Przed wami trzydziesta druga odsłona naszej autorskiej serii Pod Ostrzałem! Tym razem na tapet bierzemy film Thor: Ragnarok! Naszą recenzję znajdziecie, klikając TUTAJ – tymczasem zapraszamy was do zapoznania się z opiniami pozostałych członków redakcji Movies Room, którzy mieli już przyjemność (bądź nie) obejrzeć film Taiki Waititiego. Nasze opinie i oceny uporządkowaliśmy w kolejności od najbardziej pozytywnych do mniej entuzjastycznych. W tekście mogą znaleźć się lekkie spoilery! Uwaga, zaczynamy!
Aleksandra Czekaj – Redaktor współprowadząca działu z ostatniej chwili
Ocenia na: 99/100
Dokładnie rok temu pisałam, że Doktor Strange to najlepszy film Marvela. Teraz zmieniam zdanie, bo Thor: Ragnarok zdecydowanie go przewyższył i niewyobrażalnie wysoko podniósł teraz poprzeczkę, tym samym stając na pierwszym miejscu mojego rankingu filmów Marvela. Taikia Waititi nakręcił Thora z niesamowitą wyobraźnią i typowym dla siebie, niesamowitym humorem – co sprawia, że ten film zupełnie odstaje i znacząco wyróżnia się na tle reszty jednolicie nakręconych produkcji z tego uniwersum. Wreszcie Thor otrzymał porządny solowy film, na którym czujemy się dosłownie jak na rollercoasterze. Produkcja wręcz tryska energią, wyobraźnią, humorem i licznymi, barwnymi postaciami. Oczywiście jak to bywa w filmach Marvela, minusem jest główny złoczyńca. Jednak o ile charakteryzacja i ubiór u Cate Blanchett były bardzo na plus, to sposób mówienia niektórym widzom może nie przypaść do gustu. Momentami mamy wrażenie, że aktorka pomyliła teatr z kinem i chyba nie do końca taki miał być efekt, ale to jest tak naprawdę zaledwie 1% całego filmu, bo humor sytuacyjny, wspaniały duet Thor-Hulk czy przepiękne zdjęcia sprawiają, że zakochujemy się w tym filmie po uszy, wspaniale się bawimy i zaraz po seansie idziemy do kasy biletowej, by zakupić bilety na kolejny seans Thora.
Bartosz Tomaszewski – Redaktor prowadzący działu Recenzje
Ocenia na: 88/100
Dwie pierwsze części Thora to filmy co najwyżej niezłe. Ok, mieliśmy w nich jakieś tam lepsze i gorsze momenty, jednak na tle ostatnich produkcji wchodzących w skład MCU, wypadają po prostu blado. Marvel najwyraźniej dostrzegł ten problem i do stworzenia trzeciej części przygód Odinsona zatrudnił reżysera słynącego z bardziej kameralnych produkcji – Taikę Waititiego. Kto oglądał jego Co robimy w ukryciu, ten wie, że gość znany jest ze specyficznego humoru opierającego się w dużej mierze na improwizacji aktorów. I tak też jest w Thor: Ragnarok. Najlepsze momenty tego filmu to te, które są właśnie efektem improwizacji na planie zdjęciowym. Gorzej z tymi poważniejszymi elementami filmu, w których prym wiedzie Hela. Te po prostu potrafią znużyć. Mniejsza o to – przez większość czasu Ragnarok to kolorowa, neonowo-synthwave’owa jazda bez trzymanki. I za to chwała Marvelowi, że dał reżyserowi wolną rękę. Dla mnie to czołówka produkcji MCU.
Łukasz Kołakowski – Dziennikarz
Ocenia na: 85/100
Są na świecie takie rzeczy, które chyba nie są w stanie znudzić mi się nigdy. Jedną z nich są filmy Marvela. Bo o Ragnaroku z grubsza mogę mówić to samo, co o kilku poprzednich, wspominając zarówno o wadach (znowu nudnawa Hela jako główny villain), jak i zaletach (humor był jak do tej pory najlepszy w MCU). Nie bardzo mnie interesuje, w jaki sposób filmy te łączone są w uniwersum, jak doprowadza się do spotkań tych wszystkich nieprzystających do siebie bohaterów, jak szukają oni kamieni nieskończoności itp. – po prostu uwielbiam praktycznie każdy film MCU z osobna. I kiedy chciałbym już mówić powoli o znudzeniu materiałem, wchodzi Hulk i rzuca swoje Big Monster!, przez co znów na chwilę sprowadza mnie do rozrywkowego nieba. Nic, tylko podziękować panu Waititi.
Tomasz Drozdowski – Stały współpracownik
Ocenia na: 85/100
Poprzednie dwie części Thora nie zrobiły na mnie wrażenia. Za mało Asgardu, akcja toczyła się zbyt blisko świata śmiertelników. Taika Waititi przeniósł akcję daleko od Ziemi, a krótki moment w Midgardzie był wystarczająco metafizyczny, aby widz nie odczuł braku kosmiczno-boskiej atmosfery. Twórcom należą się też brawa za rozwinięcie wątku Hulka i Thora, którzy wreszcie wyrwali się z ciasnych szablonów drużynowych mięśniaków, przyćmiewając nawet Lokiego. Grą aktorską zachwycił mnie Jeff Goldblum, odgrywając skrzącego się kolorami i nutą wariactwa Grandmastera, lecz Cate Blanchett również nie zawiodła. MCU cierpi na lekki niedobór wyrazistych czarnych charakterów – Hela ma szansę to zmienić. Czuć nieco galaktyczny humor rodem z filmów Gunna, lecz Waititi potrafił zachować indywidualność, co sprawiło, że filmy ze Star-Lordem na czele i Thor: Ragnarok łączy jedynie pozaziemska egzotyka. Trzeci solowy film z bogiem gromów wybija się ponad średnią ogółu MCU i zdecydowanie bije na głowę poprzednie części.
Zobacz również: Thor wspiera WOŚP! Chris Hemsworth na zdjęciu z serduszkiem!
Szymon Pączek – Stały współpracownik
Ocenia na: 85/100
Nie jestem wielkim fanem MCU. A Thor zaraz po Kapitanie Ameryka był dotąd najbardziej irytującą mnie postacią tej franczyzy. No właśnie, BYŁ. Thor: Ragnarok całkowicie zmienił moje postrzeganie tej postaci. Taika Waititi zdołał dokonać czegoś, co uważałem za niemożliwe. Wyzbył się całego niepotrzebnego patosu i zadufania obecnego w poprzednich dwóch częściach. Zastąpił je olbrzymią dawką humoru i easter eggów. Cały film można określić jednym słowem: zabawa. Reżyser bawi się konwencją, aktorzy bawią się grą, wszyscy dobrze bawią się w klimacie lat osiemdziesiątych. A najciekawsze jest to, że to działa. Tak jak mówiłem, nie pałałem nigdy specjalnym uczuciem do dzieł ze stajni Marvel. Jednakże, jeśli następne filmy będą kontynuować to, co reprezentowali sobą Strażnicy Galaktyki, Doktor Strange, a także fenomenalny Thor: Ragnarok, to obawiam się, że już niedługo mogę obudzić się jako jeden z najbardziej zagorzałych fanów Marvela.
Błażej Siemieniak – Stały współpracownik
Ocenia na: 85/100
Co tu dużo mówić, Taika Waititi uratował Thora. To, co wyróżnia Ragnarok, to pomysł. Nie chcę umniejszać szekspirowskiej koncepcji Kennetha Branagha, ale postawienie na klimat lat 80. lepiej wpasowuje się w opowieść o nordyckich bogach w kosmosie. Zdecydował się on również na stuprocentową komedię – cały film jest przepełniony czarnym i absurdalnym humorem, czyli takim, jaki lubi nowozelandzki reżyser. Czasami cierpi na tym dramaturgia poszczególnych scen, ale na ogólny odbiór filmu aż tak bardzo to nie wpływa. W ogóle wcielenia Thora i Hulka w tym filmie są najlepszymi interpretacjami ze wszystkich obrazów, w jakich się pojawili. Mark Ruffalo jako neurotyczny Bruce Banner to strzał w dziesiątkę, a Chris Hemsworth w końcu nie jest pyszałkowatym osiłkiem, tylko sympatycznym, równym gościem. Taika Waititi sprawia, że jego Thor plasuje się w czołówce najlepszych filmów Marvela, a to chyba wystarczająca rekomendacja. No i jeszcze Jeff Goldblum jest super, świat Marvela stałby się lepszym miejscem, gdyby pojawiał się w każdym filmie.
Zobacz również: Thor – bóg gromów, komiksu i popkultury
Kamil Serafin – Dziennikarz
Ocenia na: 75/100
Thor: Ragnarok to z całą pewnością jeden z lepszych filmów wykreowanych przez Marvel Studios. Szalenie zabawny, niezwykle dynamiczny i zbudowany przede wszystkim na relacjach pomiędzy naszymi ulubionymi bohaterami, stanowi najwyższej klasy rozrywkę. Szkoda tylko, że nie jest tak przełomowy, jak mógłby być. Pod kolorowym opakowaniem oświetlonym przez neony kryje się bowiem proste, podręcznikowe kino superbohaterskie, jakie wszyscy doskonale znamy. Ale czy to aż tak źle?…
PS Jak można było tak zmarnować potencjał Blanchett… Przecież to się w głowie nie mieści.
Konrad Stawiński – Dziennikarz
Ocenia na: 73/100
Po prostu przyjemny film, na którym widz się świetnie bawi. Żadna tam rewolucja czy przełom dla kina czy filmowego Marvela. Jest to raczej potwierdzenie kierunku, w którym cały ten superbohaterski tabor jedzie. Ma być zabawnie, nawet jeśli gdzieś w tle mamy zagładę. Nie oznacza to, że różnic nie ma. Wcześniejsze Thory były bardziej koturnowe i „szekspirowskie”, a w Ragnaroku przeniesiono akcenty na aspekty komediowe i okazało się to dobrym wyborem. Dodano całą paletę nowych postaci służących głównie jako kolejne komediowe oddechy dla filmu, pokazano nowe oblicze Hulka, ale mające być bijącym sercem filmu kontynuowane wątki dojrzewania do objęcia władzy przez Thora oraz jego skomplikowanej relacji z Lokim wypadają niestety pretekstowo. Jest kolorowo, bardzo luźno, chwilami wariacko, a aktorzy świetnie bawią się swoimi rolami. Taika Waititi potwierdził, że dla filmów o lekkiej tonacji jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu.
Zobacz również: Taika Waititi chce nakręcić film o Czarnej Wdowie!
Mateusz Dąbrowski – Stały współpracownik
Ocenia na: 73/100
Nowy Thor jest dla Marvela tym samym, czym byli Avengers oraz Strażnicy Galaktyki – powiewem świeżości. Taika Waititi bawi się formą, postaciami i umiejętnie wplata retro w mityczny i fantastyczny świat Thora. Wydawałoby się to mieszanką niemożliwą, a jednak! Mamy tu więc charakterystyczny humor reżysera oraz niesamowitą chemię między postaciami (Hulk i Thor to moja ulubiona parka w świecie Marvela po tym filmie). Dodatkowo jest tu mnóstwo odwołań i odniesień do popkultury – to istny raj dla każdego geeka. Można się tu uczepić paru mankamentów, takich jak brak napięcia oraz niewykorzystany potencjał boskiej Cate Blanchett. Kto by miał jednak na to chęci, kiedy w zamian otrzymujemy tak bezkompromisową rozrywkę w stylu lat 80.? Jeśli macie w pobliżu IMAXa, to Thor: Ragnarok w takim wydaniu będzie najlepszym rozwiązaniem.
Dominik Dudek – Redaktor
Ocenia na: 72/100
Cóż mogę więcej powiedzieć o nowym Thorze, co nie zostało wspomniane powyżej? Nie za wiele. To bardzo przyjemny, kolejny Marvel podany z nowym dressingiem o nazwisku Taika Waititi. I przez pierwszą połowę czuje się jego styl, lecz potem któryś z włodarzy Marvela postanowił chyba ukrócić jego zapędy, przez co koniec końców dostajemy tradycyjny film z MCU. Szkoda też, że Cate Blanchett nie dostała szansy, aby pełniej pokazać swój aktorski kunszt. No ale w końcu oglądamy naprawdę przyzwoity film o Thorze w porównaniu do swoich miernych poprzedników, co nie?
Jakub Liszewski – Stały współracownik
Ocenia na: 65/100
Od seansu nowego Thora, często zastanawiam się jaką notę wystawiłbym temu filmowi, gdyby pojawił się w okresie pierwszej fazy MCU. Myślę, że w tamtych, zamierzchłych już przecież czasach, jarałbym się poczynaniami złotowłosego boga, Lokiego i reszty barwnych bohaterów, niczym nastolatka na koncercie One Direction. Wszak luzacki klimat, autoironiczne potraktowanie tytułowego bohatera i zastęp fantastycznych postaci drugoplanowych (więcej Jeffa Goldbluma!!!) nawet teraz jest jak przyjemna bryza w upalny dzień. Jednak z dzisiejszej perspektywy (tuzin filmów dalej, mając w perspektywie kolejne pół tuzina), czuje się już lekkie zmęczenie trykociarskiego materiału (a może to ja jestem stary?). Bo o ile pierwszej połowy filmu mogę bronić własną piersią, to druga stoi już typowym Marvelem wśród typowych Marveli, czyli kolorowymi efektami, bezbarwnym czarnym charakterem i zjednoczeniem wszystkich na koniec.
Podsumowując! Średnia ocen naszej redakcji to 80/100! Przy okazji Thor: Ragnarok zbiera świetne opinie na całym świecie. A czy wy już oglądaliście film Taiki Waititiego? Jeśli tak, to jak wam się podobał? Jaką ocenę byście mu wystawili?