To co za chwilę przeczytacie może być dla jednych oczywiste, a dla innych szokujące. Kobiety nie oglądają filmów akcji, westernów oraz kryminałów. Kino z gatunku science-fiction i fantasy jest dla nich z reguły zbyt dziecinne, by traktować je poważnie. Jedynie romanse i łzawe dramaty są interesujące. Ewentualnie mogą pójść do kina na jakąś bajkę. Jeśli idą już na jakiś „męski” film to tylko dlatego, że ich partner na to nalegał lub główną rolę odgrywa niesamowicie przystojny aktor. Prawda?
Oczywiście, że nie !!! To tylko stereotypy. Jeśli ktoś chciał potwierdzenia tezy: że płeć piękna jest zbyt głupia i delikatna, by docenić brutalne męskie kino, a nawet jeśli ogląda to i tak pewnie niewiele zrozumie, muszę go niestety zawieść. Kobieta może oglądać westerny, kryminały i inne filmy określane mianem „męskiego kina”, tak samo jak mężczyźni oglądają komedie romantyczne. I o dziwo może też czerpać z tego przyjemność. Wiele osób jest zdziwionych, gdy jakaś niewiasta przedkłada inne gatunki filmowe nad komedie romantyczne. Często spotyka się to, albo z kpiną i żartami, albo ze szczerym podziwem. A przecież nie ma w tym nic dziwnego. W rzeczywistości nie ma przecież czegoś takiego jak kino kobiece i męskie. To tylko etykietki nadawane przez producentów po to, by uwypuklić pewne strony filmu. Nie jest to jednak jednoznaczne z wszystkimi gustami, a już z pewnością nie nadaje praw konkretnym grupą do danych filmów. Nie powinniśmy więc decydować za innych co mają oglądać, ani ich za to oceniać. Działa to oczywiście w obie strony. Kobieta może woleć bardziej męskie kino i nie czyni to z niej od razu feministki. Nie trzeba się też obawiać, że zapuści zaraz wąsa i zacznie chodzić w krawacie. To samo tyczy się też Panów. Mają oni takie same prawa do oglądania filmów przeznaczonych teoretycznie dla kobiet i nie odejmuje im to w żaden sposób męskości.
Zobacz również: Realizm filmowy, czyli jak film tworzy swoją własną rzeczywistość
Skąd więc w ogóle wzięły się te etykiety? Odpowiedź jest prosta: żeby uwypuklić pewne aspekty filmu i zwrócić na nie uwagę odbiorcy. Po usłyszeniu tych haseł mamy bowiem od razu pewien pogląd na to czego możemy oczekiwać po danym tytule. Czytając więc, że dany film jest przeznaczony dla kobiet możemy się spodziewać, że będzie on bardziej emocjonalny (co nie oznacza, że głupi i naiwny). Z kolei idąc na „męskie kino” nie zdziwmy się jeśli zobaczymy trochę krwi. Sceny walk, pościgi i skąpo ubrane kobiety też nie są temu rodzajowi obce. Jednak są to tylko ogólne wyznaczniki, pewne ramy, w które nie da się dopasować do końca wszystkich filmów. Sprowadzanie produkcji tylko i wyłącznie do tych kategorii jest bowiem bardzo płytkie i nie sprawdza się w stu procentach.
Teoretycznie z określeniem „filmy dla kobiet” kojarzą się wszelkie komedie romantyczne, dramaty, musicale czy romanse. Większy problem jest z kinem męskim. Można by powiedzieć że zalicza się do niego wszystkie filmy, które nie są określane mianem „dla kobiet”. W rzeczywistości jednak tylko westerny i kino gangsterskie można by uznać za typowo męskie gatunki. Reszta stoi na pograniczu, znajdując swoich zwolenników w przedstawicielach obu płci. Z resztą kategoryzowanie w ten sposób filmów jest bardzo krzywdzące. Szczególnie, że określenie „kobiece kino” nabrało w ostatnich czasach negatywnego oddźwięku. Zdaje się to być wręcz ostrzeżeniem przed niską jakością i rozlewnością uczuć godną tanich nowel. Nic tylko uciekać przed takimi produkcjami. I w rzeczywistości tak się właśnie dzieje. Wszyscy mężczyźni widząc opis „kino dla kobiet” wzdrygają się z niesmakiem mając w wyobraźni słabe komedie romantyczne.
Z takim podziałem rzeczy największy problem mają istotnie kobiety, których gust został sprowadzony tylko do romansideł. Czasami ma się wrażenie, że kobieta ciesząca się oglądaniem filmów z innej kategorii dopuszcza się wręcz świętokradztwa. W rzeczywistości dość liczne grono kobiet ogląda filmy określane cenzurką „tylko dla mężczyzn”. Zdarzają się też takie, które gardzą romansami. Oczywiście dalej istnieje pewne grono, które ogląda tylko komedie romantyczne, jednak zaryzykowałabym stwierdzenie, że jest ono obecnie w mniejszości.
Zobacz również: Wywiad z Karoliną Gruszką – gwiazdą filmu o Marii Skłodowskiej-Curie
W dzisiejszych czasach nie powinno więc nikogo dziwić, że kobieta na randce bardziej woli iść na film wojenny niż romans. Wręcz śmieszna jest też opinia, że kobieta nie może czerpać z tego rozrywki lub nie zrozumie w pełni danego filmu. Może nie rozumieć meandrów męskiego rozumu, lecz z pewnością zrozumie główny wątek fabularny, jeśli ten jest oczywiście dobrze poprowadzony. Argument jakoby gusta mężczyzn i kobiet się różniły jest obecnie słabo trafiony. Nasz gust nie zależy w żadnej mierze od naszej płci. Nie dlatego, że mamy obecnie równouprawnienie lub w imię teorii gender, lecz dlatego, że to jest kwestia prywatnych upodobań. Jedna kobieta może ubóstwiać komedie, inna horrory, a trzecia chodzi do kina tylko jak występuje jej ulubiony aktor. Prawda jest taka, że ile jest kobiet na świecie, tyle różnych gustów. Zamiast oceniać po pozorach wystarczy zwyczajnie zapytać.
Najgorsze, co może się nam przydarzyć, to iść do kina z przymusu. Jeśli już na początku ocenimy, że film nam się nie spodoba, to zwyczajnie go sobie darujmy. Ważne jest też by przed seansem porzucić wszystkie uprzedzenia. Zarówno kino kobiece, jak i męskie jest tak naprawdę kierowane do wszystkich. Również kobieta może się dobrze bawić na filmie akcji czy thrillerze. Oczywiście pod warunkiem, że jest on dobrze zrobiony. Dlatego tak bardzo śmieszą mnie różnego rodzaju poradniki typu: Jak inteligentna, trzeźwo myśląca kobieta ma przetrwać na filmie „dla nerdów”. Ja mam dla takich ludzi tylko jedną radę: porzućcie swoje uprzedzenia. Idźcie na ten film jak na każdy inny. Jeśli Ci się spodobał to super. Jeśli nie, to najwyraźniej nie trafił zwyczajnie w twoje gusta i to w cale nie dlatego, że był kierowany do innej płci.
Ilustracja wprowadzenia: mateiały prasowe – projekt autorski