Jack Ketchum – Czas zamykania – recenzja

Uwielbiam zarówno pełnowymiarowe powieści, jak i krótkie teksty Jacka Ketchuma, chociaż zdarzały mu się dzieła wyraźnie lepsze i sporo słabsze. W najnowszym zbiorze „Czas zamykania” znajdziemy 19 opowiadań, opatrzonych ciekawymi komentarzami odautorskimi, dotyczącymi kulis powstawania każdego z nich. To duży plus i coś, co obowiązkowo powinno znaleźć się w każdej książce tego typu.

Na dzień dobry wita nas mocny tekst „Powroty”, który kusi interesującą narracją z punktu widzenia… ducha, mocno przywiązanego do swojej kotki, której panem był za życia. W tekście czuć nostalgię i tęsknotę, co autor wyjaśnia traumatycznymi przeżyciami osobistymi.

„Sekcja druga” i „Czas zamykania” są podobne konstrukcyjnie i przedstawiają splatające się losy kilkorga osób. Drugie z opowiadań nosi dodatkowo echa zamachów na World Trade Center i całkiem słusznie zakłada, że po wydarzeniach z 11 września 2001 niektórym osobnikom mogło po prostu zdrowo odwalić.

Bardzo podobało mi się „Nieuchwytne”, opowiadanie o mężczyźnie, któremu nie dane jest obejrzeć pewnego horroru – za każdym razem, kiedy próbuje, dzieje się coś złego. Lepiej dla niego, żeby nigdy nie udała mu się ta sztuka, ale oczywiście przekorny Ketchum zdecydował inaczej.

Autor potrafi zaskakiwać, jeśli nie pointą to klimatem swoich tekstów. Wbrew pozorom, opowiadania nie noszące cech horroru, zbliżone bardziej do psychologicznych thrillerów, wypadają w „Czasie zamykania” bardzo dobrze. Do refleksji skłoniły mnie zwłaszcza „Fontanna”, która porusza problem przemocy wśród młodzieży i wiążących się z nią tragicznych wypadków, jak i „Gorąca linia”, opowiadająca o byłym funkcjonariuszu, który niezbyt sprawdza się w telefonie zaufania.

Wśród perełek znalazło się niestety także miejsce na kilka tekstów słabych, jak chociażby nudne „I tak niedobrze” czy „Pejzaż nadmorski” oraz przejawiające niezbyt interesującą pointę „Potwór” czy „Rozchmurz się”.

Nie sposób opisać wszystkich opowiadań z antologii, trzeba jednak zaznaczyć, że cechują się one dużą różnorodnością. Ketchum zalicza wszystko – horror, sensację, dramaty, ostry seks i językowe eksperymenty. Ta dywersyfikacja to jednak broń obosieczna – przy tak dużej liczbie tekstów, część musiała być po prostu słabsza. Jednak tych dobrych jest tu na tyle dużo, by warto było w książkę zainwestować. Jeśli ktoś lubi Ketchuma w krótkiej formie, śmiało może nabyć i przeczytać nowy tom.

 

 
Jack Ketchum
“Czas zamykania”

Wydawca : Replika 2014
Tłumaczenie : Anna Pochłódka-Wątorek
Stron : 296
Ocena: 75/100

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?