Głównym bohaterem jest niejaki Wieczny Wojownik, człowiek liczący sobie kilka mileniów i umiejący przyłożyć różnym orężem. Jego misją jest ochrona Geomanty, osoby powiązanej z siłami natury i w ich imieniu działającej. Co stanowi zagrożenie? Tu pojawia się kolejna istota o pseudonimie pisanym dużymi literami – Nieśmiertelny Wróg. Ktoś, czy raczej coś na kształt demona, niebywale zresztą silnego i odrażającego. Wojownik zawiódł już kilka razy, lecz tym razem ma plan na swego arcyprzeciwnika. Zbiera ekipę superludzi, która wspólnymi siłami ma dokonać czegoś, czego osobno jej członkowie nie daliby rady. Brzmi znajomo?
Marvel i DC zrzynali od siebie wiele razy, głównie na polu postaci. Wystarczy zestawić sobie Novę i Green Lanterna czy Supermana i Hyperiona. Valiant jest tu więc w trudniejszym położeniu, gdyż spora liczba schematów została już użyta wielokrotnie, a tworzenie kolejnej kopii przysporzyłoby wydawcy pozwów, a nie fanów. Natomiast nie oznacza to, że w Walecznych nie pojawiło się coś, czego nie było wcześniej.
Wieczny Wojownik, Ninjak, Bloodshot – to tylko niewielka część bohaterów pojawiających się w tym komiksie. U każdego z nich dostrzegam pewne cechy wydające mi się znajome, lecz nie do końca potrafię sprecyzować skąd. Ninjak ma pewne elementy superbohaterów związanych ze sztukami walki, ale nie do końca. Z kolei Wieczny Wojownik ma w sobie cechy brytyjskiej części świata Marvela. Choć i tu niezupełnie. Waleczni zachowują zdrowy rozsądek i umiar w stosunku do konkurencyjnych heroizmów również w kwestii klimatu. Nie ma tu spandeksowych gaci i pelerynek, ale Lemire i Kindt unikają typowej „Strażnikowej” konwencji. Na pytanie, czy Valiant oferuje kolejne, typowe uniwersum superbohaterów odpowiem tekstem z pewnego pirackiego mema – well yes, but actually no.
Paolo i Joe Rivera znaleźli się we właściwym miejscu. Ich prace nie są spektakularne, choć bywają momenty, w których powinny takie być. Wszelkie mankamenty rekompensują jednak mocnym warsztatem i kilkoma ciekawymi pomysłami. Weźmy na przykład głównego antagonistę. Nieśmiertelny Wróg na pewno ma cechę, którą pokocha każdy rysownik. Otóż bydlę to jest zmiennokształtne i forma jego jest adekwatna do największych strachów danej epoki. I tak raz jest typowym demonem, a innym razem upiornym starszym panem z makabrycznej czytanki. Ciekawy pomysł i Riverowie między innymi nim mnie kupili.
Waleczni to komiks będący u nas wstępem do świata wydawnictwa Valiant i tak należy go traktować. W pełni wywiązuje się ze swego zadania, a nawet jest trochę ponad swą normę. Autorzy nie mają tu wiele miejsca na opowiadanie indywidualnych historii, mimo to tworzą wciągające dzieło, słusznie pozostawiające u czytelnika apetyt na więcej. Sam świat jest dla współczesnego fana komiksu bardziej przyswajalny, niż wieloletnie sagi Wielkiej Dwójki. Czy uniwersum Walecznych może konkurować z realiami Avengers i Ligi Sprawiedliwości? Czy możliwa jest swego rodzaju trzecia droga? Odnoszę wrażenie, że jeśli wszystko pójdzie tymi torami, to znudzeni kolejnymi kryzysami i wojnami fani superludzi będą mieli gdzie się przesiąść.
Tytuł oryginalny: The Valiant
Scenariusz: Jeff Lemire, Matt Kindt
Rysunki: Paolo Rivera, Joe Rivera
Tłumaczenie: Bartłomiej Fajer
Wydawca: Wydawnictwo KBOOM 2018
Liczba stron: 124
Ocena: 70/100