Sherlock Frankenstein i Legion Zła – recenzja komiksu

Czarny Młot Jeffa Lemire’a zdobył szturmem serca komiksowej społeczności – nie bez powodu. Autor, tworząc oryginalną historię, czerpał garściami z superbohaterskiego dziedzictwa, nie obawiając się mniejszych bądź większych inspiracji uniwersami DC i Marvela. W efekcie wykreował jednak oryginalną i autentyczną historię o herosach, którzy nie tracąc nic ze swej cudowności, są do bólu ludzcy i wrażliwi.

Można wręcz złośliwie powiedzieć, że stworzył postaci bardziej wiarygodne od oryginałów, które przez lata swego istnienia przez nadmierną eksploatację straciły świeżość, która wyróżnia grupę pod nieformalnym przywództwem Abrahama Slama.

Strona komiksu Sherlock Frankenstein i Legion Zła

 

Wciąż jednak nie wiadomo, jakim sposobem superbohaterowie znaleźli się na farmie i tkwią tam od dekady, uznani za zmarłych w swym rodzinnym Spiral City. Tę zagadkę zamierza rozwiązać Lucy Weber, córka Czarnego Młota, a wszystkie tropy zdają się prowadzić do postaci znanej jako Sherlock Frankenstein, największy przeciwnik jej ojca.

Kim jest Sherlock Frankenstein? Ten ciekawie nazywający się osobnik to największy złoczyńca Spiral City, będący tragiczną i romantyczną postacią, obdarzoną niebywałym geniuszem i niemalże nieśmiertelnością. To właśnie on ma stanowić klucz do zagadki tajemniczego zniknięcia herosów w walce z Antybogiem. Szkopuł w tym, że zniknął on w tym samym czasie, co Czarny Młot i spółka i wyraźnie nie pragnie zostać odnalezionym.

Strona komiksu Sherlock Frankenstein i Legion Zła

Atmosfera Czarnego Młota może nieco przytłoczyć szarego „czytacza” komiksu superbohaterskiego, który zamiast pełnej akcji opowieści, dostaje egzystencjalną opowieść o personach, które zdają się pogrążać we własnym mroku. Sherlock Frankenstein i Legion Zła to nieco inna opowieść. Gdyby pominąć wszystkie cudowne istoty i odjąć superbohaterskie motywy, otrzymalibyśmy rasowy, detektywistyczny scenariusz, będący wręcz wzorcem gatunku. Panna Weber prowadzi śledztwo godne, nomen omen, Sherlocka, spotykając na swej drodze niebanalne osobowości. Samo Spiral City również nie należy do nudnych miejsc, łącząc w sobie cechy Gotham i Metropolis. Mrok ulic i półświatek zderza się w nim z nowoczesnością i wielkomiejskością. Lemire pozwala sobie również na stworzenie swojej wersji kluczowych miejsc świata superbohaterskiego, wzorowanych na Azylu Arkham czy Jaskini Batmana i czyni to z charakterystycznym dla siebie wyczuciem.

Lucy Weber to nie tylko córka wielkiego herosa, ale przede wszystkim skuteczna detektyw, której dążenia do wyjaśnienia zagadki zniknięcia swego ojca leczą traumę po jego stracie. Dziewczyna pojawiła się już w drugim tomie Czarnego Młota, lecz tutaj lepiej poznajemy jej charakter, pełen konsekwencji i siły godnej prawdziwej heroiny. Lemire kreuje też kilka innych postaci wartych wspomnienia. Najbardziej zapamiętałem Lou, a raczej Cthu- Lou, człowieka będącego dziedzicem potęgi istot wzorowanych na legendarnych Przedwiecznych H.P. Lovecrafta i zarazem prostym hydraulikiem, mającym nieszczęście tkwić w związku małżeńskim z kobietą o wiele bardziej plugawą, niż mieszkańcy R’ Lyeh. A to tylko fragment pulpowych motywów, jakie występują w Sherlocku Frankensteinie. Część z was zapewne zauważyła, że w drugim tomie Czarnego Młota brakuje dwunastego zeszytu. Historia w nim zawarta opowiada bezpośrednio o Lucy i początkach jej działań i umieszczenie jej tutaj jest jak najbardziej odpowiednie.

Strona komiksu Sherlock Frankenstein i Legion Zła

Herosi uwięzieni na farmie w Czarnym Młocie są narysowani dość charakterystyczną, nieco przygnębiającą kreską Deana Ormstona, doskonale nadającą się do odwzorowania tamtejszej klaustrofobicznej atmosfery. Dave Rubin prezentuje kompletnie inny styl, co w tym przypadku jest doskonałym krokiem wydawcy. Spiral City to kontrastowe, jaskrawe miasto, posiadające wiele warstw, których odkrywanie jest wspaniałą przygodą, a postaci przedstawione wręcz w luminescencyjnych kolorach tworzą zupełnie nową jakość dla dawnych wzorców.

Niemal każde dzieło Jeffa Lemire’a, po które sięgam, robi na mnie wrażenie. Autor ten wspaniale buduje postaci i ich historie, które w przypadku cyklu, do którego należy Sherlock Frankenstein i Legion Zła, są naprawdę przemyślane. Nie dość bowiem, że sprytnie nawiązują do klasyki komiksu, to na dodatek zachowują swój niepowtarzalny klimat. Liczę, że wydawnictwo Egmont wyda inne tytuły z uniwersum Czarnego Młota, oferującego znacznie więcej niż superbohaterską akcję, widowiskowość i nawiązania do popkultury.


Okładka komiksu Sherlock Frankenstein i Legion Zła

Tytuł oryginalny: Sherlock Frankenstein and Legion of Evil
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: David Rubín
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2018
Liczba stron: 152
Ocena: 85/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?