Bohaterowie Łasucha przeszli bardzo długą drogę. Gus z niewinnego chłopca powoli staje się mężczyzną, odważnym i odpowiedzialnym, radzącym sobie w brutalnym, postapokaliptycznym świecie najlepiej jak umie. Na naszych oczach ze zwierzyny staje się… no, może nie łowcą, ale na pewno już nie bezbronną ofiarą. Natomiast w kulminacyjnym momencie tej historii przekroczy nawet kolejną granicę.
Jepperd zmienił się równie mocno, chociaż jego przemiana przebiegała w odwrotnym kierunku. Bezwzględny, zimny, oschły typ (Lemire sam przyznaje, że wzorował postać na Punisherze z Punisher: Koniec), na nowo nauczył się otwierać przed kimś swoje serce. Sami sprawdźcie, czy udało mu się wreszcie osiągnąć upragniony spokój i jaką drogę będzie musiał przejść.
Fabularnie Łasuch tom 3 zamyka absolutnie wszystkie wątki i odpowiada praktycznie na każde pytanie, jakie kiedykolwiek w serii się pojawiło. Już pierwsze zeszyty, stanowiące retrospekcję, zabierają nas na początek XX wieku, by wyjaśnić pochodzenie tajemniczym hybryd zwierząt i ludzi. Warto odnotować, że narysował je Matt Kindt (Grass Kings, X-O Manowar), ponieważ Jeff Lemire potrzebował chwili wytchnienia, by ukończyć Podwodnego spawacza.
Kiedy Lemire wraca do pisania i rysowania Łasucha, czuć że zakochuje się w swojej opowieści na nowo – mówi zresztą o tym w obszernym, przyjacielskim wywiadzie zamieszczonym na końcu tego albumu. Przeprowadził go Damon Lindelof, twórca serialu Lost – Zagubieni. Łasuch tom 3 bardzo konsekwentnie realizuje autorską wizję świata i zamieszkujących go bohaterów. Lemire od początku wiedział, jak zakończy się historia Gusa – niezależnie od tego, czy dane jej miało być zakończyć się po dwunastu czy czterdziestu zeszytach.
Popularność Łasucha sprawiła, że seria ukazywała się przez kilka lat, a Lemire musiał dobudowywać do niej kolejne wątki. Żadne z nich nie sprawiają jednak wrażenia wciśniętych na siłę – przeciwnie – wszystko tutaj do siebie pasuje, a nawet najdrobniejsze elementy kryją wartościowe przesłanie. Co ciekawe, twórca przyznaje, że proces pisania przychodzi mu łatwo i organicznie, a opowieść często żyje własnym życiem, natomiast interpretację nadają jej dopiero czytelnicy. Ciekawe podejście, świadczące moim zdaniem o geniuszu Lemire’a.
Łasuch tom 3 to niejako proekologiczny manifest, odnoszący się do pytania czy ludzkość zasługuje na to, by dalej być na Ziemi gatunkiem dominującym. Odpowiedź wydaje się oczywista, ale tylko Lemire potrafi jej udzielić w taki sposób, że czytelnikom w oczach kręcą się łzy. Ja przynajmniej tak miałem – miejscami historia Gusa jest tak namacalnie prawdziwa, dramatyczna i nasycona emocjami, że bardzo mocno na mnie oddziaływała. I przestało mieć znaczenie, że główny bohater to hybryda człowieka z jelenim, a z głowy wystaje mu poroże.
Łasuch chwyta za serce, często zaskakuje zwrotami akcji albo bardzo brutalnymi momentami, których nie spodziewalibyśmy się w komiksie tego typu. Czasem zachwyca też zabawą formą – co widzieliśmy już w poprzednich tomach. Jeff Lemire napisał i narysował mnóstwo świetnych komiksów, że wspomnę chociażby o Royal City czy wymienionym wyżej Podwodnym spawaczu, ale moim zdaniem to Łasuch zasługuje na miano jego najlepszego dzieła.
Podsumowując – Łasuch tom 3 to opowieść dojrzała, intrygująca, mądra, wymowna, a przy tym szanująca czytelnika i nie traktująca go jak półgłupka. Owszem, postapokaliptycznych dzieł mamy przecież na pęczki, ale mało które oferuje tak czysto emocjonalne doznania, jak arcydzieło Lemire’a. To jest opowieść. To jest opowieść. To jest opowieść.
Tytuł oryginalny: Sweet Tooth Book Three
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Jeff Lemire, Matt Kindt
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont 2019
Liczba stron: 372
Ocena: 95/100