Przypomnijmy, że Deadpool został jednym z najpopularniejszych bohaterów/najemników na świecie, a wzrost rozpoznawalności przełożył się na liczbę zleceń. Aby to wszystko ogarnąć, najemnik z nawijką postanowił rozpocząć franczyzę. W drużynie znalazło się kilku wartych uwagi indywiduów, a każdy z nich dostanie tutaj trochę miejsca. Niestety nie wszyscy są tak samo interesujący.
Wśród pomagających Deadpoolowi dziwaków znaleźli się Terror – ghoul, którego ciała rozpada się, jednocześnie odbierając mu wspomnienia, Slapstick – szalony niczym bohater z kreskówki, spokojny i ułożony Stingray, który skrywa pewną tajemnicą, Solo, który kradnąc tożsamość Deadpoola przyczynił się do wzrostu jego popularności czy Foolkiller, który bardzo chciałby wrócić na studia. Jest też Masacre, ksiądz, którego Wade Wilson natchnął do szerzenia słowa…maczetą. To on dostanie w tym tomie pełnoprawną historyjkę i niczym Maczeta portretowany przez Danny’ego Trejo trochę namiesza na kartach komiksu.
Wprawdzie Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 2 – Koniec błędu rozpoczyna się zeszytem z głównego nurtu fabularnego i zapowiada to, o czym pisałem już przy okazji recenzji pierwszego tomu, czyli starcie z Sabretoothem, to jednak za mało, by móc powiedzieć, że drugi tom serii z Marvel 2.0 jest przełomowym momentem. Na szczęście nie trzeba będzie czekać zbyt długo – Egmont pokazał już przecież okładkę trzeciego albumu i zapowiedział go na maj.
Chociaż na okładce Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 2 – Koniec błędu widnieją nazwiska tylko dwóch artystów, w rzeczywistości w powstanie tego tomu zaangażowanych było dużo więcej osób. Każdy ze wspomnianych wcześniej „franczyzobiorców” dostaje krótką historyjkę napisaną i narysowaną przez innych twórców. Dla przykładu, Terror oddany został piórem Tylera Crooka, a napisany przez Cullena Bunna (duet odpowiedzialny za dobre Hrabstwo Harrow), Stingray to zaś wspólne dzieło Tima Seeleya i Marka Nortona. Nie wszystkie opowiastki trzymają równy poziom, chociaż można znaleźć kilka perełek. Cały czas pamiętajmy jednak, że oryginalny Deadpool w tym albumie praktycznie nie istnieje.
Niespecjalnie trafia do mnie koncepcja zastosowana przez autorów, przynajmniej w pierwszych dwóch tomach. Zamiast miniaturek i rozmieniania się na drobne wolałbym długą i pełnokrwistą opowieść o Wilsonie. Owszem, historia Masacre’a mi się podobała, ciekawie też oglądało się wieńczącą tom historię Deadpool 2099, w której to kostium najemnika przywdziała pewna dziewczyna (jej tożsamość pozwolę Wam odkryć samemu), ale całościowo to nie było to, co tygryski lubią najbardziej.
Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 2 – Koniec błędu oferuje sporą dozę akcji i Deadpoolowego humoru, ale mam wrażenie, że to raczej zabawa konwencją, a nie pełnoprawne przygody najemnika, takie jak te z zakończonej już serii z Marvel Now!. Oczywiście nie mam nic przeciwko eksperymentom, jednak na przestrzeni zaledwie tych dwóch tomów zrobiło się tego po prostu za dużo. Na forach komiksomaniaków słychać już głosy sygnalizujące przesyt Deadpoolem, którego na razie nie widać jeszcze w wynikach sprzedaży. Mam jednak wrażenie, że jeśli bieżące przygody Wade’a będą tak wyglądać, a z odmętów krótkich gagów nie wyłoni się żadna sensowna oś fabularna, może przełożyć się to także na liczbę sprzedanych tomików.
Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 2 – Koniec błędu to póki co jeszcze znośna lektura, która ze względu na różnorodność treści mija szybko i bezboleśnie. Głośno sygnalizuję jednak, że z serią dzieje się coś niedobrego – coś, co najwytrwalszym miłośników Deadpoola może się jeszcze podobać, ale co jest w stanie odrzucić od siebie część czytelników. Jak będzie? Zobaczymy.
Tytuł oryginalny: Deadpool: World’s Greatest Vol. 2 – End of an Error
Scenariusz: Gerry Duggan
Rysunki: Scott Koblish
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont 2019
Liczba stron: 132
Ocena: 60/100