Bloodshot tom 3: Staroświecki – recenzja komiksu

Poprzednie albumy Bloodshota tworzyły de facto jedną historię. Bloodshot tom 3: Staroświecki to wejście na zupełnie inną ścieżkę, choć przewrotnie z nimi powiązaną. Jeff Lemire przenosi nas o trzydzieśli lat do przodu. Świat stoi w gruzach, kontrolowany przez organizację Brejo-Tech. Bloodshot i jego ukochana żyją w małej społeczności. W tej erze nanity Garrisona są echem przeszłości, a on sam ze skutecznego bojownika stał się złodziejem wody dla swych bliskich. Czy taka wizja może się udać?

Strona komiksu Bloodshot tom 3: Staroświecki

W trzecim tomie Bloodshota widać wyraźne inspiracje dziełami postapokaliptycznymi. Pierwszym, co rzuca się w oczy, jest podobieństwo do Staruszka Logana. Mamy niegdysiejszego bohatera, który w ponurej przyszłości pragnie jedynie żyć z tymi, których kocha. Mamy zdegenerowane społeczeństwo, bezczeszczące superbohaterskie ikony i złowrogi reżim trzymający obywateli pod butem. Lemire dorzuca też trochę Mad Maxa. Pustynia, dieselpunkowi bandyci i ucieczka przed nimi. Kanadyjczyk sprawnie to razem pozszywał, ale najlepsze jest to, co przyszykował w finale. Ci, którzy obawiają się, że Bloodshot utkwił w martwym punkcie, mogą spać spokojnie. Lemire z właściwą sobie drobiazgowością nie pominął niczego.

Strona komiksu Bloodshot tom 3: Staroświecki

Do pełnej radości z tego komiksu potrzebna jest minimalna znajomość uniwersum Valianta. Występują tu bohaterowie, którzy w ofercie KBOOM pojawili się jedynie na kadrach Walecznych, choć w świecie Valianta mają ugruntowaną pozycję. Mowa tu herosach jak Ninjak, Shadowman czy Livewire. Nie wiem, ile tytułów wydane zostanie na naszym rynku, ale prywatnie z chęcią nadrobiłbym przygody wspomnianych postaci. I to nie tylko dlatego, aby w pełni zrozumieć kto jest kto w Bloodshot tom 3: Staroświecki. Gościnny pokaz umiejętności staruszka Ninjaka sprawia, że seria z jego klasyczną wersją wydaje się dość obiecująca.

Praca Lewisa LaRosy to dobra robota, niebędąca tylko udaną pracą warsztatową. Ukazanie koślawych naśladowców Shadowmana w stylu Mad Maxa czy postarzona wersja Bloodshota to pokaz pomysłowości autora. Trzymanie się dynamiki poprzednich tomów podtrzymuje pewną stałą serii, mimo zmiany konwencji fabularnej. Dystopijna wizja Lemire’a i LaRosa jest niestety dość krótka. A szkoda, bo dałoby się ją rozciągnąć na dłużej, biorąc pod uwagę złożoność przedstawionego świata.

Strona komiksu Bloodshot tom 3: Staroświecki

Bloodshot tom 3: Staroświecki na pewno nie jest dziełem nowatorskim. Miejscami silne skojarzenia z innymi dziełami naprawdę psują wrażenia, ale Lemire nie dość, że zdołał wybrnąć z tego na ostatnich stronach komiksu, to jeszcze pobudził głód na czwarty tom. Ostatecznie więc to komiks na poziomie poprzednich, również w aspekcie rysunkowym. Bloodshot to seria skupiona na akcji w stylu komiksowych antybohaterów, gdzie happy end nie jest tak jednoznaczny, a metody działań głównej postaci odbiegają od poprawnego zachowania. Nieco brutalniejsza i lepiej napisana wersja komiksu z herosami.


Okładka komiksu Bloodshot tom 3: Staroświecki

Tytuł oryginalny: Bloodshot vol.3: Analog Man
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Lewis LaRosa
Tłumaczenie: Adam Rzatkowski
Wydawca: Wydawnictwo KBOOM 2019
Liczba stron: 124
Ocena: 75/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?