Mocarny. Potężny. Gromowładny. Syn Odyna. Któż z nas nie zna Thora, jednego z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów, wykreowanych przez Marvela? Jego najnowsze przygody, które ukazują się w ramach Marvel Now, można zaliczyć do najlepszych występów Boga Piorunów. Za scenariusz komiksu Thor Gromowładny – Bogobójca odpowiada Jason Aaron, który ostatnio dosłownie wyskakuje z lodówki. Ten niedawny laureat nagrody Eisnera i tym razem wspina się na wyżyny. Widać, że autor o wiele lepiej czuje się w bardziej mrocznych, poważniejszych historiach, a nie w lekkich i nastawionych na radosną akcję, miałkich fabułkach (tak Wolverine i X-Men, patrzę na Ciebie).
Aby opowieść o bohaterze tak wszechpotężnym była emocjonująca, trzeba pomyśleć o równie wielkim zagrożeniu – dla osoby bliskiej protagoniście, dla niego samego lub wręcz dla całego świata. Aaron postawił na tytułowego Bogobójcę – potężnego wojownika, który od setek lat podróżuje po różnych krainach, planetach i galaktykach, brutalnie szlachtując kolejnych Bogów, półbogów, bożków i bóstwa (tylko aż dziwne, że nigdy wcześniej o nim nie słyszeliśmy!). Na nic potęga i nieśmiertelność – Gorr jest w stanie zamienić każde z nich w krwawą plamę. Oczywiście prędzej czy później na jego drodze stanie mocarny Thor.
W Bogobójcy mamy nawet nie jednego, a trzech Thorów, ponieważ akcja dzieje się równolegle w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. W pierwszym przypadku główny protagonista to jeszcze młody, dzielny wojownik, z toporem zamiast Mjollnira, próbujący udowodnić gdzieś u wybrzeży Islandii, że jest „godny”. Tam właśnie po raz pierwszy będzie miał styczność z ofiarami Gorra. Teraźniejszość to już Thor pełną gębą, którego znamy chociażby z drużyny Avengers, natomiast w przyszłości poznamy naszego bohatera jako starca (bardzo podobnego do swojego ojca), który stoi w obliczu śmierci. To ciekawy zabieg, o wiele lepiej napisany, niż nader często eksploatowane w innych komiksach podróże w czasie.
Scenariusz, chociaż w gruncie rzeczy prosty, jest bardzo dobrze skonstruowany i wciągający, ale to rysunki wybijają się w tym komiksie na pierwszy plan. Serio: to, czego dokonał tu serbski rysownik Esad T. Ribić, przechodzi ludzkie pojęcie. Plansze są szczegółowe, bardzo realistyczne, odpowiednio chłodne i mroczne, tak by świetnie współgrały z tą praktycznie pozbawioną humoru historią. Na dodatek zrealizowano je z niemałym rozmachem, ale nie ma co się dziwić, wszak skala opowieści jest wręcz epicka. No cóż, nie mogę się doczekać nowego Secret Wars, które również narysowane zostały przez Ribića.
Bogobójca, chociaż wydaje się to z pozoru niemożliwe, w jakiś sposób pogłębia nieco psychologię postaci Thora. Być może dlatego, że śledzimy go w trzech skrajnie różnych momentach jego żywota. A może powodem jest to, że Aaron zdecydował się trochę inaczej ująć tego bohatera. Owszem, nadal kiedy trzeba łapie za broń i dzielnie stawia czoła zagrożeniu, używając boskich mięśni i mocy błyskawic, ale też czasami zwalnia tempo i prowadzi mozolne śledztwo, zupełnie jak… Batman! To z pewnością ciekawy zabieg, z którym zbyt rzadko mamy do czynienia w gatunku superhero.
Nie ma co dalej tego ukrywać: Thor Gromowładny po pierwszym tomie wydaje się być jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą serią z Marvel Now. Jeśli zastanawiacie się, czy po nią sięgnąć, niniejszym rozwiewam wszystkie wątpliwości. Jest to lektura obowiązkowa.
Tytuł oryginalny: Thor: God of Thunder Volume 1: The God Butcher
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Esad T. Ribić
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Wydawca: Egmont 2016
Liczba stron: 120
Ocena: 90/100