Od chwili ogłoszenia restartu uniwersum i powrotu do numeracji zaczynającej się od numeru pierwszego byłam pewna tylko tego, że będę czytała serię The Amazing Spider-Man. Później, gdy okazało się, że teraz Miles będzie nowym, głównym Pająkiem uniwersum, wcale nie zmieniłam swoich planów. Myślałam, że systematyczne czytanie przygód czarnoskórego Spider-Mana sobie odpuszczę, ale po pewnym czasie kupię wydanie zbiorcze.
TASM okazał się wielkim zawodem, nawet wspaniałe okładki Alexa Rossa nie uratowały tej zawodzącej serii. Rysunki nie są za ciekawe, a scenariusz zwyczajnie nudzi. Wszystko okazało się mało dynamiczne i sztywne. Nie wiem czy kiedykolwiek byłam tak bardzo zawiedziona jakimś komiksem. Szybko, bo miesiąc po serii Slotta, do sklepów wszedł Spider-Man napisany przez Bendisa i rysowany przez Pichelli. Okazało się, że to Miles zasługuje na miano Niesamowitego Spider-Mana.
Bendis od samego początku serii rzuca nas w wir akcji, ta w dwóch pierwszych zeszytach jest jedynie wstępem do większej historii w kolejnych. Muszę zaznaczyć, że Spider-Man nie jest nią przepakowany. Prawdę powiedziawszy nie ma jej tam wiele, ale gdy już jest to jest ciekawa i bardzo w stylu starych komiksów z Pajączkiem w roli głównej. Głównym atutem serii jest cała otoczka, wszystko to, co dzieje się w „zwykłym świecie”. Miles nie jest zwyczajnym licealistą, więc o jego kłopotach (bo tych jak dotychczas było więcej niż szczęścia w jakiejkolwiek postaci) czyta się ciekawie. Postacie wykreowane przez Bendisa są wiarygodne, przyjaciel Milesa, Ganke, nie jest płaskim bohaterem jak duża część postaci pobocznych. Potrafi wywołać u czytelnika różne emocje, od rozbawienia aż po irytacje. Bardzo podobnie jest z Milesem. Myślę, że wielkim plusem serii jest to, że bardzo łatwo jest się z nim utożsamić.
Zawsze był to jeden z największych plusów serii z Peterem Parkem, ale teraz Miles przejął po nim pałeczkę i robi to naprawdę dobrze. Seria (podobnie jak Ms Marvel) idealnie odwzorowuje, a niekiedy nawet i parodiuje problemy świata. Bendis nie utknął w jaskini, widzi to, co dzieje się na świecie. Uwspółcześnia świat przedstawiony, między innymi kończąc erę Daily Bugle a zastępując tą ważną część z życia Pająka… vlogerką. Irytująca youtuberka pojawia się w serii od drugiego numeru i choć z początku nie jest to jasne, to po piątym zeszycie już wiadomo, że będzie stałym i ważnym elementem serii.
Miles, podobnie do swojej przyjaciółki Kamali Khan (znanej jako Ms Marvel) ma też wiele problemów z rodziną, bohaterowi ciężko jest pogodzić życie przykładnego syna i ucznia oraz Spider-Mana. Oliwy do ognia dodaje to, że Morales przez swoje podwójne życie nie przychodzi na lekcje, a jego babcia podejrzewa go o branie narkotyków. Właśnie za to tak uwielbiam tą serię. Z niepozornych problemów rodzą się wielkie wątki, to, że coś działo się przelotnie w jednym z pierwszych zeszytów wcale nie znaczy, że nie będzie kontynuowane w którymś z kolejnych. Problemy rodzinne Milesa pojawią się w serii jeszcze nieraz, a teraz przez pewne wydarzenia zrobiły się o wiele ciekawsze.
Kolejnym plusem są niesamowite rysunki Pichelli. Dzięki ciekawej szacie graficznej Spider-Man naprawdę wiele zyskuje. W niektórych kadrach możemy zobaczyć też kreskówkowe wersje postaci. Wszystko wygląda naprawdę nieźle, chciałabym, żeby i The Amazing Spider-Man był tak ładny. Może wtedy ta słaba seria pomimo swojej nijakości bardziej by mi się spodobała. Ładnie prezentują się też żywe kolory rysunków. Spider-Man wygląda tak jak powinien wyglądać komiks o superbohaterze.
Wadą komiksu dla niektórych z Was może być to, że akcja jest stosunkowo krótka, a opowieść bardziej skupia się na postaci Milesa niż na jego alter ego. Mi to nie przeszkadza, ale wiem, że niektórzy nie lubią czytać o wiecznych problemach Pajączka i odetchnęli z ulgą przy okazji serii o Parkerze, gdy okazało się, że Peter będzie prowadził zupełnie inne życie, pozbawione typowych problemów nastolatka.
Chociaż na zawsze w moim sercu prawdziwym Spider-Manem będzie Peter Parker to teraz Nowy Jork ma nowego obrońcę – Milesa Moralesa. Wiem, że wiele osób wciąż nie może się do niego przyzwyczaić, ale uwierzcie mi, warto. Spider-Man Bendisa i Pichelli to jedna z najlepszych serii All New All Different Marvel, jakie znajdują się teraz na rynku. Nowy Pajączek ma wszystko to, co komiksy o pełzaczu powinny zawierać – rozterki, ciekawe i inteligentnie napisane sceny akcji, ładne rysunki i próbę pogodzenia normalnego życia z życiem superbohatera. Doprawdy, Spider-Man jest niesamowity!
Tytuł oryginalny: Spider-Man
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Sara Pichelli
Wydawca: Marvel 2016
Ocena: 90/100
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe