Daredevil: Nieustraszony tom 2 – recenzja komiksu

Ostatnie miesiące obfitowały w wiele komiksowych sztosów, z pierwszym tomem Daredevil: Nieustraszony na czele. Wydawnictwo Egmont nie kazało nam czekać na drugą część zbyt długo, za co należy mu się ogromny ukłon, gdyż czekanie na tak znakomite tytuły to katorga. Główną osią fabularną poprzedniego tomu było medialne ujawnienie tożsamości Daredevila. Odtąd już nie tylko jego najbliżsi oraz Kingpin i jego przyboczni wiedzieli, że niewidomy prawnik z Hell’s Kitchen i zamaskowany obrońca dzielnicy to ta sama osoba. Co dalej z życiem Matta Murdocka i karierą Daredevila? Czy jakimś cudownym sposobem uda mu się wybrnąć z fatalnej sytuacji?

Strona komiksu Daredevil: Nieustraszony tom 2

Zdemaskowanie Daredevila miało miejsce na łamach tabloidu, któremu daleko było do prestiżu Daily Bugle’a. Nie był to artykuł rzetelny, bliżej mu raczej do szokujących nagłówków o ekscesach celebrytów czy co bardziej egzotycznych okazów społeczności. Mimo to wokół Murdocka rozpętało się istne piekło, które w wyniku pewnego morderstwa rozgorzało jeszcze bardziej, wystawiając tym samym bohatera na jeszcze większe ryzyko. Tymczasem Kingpin wraca do miasta. Wyleczony ze wszelkich dolegliwości, kipiący żądzą zemsty i pragnący odzyskać swe wpływy jest groźniejszy niż kiedykolwiek. Ambicja przestępczego monarchy chcącego odbudować swe imperium jest potężnym paliwem.

Przez żywot Człowieka bez Strachu przewinęło się sporo kobiet, które najczęściej nie wychodziły dobrze na tej obecności. Śmierć Elektry i Karen Page to najlepszy tego przykład, a gwałtowne odejście obu niewiast solidnie nadszarpnęło przecież duszę Matta. Nie na tyle mocno, aby zaczął on stronić od kobiet – na łamach powyższego tomu pojawia się niejaka Milla Donovan. Kobieta również jest niewidoma, co w nieoczekiwany i zaskakujący sposób zbliża ją do Diabła z Hell’s Kitchen. Brian Michael Bendis pokazał tu, że proste rozwiązania nie są dla niego i pozwolił sobie stworzyć dość skomplikowany związek, nieoparty tylko na oczywistościach. Jest jeszcze jedna piękność orbitująca wokół prawnika. Nieoczekiwany powrót Black Widow będzie miał w pewnym momencie kluczowe znaczenie dla superbohatera.

Strona komiksu Daredevil: Nieustraszony tom 2

To, co najbardziej urzekło mnie w runie Bendisa, to narracja, jakże odbiegająca od klasycznej historii superbohaterskiej. Akcja nie zmierza od stacji do stacji, wręcz przeciwnie – pląta się, z kolei to, co okazuje się klarowną przestrzenią, okazuje się mieć drugie dno. Sam powrót Wilsona Fiska jest świetnie wyreżyserowany, godny tej postaci z jej najlepszego okresu. Kingpin działa tu subtelnie, bez większego rozgłosu i pośpiechu, szykuje na coś więcej, niż posprzątanie bałaganu, jakiego narobił Owl. Przez pryzmat Fiska widać również zmianę w samym Daredevilu, który nie jest już tak łatwym kąskiem, jak w słynnej powieści Daredevil: Odrodzony Millera i Mazzucchelliego. Po medialnych i sądowych przepychankach i całej tej frustracji Murdock zaczyna inaczej patrzeć na swą działalność i używać innych metod, bliższych nieco Batmanowi w okresach jego największych ciągotek do oczyszczenia miasta z mieszanki szaleńców i gangsterów.

Na pocieszenie dla radykalnych fanów peleryn i ciasnych rajtuzów wspomnę, że Daredevil nie jest osamotnionym herosem i przez karty komiksu przewijają się herosi tacy jak Luke Cage czy Jessica Jones. Warto o nich wspomnieć, gdyż Matt Murdock dość sprytnie uwiarygadnia swoją maskę niepełnosprawnego adwokata poprzez najmowanie ich jako ochroniarzy. Protekcja ta nie jest jedynie symboliczna, gdyż na horyzoncie pojawiają się starzy wrogowie. Jednak nowe podejście do swej działalności jest dla Matta jak beczka prochu i wystarczy tylko iskra, aby ten pozbawił się gruntu pod nogami.

Strona komiksu Daredevil: Nieustraszony tom 2

Talent Alexa Maleeva to połowa sukcesu tego tytułu. Znakomite wyczucie klimatu, utrzymywanie odpowiedniego tempa akcji i wiele, wiele zalet, których wymienianie byłoby oblaną czystą słodyczą laurką. Wystarczą same okładki i otworzenie albumu na dowolnej stronie z pracami tego autora, by wiedzieć, o co mi chodzi. Maleev otrzymuje tu jednak solidne wsparcie i to dwojakie. Pierwsze w jubileuszowym, sześćdziesiątym piątym tomie, gdzie zobaczyć możemy rysunki takich twórców jak Frank Quitely, Jae Lee czy P. Craig Russell. W drugim przypadku jest znacznie ciekawiej. Rysunki Gene’a Colana, Klausa Jansona czy Johna Romity Seniora pojawiają się podczas walki bohatera z Kingpinem, w której każdy artysta otrzymuje swój kadr. Ogromna paleta różnorodności, przedstawiająca w większości bardzo klasyczny wizerunek obu panów, to godne uhonorowanie pojedynku między odwiecznymi przeciwnikami, zdecydowanie wyróżniające to starcie spośród innych walk.

Gdy Egmont ruszał z cyklem wydawniczym Marvel Classic, nie do końca wierzyłem w jego oszałamiający sukces. Spora liczba dobrych tytułów wydana została wówczas już przez Hachette, wydawnictwo Mucha Comics nie próżnowało, a początkowo zapowiedziane albumy ciekawiły, lecz nie budziły sensacji. Gdy na rynek wkroczył Punisher MAX Gartha Ennisa, klasyczny wersja przygód Deadpoola, a na dokładkę otrzymaliśmy powyższy tytuł, byłem już pewny, że Tomasz Kołodziejczak wiedział co robi. Daredevil: Nieustraszony jest jedną z najciekawszych pozycji roku i bez wątpienia stoi na podium wśród komiksów z superbohaterami. Brian Michael Bendis wzniósł się tu na wyżyny swych umiejętności i nawet jego największe crossovery nie dorównują jego historiom z Człowiekiem bez Strachu. Życzę sobie, aby podobne frukta przyniosła jego przygoda z DC. Kto wie, może Bendisowi dane będzie nawet pójść ścieżką podobną do tej Franka Millera? Na razie oczekujmy trzeciego tomu, zapowiedzianego na marzec i miejmy nadzieję, że kolejne części będą wydawane w równie przychylnym dla czytelnika i nieprzychylnym dla jego portfela tempie.


Okładka komiksu Daredevil: Nieustraszony tom 2

Tytuł oryginalny: Daredevil: The Man Without Fear! by Brian Michael Bendis and Alex Maleev, Ultimate Collection book 2

Scenariusz: Brian Michael Bendis

Rysunki: Alex Maleev, Frank Quitely, P. Craig Russell, Gene Colan i inni

Tłumaczenie: Marceli Szpak

Wydawca: Egmont 2017

Liczba stron: 520

Ocena: 95/100

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?