O ile w najnowszej serii Batman: Detective Comics pracy detektywa Mroczny Rycerz miał niewiele, o tyle Superman: Action Comics bardziej przywiązuje się do swojego tytułu. I rzeczywiście, w Ścieżce zagłady możemy znaleźć akcję, akcję i jeszcze raz akcję i w sumie niewiele więcej. Jeśli więc liczyliście głównie na spektakularne pojedynki z superzłoczyńcami i nie oczekujecie niczego więcej, to właśnie na ten tytuł z Człowiekiem ze Stali powinniście się zdecydować. Gorzej, jeśli szukacie innej, nieco ambitniejszej rozrywki.
I znów, podobnie jak w przypadku serii Detective Comics, i tu warto napisać kilka słów na temat numeracji zeszytów, startującej tym razem od liczby 957. W październiku 2011 roku, po publikacji zeszytu 904, wystartowało The New 52, w ramach którego numeracja została zrestartowana, a ukazywać zaczęła się historia wydana u nas poczynając od albumu Superman i Ludzie ze Stali. Po 52 zeszytach przywrócono oryginalną numerację, stąd właśnie Action Comics z DC Rebirth rozpoczyna się od 957 numeru.
Teraz wracamy do konkretów: Ścieżka zagłady to powrót jednego z najważniejszych antagonistów uniwersum DC, potężnego potwora Doomsdaya, który jak pamiętamy pozbawił Supermana życia w 1993 roku. Czyn ten odbił się szerokim echem, nie tylko w świecie komiksu, ale w ogóle w popkulturze, a wspominały o nim chyba wszystkie media na całym globie. W komiksach nic nie jest jednak permanentne (poza śmiercią wujka Bena, Gwen i rodziców Batmana), Clark Kent powrócił więc do życia. Co więcej, to właśnie on, ten zabity i wskrzeszony Człowiek ze Stali, jest teraz gwiazdą DC Rebirth. Jako jedyny posiada wiedzę i wspomnienia o życiu przed Flashpointem, czyli punktem wyjścia restartu uniwersum.
Wróćmy jednak do Superman – Action Comics tom 1 – Ścieżka zagłady. Dzięki temu albumowi możemy jeszcze raz przeżyć dramatyczne chwile, których po raz pierwszy byliśmy świadkami czytając komiksy wydawane przez TM-Semic. Dan Jurgens, twórca pamiętnej i legendarnej Śmierci Supermana, po latach dostał możliwość powrotu do tamtych wydarzeń i nawiązania do nich za pomocą słów i kadrów współpracujących z nim rysowników. Zwróćcie uwagę na takie detale, jak porwana peleryna poległego Supermana, która wygląda niemal identycznie jak blisko ćwierćwiecze temu!
Uczciwie trzeba jednak przyznać, że prowadzący serię Jurgens tym razem nie potrafił oddać takiego dramatyzmu i atmosfery oczekiwania na coś wielkiego i przełomowego, tak jak udało mu się to ponad dwie dekady temu. Superman tłucze się więc z Doomsdayem przez cały album, starając się ochronić jak największą liczbę cywilów, nie dopuścić do dużych zniszczeń, ochronić rodzinę i nie powtórzyć błędów z pierwszej walki, za którą zapłacił najwyższą cenę. Bogaty w doświadczenia ma w starciu duże szanse. Smaczku całości dodaje fakt, że na scenie pojawia się odziany w zbroję Supermana Lex Luthor, który po śmieci Człowieka ze Stali z Nowego DC Comics obwołał się samozwańczym obrońcą Metropolis. A gdzieś w tle przemyka przecież jeszcze Clark Kent w cywilu, który twierdzi, że nigdy nie był i nie jest Supermanem, pomimo że kilka osób znało przecież jego sekretną tożsamość.
Jeśli chodzi o rysunki, podeszły mi o wiele bardziej niż w konkurencyjnym albumie Superman – Syn Supermana, chociaż zdania komiksomaniaków w tej kwestii są mocno podzielone. Patrick Zircher, który pracował przy Batman – Człowiek, który się śmieje, Suicide Squad z The New 52 i tomie Flash – Lekcje historii, na spółkę z nieznanym polskiemu czytelnikowi Tylerem Kirkhamem, świetnie rozrysowują dynamiczne sceny walki dwóch przepotężnych przeciwników. Najbardziej podobał mi się jednak wkład Stephena Segovii, który narysował dwa wieńczące historię zeszyty.
Podsumowując, zespół Jurgensa o wiele lepiej radzi sobie z oddaniem scen akcji, niż ten prowadzony przez Petera J. Tomasiego w Supermanie, jednak w Ścieżce zagłady nie znajdziemy niczego więcej, może poza pomostem, łączącym nieśmiało fabułę z wydarzeniami z Powstania Batmanów. Poza walką, w której bierze zresztą udział sama Wonder Woman, nie ma tutaj praktycznie nic więcej. To zatem czysta, niczym nieskrępowana rozrywka, ale niezbyt ambitna, nawet nie próbująca udawać, że jest czymś więcej niż wielką nawalanką. To o tyle dziwne, że przecież autor doskonale poradził sobie z ciekawą i intrygującą fabułą w świetnym Drodze do Odrodzenia: Superman – Lois i Clark. Pierwsze koty za płoty i przed drużyną twórców jeszcze wiele możliwości sprowadzenia historii na ciekawsze tory, szczególnie że zakończenie albumu zwiastuje dość frapujący ciąg dalszy.
Tytuł oryginalny: Superman – Action Comics Vol. 1: Path of Doom
Scenariusz: Dan Jurgens
Rysunki: Patrick Zircher, Tyler Kirkham, Stephen Segovia
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 168
Ocena: 70/100