Thunderbolts tom 5: Punisher kontra Thunderbolts – recenzja komiksu

Seria Thunderbolts z Marvel Now niniejszym dobiega końca. Jeśli jeszcze nie zrezygnowaliście z lektury, z pewnością wiecie już, że po początkowych problemach weszła wreszcie na właściwe tory, zapewniając przyjemną rozrywkę na przyzwoitym poziomie. Sprawdzamy, co wydarzyło się w tomie wieńczącym serię i czy zmiana scenarzystów wyszła historii na dobre.

Strona komiksu Thunderbolts tom 5: Punisher kontra Thunderbolts

Szeregi drużyny wykolejeńców zasilił niedawno Ghost Rider, co dodało akcji trochę dynamiki i kolorytu. Zespół nie zdąży jednak wyruszyć na kolejną misję w starym składzie, ponieważ w wyniku nieporozumienia odnośnie tego, co zrobić z pokonanym Doktorem Faustusem, Frank Castle zamierza się z niego wypisać. Ponieważ z Thunderbolts się nie odchodzi, ktoś bierze Punishera na celownik, dokonując nawet na niego zamachu bombowego. Pogromca jest jednak trudny do ubicia, staje więc naprzeciw drużyny generała Rossa.

Starcia Punishera z Hulkiem czy Ghost Riderem są krótkie, ale intensywne. Najbardziej emocjonalnie wypada oczywiście konfrontacja Franka z Elektrą. Oboje pozbawieni są przecież supermocy, dysponują jedynie siłą fizyczną i doskonałym wyszkoleniem w walce. Ich miłosna relacja dodaje tylko pikanterii całej sprawie. To jedyny nieco poważniejszy moment w tym albumie – pozostałe potyczki utrzymane są w raczej lekkim, humorystycznym tonie, ze sporą liczbą ocierających się o parodię gagów. Gościnnie wystąpi nieco mniej znany skład Avengers, jednak pasują do całości jak pięść do nosa. Podobnie jak obecna w jednym z zeszytów armia zombie.

Strona komiksu Thunderbolts tom 5: Punisher kontra Thunderbolts

Za scenariusz tej sześcioczęściowej opowieści odpowiadają Ben Acker i Ben Blacker, co zapewnia niejaką spójność prostego jak konstrukcja cepa scenariusza. Nieco większe rozwarstwienie widać w graficznej stronie komiksu, ponieważ rysownicy zmieniali się w zasadzie co dwa zeszyty. Wśród artystów ołówka znaleźli się Carlo Barberi, Gerardo Sandoval i Aaron Kim Jacinto, a także Matteo Lolli, któremu przyszło zilustrować ostatni, dodatkowy rozdział.

A właśnie. W Thunderbolts Annual #1 z 2013 roku drużyna (jeszcze w komplecie) dostaje zlecenie na samego… Doktora Strange’a. Mag sprawia, że kolejni ludzie stają się zbyt dobrzy, mili i uczynni, co zwiększa jego już i tak potężną moc, sprawiając, że może stać się niepowstrzymany. Aby stawić mu czoła, Thunderbolts będą musieli zebrać cały pakiet magicznych artefaktów i relikwii, również tych boskich. Pogoń za kolejnymi przedmiotami wypada całkiem udanie, aczkolwiek nie rewelacyjnie. Po jakimś czasie akcja po prostu się nudzi.

Strona komiksu Thunderbolts tom 5: Punisher kontra Thunderbolts

Ostatni tom serii, zatytułowany Punisher kontra Thunderbolts to opowieść wypełniona po brzegi nieustanną akcją i w zasadzie… niczym więcej. Uczciwie trzeba przyznać, że liczyłem po prostu na nieco lepsze zamknięcie tej opowieści, szczególnie po naprawdę udanym tomie czwartym. Niestety, finał pozostawia spory niedosyt i chociaż nie boli tak, jak lektura pierwszych tomów, to jednak miałoby się apetyt na więcej. No cóż, szkoda. Na otarcie łez zawsze zostają nam solowe przygody Deadpoola i Punishera, które wypadają po prostu o niebo lepiej.


Okładka komiksu Thunderbolts tom 5: Punisher kontra Thunderbolts

Tytuł oryginalny: Thunderbolts vol.5: Punisher vs. The Thunderbolts

Scenariusz: Ben Acker, Ben Blacker

Rysunki: Carlo Barberi, Aaron Kim Jacinto, Gerardo Sandoval, Matteo Lolli

Tłumaczenie: Paulina Braiter

Wydawca: Egmont 2017

Liczba stron: 168

Ocena: 55/100

 

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?