Batman Metal – recenzja gry karcianej z Uniwersum DC

Batman Metal to kolejne duże rozszerzenie gry Pojedynek superbohaterów – popularnej deck buildingowej karcianki na licencji DC Comics, w której pojawiają się najbardziej znani herosi i antagoniści z tego uniwersum. To następna po grze Wieczne zło alternatywna wersja podstawowa oparta na głośnym evencie komiksowym o tym samym tytule (też zresztą wydanym przez Egmont). Aby cieszyć się zabawą nie musimy posiadać innych produktów z serii, ale jeśli już je mamy, możemy je ze sobą połączyć, aby urozmaicić rozgrywkę.

Oczywiście każda wariantowa, tematyczna edycja oferuje nowe mechaniki, chociaż trzon zabawy pozostaje bardzo podobny: otrzymujemy podstawową talię składającą się z 7 ciosów i 3 słabości, a następnie zagrywamy karty w taki sposób, by kupować kolejne – coraz silniejsze – i stopniowo się wzmacniać. Karty dzielą się na kilka rodzajów, doskonale nam znanych z poprzednich odsłon: bohater, łotr (z atakiem lub bez), lokacja, supermoc (z obroną lub bez) i ekwipunek. To właśnie je można znaleźć w talii głównej i kupić z banku kart w swojej kolejce. Po więcej szczegółów zapraszam do recenzji poprzednich odsłon, bo nie ma sensu zbytnio się powtarzać. Zamiast tego wolałbym skupić się na nowościach i wyróżnikach.

Celem gry jest pokonywanie Superłotrów z dedykowanej talii, a na zakończenie ubicie bossa, którym tym razem jest Barbatos – również znany wszystkim tym, którzy czytali komiksy z serii Metal. Gracz może kontrolować teraz więcej niż jednego superbohatera, a także rekrutować nowych w trakcie rozgrywki. Herosa można też stracić. Nieobecne wcześniej karty wyłomów mają swoją osobną kupkę i można je nabyć za 3 punkty mocy. Służą do dodawania punktów mocy tak jak większość pozostałych kart, ale też dzięki nim można eliminować wszędobylskie karty osłabiające gracza: słabości i bezsilności. W Batman Metal zastąpiły one po prostu karty kopniaków.

Batman Metal

Inne różnice są subtelne, ale ważne. Pokonani wrogowie ze stosu superłotrów nie trafiają już do talii gracza, chociaż na koniec gry liczą się oczywiście do ostatecznej punktacji. Warto jednak mierzyć się z czarnymi charakterami, bo za pokonanie ich czeka jednorazowa nagroda, na przykład zdobycie nowej karty czy eliminacja tych niewygodnych. To także metoda na uwolnienie pojmanych superherosów. Oczywiście złole wciąż są bardzo groźni i odkrycie nowej karty z ich stosu skutkuje natychmiastowym atakiem na graczy.

Batman Metal to przede wszystkim nowi (ale i starzy) superbohaterowie do zabawy. Do znanych herosów z nowymi zdolnościami, jak Batman, Superman, Wonder Woman, Flash, Hal Jordan, Aquaman czy Cyborg, dochodzą zupełnie nowi, mniej rozpoznawalni, ale ważni dla świata DC: Plastic Man, Doktor Fate, Kendra Saunders i Mister Terrific. Batman, Który Się Śmieje również ma swoją dużą, grubą kartę na dodatkowej tekturze z charakterystycznymi krawędziami i służy jako strażnik uwięzionych superbohaterów. Do innych nowości związanych z kartami należą połyskliwe karty ekwipunku oznaczone dodatkowym symbolem „Metal”. Mamy nowe twarze na kartach talii głównej, ale nawet powtarzające się karty mają odmienne grafiki i właściwości, świetnie więc uzupełniają poprzednie zestawy. W zestawie dostajemy aż 97 nowych kart talii głównej (o kilka mniej, iż w grze Wieczne zło).

Niektóre karty potrafią zaskoczyć nowymi właściwościami i możliwościami taktycznymi, jakie niesie ich posiadanie. Bywają przewrotne i bardzo często nakazują kalkulować ryzyko – w zamian za duży bonus dostajemy na przykład dodatkowe karty słabości. Mam jednak wrażenie, że Wieczne zło miało więcej unikatowych i ciekawszych kart niż Batman Metal, w którym większość wyraźnie skupiona jest właśnie na rozdawaniu słabości i kuszeniu gracza, by przetestował swoje szczęście. Rozgrywki bywają szybsze, a ręce potężniejsze, ale i kara za przekombinowanie jest bardziej dotkliwa.

Słabości w Batman Metal są bardziej niebezpieczne niż kiedykolwiek wcześniej. Kiedyś po prostu stanowiły bezużyteczne zapychacze ręki, teraz mogą doprowadzić do uwięzienia gracza przez Batmana, Który Się Śmieje – kolejnego antagonistę z komiksowego eventu. Wystarczy mieć ich dwie lub więcej, dlatego tak ważne jest ich niszczenie. Jak wspominałem, uwięzionych herosów można uwolnić, a pozbawiony bohatera gracz losuje nowego. Może to jednak mocno namieszać w strategii – wiele razy zdarzało się, że pieczołowicie budowany deck oparty na typach kart premiowanych przez danego herosa stawał się nagle o wiele mniej skuteczny, gdy nowy bohater wspierał zupełnie inną taktykę.

Batman Ninja

Podobnie jak Wieczne zło, również i Batman Metal na starcie doczekał się małego dodatku – tym razem opartego na anime Batman Ninja, przenoszącej Mrocznego Rycerza w czasy feudalnej Japonii. Dostajemy w nim 6 superherosów (Batman, Catwoman, Robin, Red Robin, Red Hood, Nightwing), 5 superłotrów (Joker, Deathstroke, Pingwin, Two Face, Poison Ivy) i kolejne 21 kart talii głównej ze specyficznymi, czasem dość dziwnymi grafikami znanymi z filmu. Aby zagrać, potrzebujemy talii głównej z dowolnej „dużej” edycji – niekoniecznie z Metalu. Dzielimy ją na pół, a karty z Batman Ninja wtasowujemy w górną połówkę kupki. Dodatek to na szczęście nie tylko nowe karty. Wprowadza nową mechanikę ninjutsu, pozwalającą na użycie drugiej, dodatkowej zdolności, ale kosztem oddania karty z powrotem do banku.

Nowością jest też to, że do kart superłotrów muszą zostać dołączone karty supermocy, ekwipunku czy bohaterów, które można zdobyć za pokonanie danego złola. Antagoniści dysponują atakiem odwetowym, a pokonani łączą się ze sobą budując mocarny megazamek, przypominający gigantycznego mecha czy jakiegoś robota z Power Rangers, tylko że z twarzą Jokera. Pokonanie go będzie stanowiło ostateczne, niemałe wyzwanie.

Pojedynek superbohaterów towarzyszy mi od kilku lat i chociaż po dodatki i warianty sięgam rzadziej, to kilkudziesięciominutowe, a czasem nawet kilkugodzinne potyczki często umilają domownikom wieczory. Zasady gry są stosunkowo proste i przejrzyste, a „superbohaterskość” rozgrywki jest miłym dodatkiem i nie zepsuje zabawy tym, którzy nie czytają komiksów i nie oglądają filmów o peleryniarzach. Całość jest przystępna nawet dla mniej doświadczonych graczy, a to dla każdej gry deck buildingowej wartość nie do przecenienia.


Batman Metal

Zastępca redaktora naczelnego

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?