Na razie zaś znajdujemy się na ostatniej prostej, jeżeli chodzi o promocję filmowej adaptacji kolejnej postaci z komiksów. W trakcie jednego z wywiadów Dakota Johnson zdążyła powiedzieć sporo cierpkich złów pod adresem obecnej sytuacji w Hollywood. Wspomniała, jak w zeszłym roku na festiwalu Telluride sprzedano Sony Classics film Daddio.
Wspaniała sprawa, ale musieliśmy o to nieźle powalczyć – wspomina Dakota Johnson. – Ludzie strasznie się boją takich rzeczy, a ja się pytam: „Dlaczego? Co się wydarzy, gdy zrobi się coś odważnego? Odnoszę wrażenie, że nikt nie wie, co robić i każdy jest przerażony. W szczególności osoby podejmujące decyzje. Najchętniej tworzyliby tylko bezpieczne produkcje, a one są nudne.
Na podstawie tego doświadczenia gwiazda stwierdza, że w Hollywood jest „cholernie ponuro” – platformy streamingowe nie mają zaufania do kreatywnych osób, co ma doprowadzić do implozji.
To bardzo smutne. Nakręcenie czegoś takiego jest cholernie trudne, a ja chcę być częścią czegoś świeżego i unikalnego.
Cóż, tego typu stwierdzenia mają w sobie zapewne wiele prawdy, choć trzeba przyznać, że dosyć dziwnie czyta się takie wypowiedzi z ust osoby, która w danym momencie promuje film niewyglądający raczej na specjalnie awangardowy. Czyżby Dakota Johnson starała się już nieco zdystansować od potencjalnej porażki?
W każdym razie zdążyła jeszcze odnieść się do zarzutów nepotyzmu. Córka Melanie Griffith i Dona Johnsona przyznała, że szczególnie z początku tego typu uwagi są bardzo krzywdzące.
Jeżeli jesteś dziennikarzem, napisz o czymś innym. To jest po prostu tanie. Z tego też względu wykorzystałam okazję, by z tego się pośmiać – zakończyła, odnosząc się do swego skeczu w SNL.
Źródło: The Playlist