Powoli kończy się Warszawski Festiwal Filmowy, pokazano podczas niego około stu filmów, z czego większość nowych. Swoją absolutną światową premierę miał między innymi głośny thriller Prawdziwe zbrodnie, w którym główną rolę zagrał Jim Carrey, a w rolach drugoplanowych partnerowali mu między innymi Marton Csokas (Bez litości), Robert Więckiewicz (Ziarno prawdy) oraz Agata Kulesza (Niewinne). Mimo głośnej obsady wydarzenie to nie zainteresowało wielu zagranicznych mediów i kryminał nie został specjalnie wyeksponowany na tle innych pokazywanych na festiwalu pozycji. Jednakże przedstawicielom dwóch zagranicznych wydawnictw – The Hollywood Reporter oraz Ioncinema.com udało się obejrzeć Prawdziwe zbrodnie. Oto fragmenty recenzji z ich serwisów, odpowiadające na pytanie, czy Jim Carrey udanie zagrał polskiego śledczego Tadka i jak na jego tle wypada polska obsada?
Prawdziwe zbrodnie rozpoczynają się od widoku zgwałconej i wykorzystanej kobiety w seks klubie Klatka, ale szybko zmieniają się w wyczerpujący pojedynek spojrzeń między Carrreyem a Csokasem, mężczyznami grającymi w to samo co Catherine Tramell w Zabójczym instynkcie Verhoevena. Jednak znaczenie działań Tadka nigdy nie zostaje dostatecznie umotywowane, a w połączeniu z rozwiązaniem wątku potwornych czynów mordującego biznesmana, motyw człowieka dążącego do zawodowego odkupienia nie wciąga ani nie porusza. – Ioncinema.com
Protagonistą jest pięćdziesięcioletni stróż prawa Tadek (Carrey), o którym jego jedyny kolega w pracy mówi, że jest „ostatnim uczciwym gliniarzem w Polsce”. Metodyczny, niegroźny, wyciszony człowiek, którego życie rodzinne wraz z żoną (Agata Kulesza) i nastoletnią córką składa się głównie z kamiennej ciszy. Tadek rzuca się w wir pracy, to praworządny, samotny glina, którego oglądaliśmy po tysiąc razy zarówno na małym jak i wielkim ekranie. […] Mało co wypada naturalnie, wszystko zostało przekalkulowane i ustawione pod dany efekt, napięta atmosfera w trakcie podróży szarymi ulicami bardziej dusi niż stymuluje. […] Prawdziwe zbrodnie ożywają dopiero w finale dzięki monologowi [Charlotte] Gainsbourg, który dostarcza stosunkowo satysfakcjonujące rozwiązanie do zbyt pogmatwanej morderczej gry. Bardzo luźno opiera się na artykule, który stanowił podstawę do scenariusza.
Ogólnie film nie oczarował recenzentów, chociaż podkreśla się jego dobry początek. Nawet zagraniczny recenzent wytyka marnotrawstwo polskich aktorów, w tym szczególnie znaną w Ameryce z Idy Agatę Kuleszę. Całe śledztwo toczy się w nudny sposób i nie angażuje, a grecki reżyser nie potrafił pokazać postkomunistycznego kontekstu w znaczący sposób. Wiele też mówi fakt, że filmu nie pokazano w sekcji konkursowej, a jedynie takiej, gdzie nie toczy się żadna rywalizacja. Póki co niewiadomo, kiedy produkcja trafi do polskich kin. Słabe recenzje zarówno polskie jak i zagraniczne utrudniają dystrybucję. Pozostaje więc czekać.
źródło: hollywoodreporter.com; ioncinema.com / ilustracja wprowadzenia: Bartosz Mrozowski; materiały prasowe