Przed Wami dziesiąta już odsłona naszej autorskiej serii Pod Ostrzałem! Tym razem na tapet bierzemy kolejną ekranizację komiksu, która opowiada o konflikcie superohaterów. O ile konkurencyjny Batman v Superman: Świt sprawiedliwości skupiał się na dwóch ikonicznych bohaterach DC Comics, o tyle Wojna Bohaterów idzie krok dalej, dając nam widowisko, w którym udział bierze kilkunastu superbohaterów ze stajni Marvel Comics. Naszą recenzję wprost z premiery w Londynie, znajdziecie TUTAJ. Tymczasem zapraszamy Was do zapoznania się z opiniami pozostałych członków redakcji Movies Room. Nasze opinie i oceny uporządkowaliśmy w kolejności od najbardziej pozytywnych, do mniej entuzjastycznych. W tekście mogą znaleźć się spoilery! Uwaga, zaczynamy!
Ps. niektórzy członkowie Movies Room jasno określili się, po której stronie konfliktu stoją. Przy ich ocenach znajdziecie oznaczenie #teamcap bądź #teamironman. Jeśli takowego nie ma, to oznacza, że dana osoba nie zdecydowała którą stronę konfliktu popiera.
Piotr Kurek – redaktor
Ocenia na: 95/100
#teamcap
Akcja od pierwszej minuty, płynne przejścia między kolejnymi scenami, świetna choreografia walk – to tylko kilka z zalet Wojny Bohaterów, która jest najlepszą do tej pory produkcją od Marvela. Przekonujące wprowadzenie Czarnej Pantery, genialne sceny walk, wykorzystanie potencjału wszystkich herosów oraz zgrabnie wpleciony, zabawny humor w połączeniu z ciekawą, dojrzałą fabułą bazującą na wcześniejszych filmach sprawiły, że czas spędzony w kinie mija niezwykle szybko. Pojawiająca się podczas seansu polityka nie nudzi tylko dopełnia obrazu, a jakby tego było mało, w końcu udało się stworzyć naprawdę ciekawego villaina. Jest to niemalże blockbuster kompletny, szkoda tylko, że końcowy pojedynek nie został nieco lepiej umotywowany, a cała wojna domowa nie obfitowała w jeszcze poważniejsze konsekwencje (ale to zapewne zostanie ukazane w kontynuacji).
Patryk Supeł – redaktor
Ocenia na: 95/100
Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów to kwintesencja tego, czego oczekiwałem od braci Russo. Przede wszystkim, reżyserzy spełnili obietnicę, określając wspomniany film jako thriller psychologiczny, ale są w nim również niegłupie żarty i humor, nie taki nachalny, ale użyty z wyczuciem. Film wgniata, a bracia Russo wiedzą, jak żonglować emocjami widza. Mamy w nim pierwszorzędną akcję, napięcie, nutkę szpiegowskiego kina, intrygę, świetny scenariusz, efekty specjalne, ciągłe uczucie narastającego konfliktu. Na wyróżnienie zasługują niesamowite sceny walki, gdzie m.in. scena bitwy na płycie lotniska w Berlinie jest najlepszą tego typu sekwencją w dotychczasowych filmach Marvela. Co do nowych bohaterów, to prawdę mówiąc, praktycznie każdy z nich jest dobrze rozpisany i z całą pewnością dostaliśmy najlepszego filmowego Spider-Mana, który odpowiada temu z komiksów. Tak samo oszałamiający Black Panther zasłużył na aprobatę widzów. Jedynym minusem jest nie do końca świeży czarny charakter w postaci Barona Zemo. Kończąc już, realizm w kinie super bohaterskim jaki bracia Russo nadali już od czasów Zimowego Żołnierza po Wojnę Bohaterów zasługuje na medal i można tylko się cieszyć, że Ci panowie obrali stery w nadchodzących dwóch częściach Avengers: Infinity War Part 1 & 2.
Zobacz również: Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów – recenzja przedpremierowa z europejskiej premiery w Londynie!
Kamil Serafin – stały współpracownik
Ocenia na: 95/100
#teamironman
Film idealny i perfekcyjny, zwłaszcza, dla każdego fana komiksów i kina superbohaterskiego. To wszystkie najlepsze elementy filmów Marvela – akcja, humor, ciekawe postacie dramaturgia – wrzucone do jednego scenariusza. Nie wiem, czy studiu uda się kiedykolwiek wyprodukować coś lepszego. Wątpię by było to możliwe, ponieważ Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów to prawdopodobnie najlepszy akcyjniak od czasu Mrocznego Rycerza. Do kina wybiorę się chyba jeszcze raz, by ponownie móc obserwować starcie moich ulubionych bohaterów. Chylę czoła!
Bartosz Tomaszewski – redaktor prowadzący działu recenzje
Ocenia na: 93/100
Przygody Kapitana Ameryki to chyba jedyna seria wchodząca w skład MCU, przy której z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że z filmu na film staje się coraz lepsza. Na przestrzeni lat Steve Rogers stał się dla mnie o wiele ciekawszą postacią. Braciom Russo udało się wyciągnąć z niego najlepsze cechy i zrobić z niego wartościowego bohatera, a nie tylko gościa w zabawnym przebraniu. Sam film okazał się być czymś więcej niż ustawką za budką z kebabami, którą lekko sugerowały zwiastuny. To w pełni dojrzały obraz, ukazujący dylematy bohaterów, których zdążyliśmy przez te lata polubić. Zarówno przed, jak i po seansie ciężko jednoznacznie opowiedzieć się za konkretną stroną konfliktu, a świadczy to o świetnej robocie, jaką wykonali scenarzyści. Wojna Bohaterów wygląda świetnie, jest dopracowana, a wręcz dopieszczona pod kątem technicznym. Pojedynki wyglądają niesamowicie, a niektóre sekwencje potrafią przyprawić ciarek na plecach. Każdy z zaprezentowanych bohaterów wypada świetnie, a nowe postacie – Black Panther i Spider-Man – kradną każdą sekundę, w której goszczą na ekranie. To jeden z najlepszych filmów Marvela.
Zobacz również: Kapitan Ameryka: wojna bohaterów – już niedługo pęknie 800 mln dolarów!
Łukasz Kołakowski – stały współpracownik
Ocenia na: 92/100
#teamcap
Najpoważniejszy film MCU. Nie mógłby się jednak udać, gdyby tak fantastycznie nie zbudowano głównego konfliktu. Bardzo dobrze rozumiemy racje obydwu ze stron, naprawdę ciężko mi stwierdzić po seansie za kim bym się opowiedział, a w budowaniu napięcia pomagają świetne twisty, jakich próżno szukać w innych filmach Marvela. To konflikt idei, ale równie dobrze napędzają go indywidualne przyjaźnie. Niby można się przyczepić że Ant-Man i Spiderman pojawiają tu się zupełnie znikąd i zaraz znikają, ale przez ten czas zdążą absolutnie ukraść jedną z najlepszych scen akcji ostatnich lat, tę na berlińskim lotnisku. Wszystko tu jest nakręcone idealnie, napięcie narasta z minuty na minutę, wygrane są nowe postacie. Blockbuster roku jest już chyba odhaczony, a trzecia faza MCU zaczyna się fantastycznie. Patrz i ucz się, Zacku Snyderze.
Szymon Góraj – redaktor prowadzący działu publicystyka
Ocenia na: 90/100
#teamcap
Marvel ma problem, i to poważny. Stworzyli właśnie najlepszy jak do tej pory film swojego uniwersum, którego 3. faza się dopiero rozpoczęła. I mógłbym się tutaj rozpisać o genialnym wprowadzeniu nowych postaci i co najmniej porządnym ukazaniu starych, znakomicie zmontowanej akcji i fajnym humorze. Wystarczy jednak podsumować nowe dzieło braci Russo jako wszystko to, czym powinien być Batman v Superman. To świetnie zbalansowana, niepozbawiona odpowiedniej dramaturgii i – w przeciwieństwie do produkcji Snydera – mistrzowsko uargumentowana historia konfliktu dwóch wielkich indywidualności, która nikogo nie ukazuje jednowymiarowo
Zobacz również: Kim jest Baron Zemo? Historia superzłoczyńcy #1
Dominik Dudek – stały współpracownik
Ocenia na: 90/100
#teamironman
Szczerze powiedziawszy, nigdy nie przepadałem za kinowym uniwersum Marvela. Zawsze drażnił mnie nadmiar humoru i ta otoczka „ratujmy świat – to taka zabawa!”. Oczywiście żartobliwych scen nie brakuje także w Wojnie Bohaterów, ale całość jest świetnie zbalansowana przez poważny nastrój, jaki zapanował w nowym filmie braci Russo. Naprawdę nie ma się w nim do czego przyczepić. Twórcy nie powtórzyli błędu Jossa Whedona z Czasu Ultrona starającego się niezgrabnie wcisnąć gdzieś na siłę scen z nowymi bohaterami, żeby każdy miał swoje pięć minut. Tutaj mimo, że poznajemy nowe postacie – świetny Spider-Man i ciekawy Black Panther – to jednak nie mamy tego uczucia przesytu. Oglądanie nowego Kapitana Ameryki (a raczej Avengersów 2,5) sprawiało nie lada przyjemność, karmiąc wspaniałymi sekwencjami walk, bardzo dobrymi efektami specjalnymi i wbijającymi w fotel twistami fabularnymi. Po raz pierwszy po obejrzeniu marvelowskiego filmu, mam ochotę na więcej.
Tomasz Rewers – redaktor naczelny
Ocenia na: 88/100
#teamironman
Na wstępie powiem krótko: Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów to w mojej opinii najlepszy film Marvel Studios w historii! Dojrzała i złożona fabuła, pojedynki które wgniatają w fotel i rewelacyjnie przedstawieni bohaterowie! To nie odgrzewany kotlet, jak większość sequeli, ani festyn efektów CGI, na czym coraz częściej cierpią filmy o superbohaterach. Nowa produkcja braci Russo to rasowy thriller akcji, w którym dobrze zagrał każdy element. Nowy Spider-Man kradnie show, a Robert Downey Jr. odegrał jedną z najlepszych ról swojego życia. Doskonałe wprowadzenie Czarnej Pantery i Helmuta Zemo. Film będący rewelacyjnym efektem długoletniego budowania uniwersum i splatanej w nim pajęczyny intryg niewątpliwie uzyska miano produkcji kultowej wśród fanów Marvela. Niestetym dla osoby niesiedzącej w temacie w całości lub chociaż częściowo, seans może okazać się pełen niedopowiedzeń i absurdów. Na koniec pozwolę sobie odnieść się do ostatniego filmu Zacka Snydera Batman v Superman, który sprawił, że tak naprawdę w starciu Kapitana Ameryki z Iron Manem największym przegranym jest DC Universe…
Zobacz również: Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów – Dlaczego w filmie nie pojawił się Nick Fury i walka dwójki ważnych postaci
Dominik Karczyński – Stały współpracownik
Ocenia na: 87/100
#teamironman
Najlepszy dotychczasowy film Marvela?? Takie wiadomości oraz oceny krążą po internecie. Popieram tą tezę w 100 procentach. Po dość przeciętnym ale nie tragicznym Czasie Ultrona, bracia Russo zaprezentowali nam dobry kawał kina akcji. Mimo że, nie przepadam zbytnio za postacią Kapitana Ameryki, udałem na seans z głównym zamiarem obejrzenia Roberta Downey Jr w roli Iron Mana. Jeśli chodzi o sam film w kwestii technicznej to nie ma się według mnie do czego przyczepić. Świetna praca kamerą (sekwencje walki na lotnisku), doskonale dopasowana muzyka oraz dobrze dopieszczone efekty specjalnie. Scenariusz w tym widowisku również stoi na wysokim poziomie. Kwestia dotycząca samego konfliktu oraz sporu która ze stron ma większą racje świetnie komponuje się między sekwencje pojedynków oraz walk. Sam w ciągu seansu, kilkukrotnie zmieniałem zdanie czy stanąłem po słusznej stronie. Film ten jest pozycją obowiązkową dla fanów produkcji o superbohaterach. Tylko że w tym wypadku, należałby znać chociaż podstawową wiedzę z zakresu poprzednich filmów, bo rozwijające się wątki grają tutaj kluczową rolę. Osobiście obejrzałem ten film trzykrotnie i dopiero po ostatnim seansie wyszedłem zadowolony, że wszystko na spokojnie udało mi się zrozumieć i uporządkować. Wojna Bohaterów zawiesiła wysoko poprzeczkę i następne filmy Marvela będą miały wielki problem aby ją przeskoczyć.
Krzysztof Warzała – dziennikarz
Ocenia na: 78/100
#teamironman
Marvel dostarczył ładny, sprawny film, ale pozbawiony czułości. Brakuje tego artystycznego sznytu, który Zack Snyder dostarczył w Batman v Superman. Wszystko pięknie, ale bez rewelacji. Zawiodło starcie grupowe, w którym zabrakło logiki i konsekwencji. To tutaj twórcy wyraźnie się pogubili. Jednak bracia Russo rozumieją, że nikt nie chce oglądać Kapitana Buca, więc dodali mu masę świetnych superbohaterów drugoplanowych. Wanda, Ant-Man, Spider, Black Panther – oni są fantastyczni, ale o ironio Buc i Bucky to totalne patałachy i aroganci, którym nie sposób kibicować.
Zobacz również: Kim jest Crossbones? Historia superzłoczyńcy #2
Katarzyna Janicka – dziennikarz
Ocenia na: 78/100
#teamcap
Kapitan Ameryka: Wojna Bohaterów może się pochwalić dobrze napisanym scenariuszem. Wszystko się ze sobą zazębia i wszystko ma sens. Wprowadzenie postaci Black Panther i Spider-Mana do dobrze już znanej ekipy, było powiewem świeżości, którego Avengersi potrzebowali. Pochwały należą się za pokazanie ludzkiej twarzy bohaterów, którzy mają wyrzuty sumienia, nawet Tony Stark. Aktorsko jest jeszcze lepiej niż w poprzednich filmach. Momentami jest przewidywalny, ale wszystko rekompensują znakomite sekwencje walki, humor w odpowiednich momentach i kompleksowo zbudowane postaci.
Paweł Pajura – stały współpracownik
Ocenia na: 75/100
#teamironman
Kinowe Uniwersum Marvela wkroczyło w 3 fazę mocnym uderzeniem w postaci Captain America: Civil War. Trzeba przyznać, że Kevin Feige postawił sobie wysoko poprzeczkę, przekładając jedne z największych wydarzeń w komiksach Marvela na srebrny ekran. Postanowiono zatem, aby na fotel reżyserski posadzić braci Russo, którzy odnieśli sukces przy poprzedniej części Kapitana Ameryki. Civil War jest filmem dobrym, ale niestety nie znajduje się na samym szczycie moich ulubionych filmów tej wytwórni. Co więc poszło nie tak? Po pierwsze ta pozycja stanowi dla mnie zmarnowany potencjał, bowiem taki temat jak Wojna Bohaterów można było spokojnie rozbić na dwa filmy na przykład: Captain America: Civil War z premierą w maju oraz Iron Man: Civil War z premierą na luty. W filmie mamy po raz kolejny zmarnowaną postać superzłoczyńcy i oczywiście mowa tutaj o Baronie Zemo. Równie dobrze mogłaby to być jakakolwiek inna osoba i nie musiałaby się nazywać Baron Zemo. W filmie jeszcze jedna rzecz nie dawała mi spokoju po seansie. Skoro tworzy się film pod szyldem „Civil War”, to wypadałoby, aby w filmie uśmiercić jakiegoś super bohatera. Niestety powoli zaczynam się obawiać, że wytwórnia boi się uśmiercać swoich bohaterów. Na pochwałę zasługuje udany debiut Spider-Mana oraz Black Panthera, świetna choreografia walk, zrównoważony humor produkcji oraz narastające napięcie pomiędzy bohaterami w filmie.
Zobacz również: Powrót do przeszłości – recenzja filmu Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz
Konrad Stawiński – dziennikarz
Ocenia na: 75/100
#teamcap
Kolejny odcinek filmowego serialu Marvela za nami. Wpisywanie przygód superbohaterów w ramy gatunkowych schematów wyraźnie wprowadziło sporo świeżości do kina superbohaterskiego i w Wojnie bohaterów metoda ta jest kontynuowana. Tym razem trafiło na kino zemsty. I jak przypadło na kolejny film o Kapitanie Ameryce i ten służyć może również jako komentarz na temat amerykańskiej polityki. Konkretnie, o działania zewnętrzne, które objawiają się w postaci szeryfowania i wprowadzania pokoju na świecie. Pomimo poważniejszego tonu fabuły i ograniczenia ilości żartów, nie da się ukryć, że to wciąż kino komiksowe pełną gębą, gdzie gwoździem programu są efekty specjalne, kostiumy i efektowna naparzanka między popularnymi herosami. Szermierka słowna przekształciła się w lotniskową ustawkę, dzięki czemu mogliśmy być świadkami najlepszych scen walk z wszystkich filmów Marvela. Cały film kradnie zaś świetnie napisana i zagrana postać Spider-Man’a. Aż chce się rzecz: O takiego Spidey’ego walczyliśmy.
Piotr Pocztarek – redaktor prowadzący działu popkultura
Ocenia na: 70/100
Kapitan Ameryka: Wojna bohaterów to zbyt luźna adaptacja komiksu. Aby w pełni cieszyć się wszystkimi niuansami filmu, trzeba znać poprzednie filmu z MCU. Superbohaterowie mają swoje racje i nawalają się między sobą o ważną kwestię, jest poważniej, bardziej psychologicznie, ale i tak całe show kradną śmieszkujący Spider-Man i Ant-Man. Wielki konflikt zarysowany jest o niebo lepiej, niż w nieudanym Batman v Superman i ma całkiem sprytne drugie dno, ale idealnie nie jest. Doskwiera brak dobrych antagonistów i nieco za wolne tempo akcji. To nie jest najlepszy film Marvela, nie zbliża się poziomem do pierwszych Avengersów, a nawet Zimowego żołnierza czy chociażby Strażników galaktyki, ale nadal pozostaje kawałkiem porządnego, rozrywkowego kina o przygodach superbohaterów. Podobało mi się, ale jakoś tak bez większych emocji i wypieków na twarzy, chociaż przecież temat miał gigantyczny potencjał.
Aleksandra Czekaj – stały współpracownik
Ocenia na: 70/100
#teamcap
Z seansu wyszłam z mieszanymi uczuciami. Na pierwszej połowie filmu wynudziłam się. Nawet drobne żarciki nie śmieszyły. Jednak wraz z zaogniającym się konfliktem wśród Avengersów, obraz staje się ciekawszy. Scena starcia na płycie niemieckiego lotniska zmienia film o 180 stopni. Niesamowitą frajdą było oglądanie tego pojedynku. Spider-Man, Ant-Man i Hawkeye stali się udaną, komediową odskocznią od wyjątkowo przygnębiającego Iron-Mana. Produkcję warto zobaczyć właśnie dla tej sceny. Można ją oglądać w nieskończoność, wciąż dobrze się bawiąc. Po 20 minutowej rozkoszy jaką dostarcza walka, akcja nareszcie nabiera tempa sprawiając, że druga połowa seansu wręcz wciska w fotel. W Wojnie bohaterów zdecydowanie rządzi Chris Evans ze swoim zespołem i gdyby nie Spider-Man po stronie Starka, zespół Iron-Mana byłby smutnawą, momentami żałosną marionetką w rękach, uważających się za wszystkowiedzących, dyplomatów z ONZ.
Podsumowując! Średnia ocen naszej redakcji, to 80/100! Jest to naprawdę bardzo dobry wynik, który w tyle zostawia bezpośredniego kandydata wytwórni Warner Bros. Pictures. Z 15 osób, 6 opowiedziało się za drużyną Kapitana Ameryki, tyle samo za Iron Manem, a 3 osoby pozostały bezstronne. A czy Wy już oglądaliście Kapitana Amerykę: Wojnę Bohaterów? Jeśli tak, to jak Wam się podobał? Jaką byście mu wystawili ocenę?