Rozmawiając z portalem Deadline, przy okazji promocji filmu Kingsman: Złoty krąg, Matthew Vaughn wspomniał o tym, jak wyglądałby jego drugi obraz rozgrywający się w uniwersum X-Menów. Wytwórnia jednak nie zaakceptowała przekazanego pomysłu. Reżyser wyjaśnił, że gdyby otrzymał taką szansę, pragnąłby stworzyć obraz o młodym Wolverinie, w którego wcieliłby się Tom Hardy:
Po zrobieniu X-Men: Pierwsza klasa czułem, że jestem w piaskownicy, która nie jest moja. Należała do Bryana Singera. Chciał wyreżyserować Pierwszą klasę, a późnej zabraliśmy się za pracę nad Przeszłością, która nadejdzie. Gdy to skończyliśmy, pamiętam rozmowę z Simonem Kinbergiem i Emmą Watts: „Ludzie, to wygląda mi na trylogię. To bardzo duża koncepcja. Moglibyśmy zrobić jeden film osadzony w latach 70., choćby z uwagi na młodego Wolverine’a. Natomiast kolejnym obrazem byłaby Przeszłość, która nadejdzie. W tej produkcji ujrzelibyśmy młodego Wolverine’a granego chociażby przez Toma Hardy’ego, który spotkałby się z Hugh Jackmanem i innymi postaciami. Dla mnie to byłoby domknięcie trylogii. Czy można to przebić?”. Powiedziano mi, że nie ma na to szans. Jednak, gdy jestem w swojej piaskownicy, nie lubię otrzymywać odmownej odpowiedzi, zwłaszcza, jeśli uważam to za dobry pomysł.
Miało to wyglądać podobnie jak spotkanie młodszego (James McAvoy) i starszego (Patrick Stewart) Charlesa Xavira w Przeszłość która nadejdzie. Choć Vaughnowi nie udało się zrealizować swojej wizji, to nie chowa on żadnej urazy:
Uwielbiam Bryana [Singera – przyp. autora]. Wiecie co? Przekazałem mu pałeczkę, zwłaszcza że umożliwił mi pobiegnięcie z nią wcześniej. Udało mi się, nie upadłem i zdołałem mu ją oddać.
Zobacz również: New Mutants – zdjęcia oficjalnie zakończone!
Źródło: MovieWeb, Cosmic BookNews / Ilustracja wprowadzenia: Comic Vine – GameSpot