Jeszcze na dobre nie podbił festiwalu w Wenecji, a już myśli o przyszłości – to się, moi drodzy państwo, nazywa miłość do kina. Guillermo del Toro i jego The Shape of Water póki co zbierają same pozytywne opinie z aktualnej stolicy filmowego świata, ale reżyser mimo to zdaje się robić dobrą minę do złej gry. Dlaczego? A no dlatego, że jego wymarzony projekt i film, na którego realizację zasadza się od 10 lat, może mu jeszcze z 10 lat oczekiwania zabrać. Mowa tu oczywiście o adaptacji słynnego Pinokia, powieści o drewnianym pajacu powołanym do życia przez Carla Collodiego. W interpretacji del Toro nasz kochany pajacyk nie przeżywałby jednak fantastycznych i na wskroś disneyowskich przygód, a mierzyłby się ze studium raczkującego faszyzmu w wydaniu Benito Mussoliniego. Szalony pomysł? Bynajmniej. Przypomnijcie sobie tylko antyfaszystowską wymowę Labiryntu fauna. Jednak jakkolwiek nie byłby to intrygujący pomysł, to wcielenie go w życie jest całkowicie odmienną parą kaloszy. W wywiadzie dla dziennikarzy obecnych na festiwalu filmowym w Wenecji, reżyser zaznaczył bowiem, że to kwestia finansów ogranicza jego artystyczne zapędy:
Od 10 lat poszukuję stabilnego źródła dofinansowania. Mamy już lalki, mamy cały dizajn, ale wciąż brak pieniędzy. Zawsze, albo przynajmniej prawie zawsze, komplikuję sobie życie, bo żaden z moich filmów nie jest łatwy do zrealizowania. I tak naprawdę nigdy nie były one w czasie swojej produkcji nikomu potrzebne. Nikt nie myślał o superbohaterach, gdy robiłem Hellboya, nikt nie chciał opowiadać o monstrach, gdy robiłem Pacific Rim. Kiedy ogłosiłem, że zabieram się za realizację Pinokia otrzymałem sporo feedbacku typu: „Ta, ale akcję osadzisz przecież w dobie Mussoliniego, a Pinokio będzie antyfaszystą”. Dlatego jeśli macie 35 milionów dolarów i chcecie mnie uszczęśliwić, to proszę bardzo.
https://www.youtube.com/watch?v=lSsfuEG4GMA
Przez typowy dla del Toro sarkazm i ironię przemawia jednak ból. Ból artysty, którego wymarzony film nie może się ziścić z powodu tak „błahej”, wydawałoby się, przeszkody. Ale kto wie, czy może wspomniane The Shape of Water, fantasy osadzone w nieco zimnowojennym klimacie, po wpuszczeniu do kin nie wbije się przebojem do światowego box office’u. Jak mówi bowiem nasz reporter z Wenecji, del Toro i do tego filmu włożył całe swoje serducho, więc kto wie? Kto wie…
Źródło: indiewire.com / Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe