Steven Spielberg stał się zawszonym szowinistą… A przynajmniej w oczach Elizabeth Banks!

Ach te czasy współczesne – ile one frajdy przynoszą przeciętnemu człowiekowi. W świecie, gdzie każdy najbardziej nieświadomy czyn może zostać zinterpretowany jako wyraz nietolerancji lub szowinizmu, nie trudno o sytuacje pełne paradoksów oraz hipokryzji. Szczególnie w kinematografii ostatnimi czasy ma miejsce istna burza hormonów, która zbiera całkiem hojne żniwo. Organizacje prorównościowe skutecznie wpływają na decyzje castingowe i fabularne filmowców pracujących pod szyldem wielkich wytwórni, a każde podejrzenie o dyskryminację wiąże się z  prawdopodobnym pozwem sądowym. Wszyscy więc trzęsą portkami, albowiem na dłuższą metę nie ma sensu bawić się w sądy i w te wszystkie koszta z nimi związane, angażowanie prawników, załatwianie ugód, etc., etc. Przed tym losem nie uchroni się nawet największy reżyser, a najświeższym przykładem jest nie kto inny jak Steven Spielberg. Twórca takich hitów jak Szeregowiec Ryan czy Szczęki okazał się być bowiem zawszonym szowinistą, o czym zaskoczoną audiencję poinformowała Elizabeth Banks, gwiazdorka m.in. Igrzysk śmierci. Wszystko to miało miejsce na festiwalu Women in Film Crystal + Lucy Awards, podczas którego aktorka opisywała swoje doświadczenia z dziełami Spielberga w następujący sposób:

Widziałam Indianę Jonesa, Szczęki i każdy film Stevena Spielberga. I prawdę mówiąc nigdy nie stworzył on produkcji, w której główną rolę pełniłaby kobieta. Przepraszam Cię Steven, nie miałam zamiaru posługiwać się twoim przykładem, ale taka jest prawda.

elizabeth banks 2 0

Obeznany kinoman dostrzeże jednak pewną małą lukę w rozumowaniu Elizabeth Banks. Otóż Spielberg posiada w swoim CV również takie dzieła jak Sugarland Express z Goldie Hawn, Kolor purpury z Whoopi Goldberg, czy nawet niedawne BFG, który zapoczątkował karierę młodej Ruby Barnhill. Może rzeczywiście przy niemal 50 filmowych produkcjach ta święta trójca wypada blado, ale z pewnością wyklucza przyjmowanie powyższej retoryki. I wyklucza także „pozwowanie” się w sądzie. Nie ukrywajmy jednak, że problem nadreprezentacji mężczyzn względem kobiet w kinematografii (i nie tylko) istnieje, lecz jest jedną z wielu dziur w tym monumentalnym serze udręki. Także reakcje typu „ten gość jest zły, bo nie zrobił filmu z kobietą” albo „ustalmy parytety i świat będzie piękniejszy” wołają jedynie o pomstę do nieba. A pamiętajmy, że Bóg jest kobietą.

Źródło: independent.co.uk / Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Redaktor

Najbardziej tajemniczy członek redakcji. Nikt nie wie, w jaki sposób dorwał status redaktora współprowadzącego dział publicystyki i prawej ręki rednacza. Ciągle poszukuje granic formy. Święta czwórca: Dziga Wiertow, Fritz Lang, Luis Bunuel i Stanley Kubrick.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?