Split – recenzja najnowszego dzieła Shyamalana!

Budźcie zmarłych, ostrzeżcie kosmitów i przeproście drzewa – mistrz nadchodzi. Powiedzcie wszystkim, że oto powrócił ten niepokorny, wyklęty i niegdyś nazwany wybrańcem. Oto jedyny w swoim rodzaju M. Night Shyamalan. Jego historia znów zrobi wam sieczkę z mózgu.

Fot.: Universal Pictures

Reżyser Niezniszczalnego chyba na dobre porzucił kiepskie blockbustery i konsekwentnie cofnął się do artystycznych korzeni, czyli skromnej formuły thrillera ograniczonego do kilku miejsc oraz małej liczby bohaterów. Historia opowiada o grupie osób, która porywa trzy atrakcyjne nastolatki i zamyka je w piwnicy. Jak można się domyślić, nie mają oni dobrych zamiarów względem swoich ofiar i nie bez powodu nazywają je pokarmem. Najciekawsze jest jednak to, że porywacze – Dennis, Patricia i Hedwig – wszyscy żyją w jednym ciele, należącym do wybitnie straumatyzowanego Kevina.

Fot.: Universal Pictures

Zobacz również: Split – kolejne osobowości McAvoya w nowych klipach do filmu

Split trochę na wzór ubiegłorocznego 10 Cloverfield Lane bada różne typy więzi, jakie mogą wytworzyć się między porywaczem, a jego ofiarą. Na zamkniętej przestrzeni Shyamalan odkrywa stopniowo tajemnice swoich bohaterów, tłumacząc jak stali się tym, kim są. Tak samo jak Gavin O’Connor w Księgowym, tutaj reżyser też stoi zachwycony nieskończonymi możliwościami ludzkiego umysłu i zadaje sobie pytanie, co jeśli choroba powszechnie uważana za ułomność w rzeczywistości może być darem zwiększającym ludzkie możliwości? Umysł to niezbadana zagadka i eksplorowanie jego ciemnych zakamarków wypada niczym fantastyczna podróż, której zakończenia nie da się przewidzieć.

Fot.: Universal Pictures

Nim jednak dojdziemy do końca opowieści, oddajmy hołd tym, którzy nas na tej drodze prowadzą. Gwiazdorska obsada Split wzorowo udźwignęła ciężar tego psychologicznego rendez-vous. Niesamowitą karierę w Hollywood robi Anya Taylor-Joy, która po Czarownicy i Morgan może dopisać kolejną udaną główną rolę i tym razem jako „scream queen” udanie wyważa w sobie elementy przerażenia, logicznego myślenia oraz walki z oprawcą. Aczkolwiek bez wątpienia Split daje przede wszystkim niezwykłe pole do popisu jednemu aktorowi. James McAvoy w końcu nie musi się marnować w roli wiecznie umęczonego walką o prawa mutantów profesora, tylko odkłada zdrowie psychiczne na bok i rusza w tango z własnymi ograniczeniami, tworząc zapewne najlepszą kreację od czasów Brudu. Może i plakat reklamowy nieco kłamie, gdyż zamiast obiecywanych 23 osobowości widz dostaje mniej więcej 5, ale nawet taka liczba wystarcza do zachwytu nad Gollumową sprawnością przechodzenia między jednym a drugim wcieleniem i budzeniem wewnętrznych demonów, które okazują się potężniejsze niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Nigdy nie ma wątpliwości, którą tożsamość Kevina oglądamy na ekranie, gdyż wszystkie mają swoje charakterystyczne wyróżniki w wyglądzie oraz zachowaniu, a obserwowanie ich niuansów to czysta przyjemność.

Fot.: Universal Pictures

Jednocześnie McAvoy raczej nie dąży ku karykaturze. O ile jeszcze w Wizycie wciśnięto sporo elementów komediowych, tak tutaj reżyser wykorzystuje realistyczne podejście do tematu w celu wywarcia jeszcze większego wrażenia na odbiorcy, co mu się zresztą udaje. Nie pośmiejemy się za bardzo z pozornie chorego psychicznie człowieka. Także powaga nie przerodziła się w parodię i na całe szczęście nigdzie nie widać ręki tego Shyamalana zagubionego, co pozwalał aktorom się ośmieszać i wprowadzał w życie absurdalne rozwiązania fabularne. Split jest jego najbardziej koherentnym i spójnym dziełem od ponad 15 lat. To powrót do korzeni zarówno na poziomie strukturalnym jak i merytorycznym.

Fot.: Universal Pictures

Zobacz również: najlepiej zapowiadające się filmy 2017 roku

Każde pojedyncze ujęcie wygląda na przemyślane i często zaskakuje swoją nieszablonowością, wciagającą publikę w sam środek ekranowych wydarzeń. Historia nawet nie opiera się na płytkim zaskakiwaniu widza i ciągłym zmienianiu tego, co już wie, lecz sukcesywnym budowaniu jednego obrazu, bardzo skomplikowanej jednostki. Pozornie bardzo oczywista okazuje się przeszłość głównej bohaterki i aż kontrowersyjnie wypada motyw z gloryfikacją traumatycznych przeżyć. Tylko w natłoku wszystkich atrakcji i zabawy z wewnętrzną walką nie ma czasu żałować braku ciągłych zwrotów akcji. Zakończenie bardzo zgrabnie dosłownie i w przenośni syntezuje wszystko, co widzieliśmy przez cały seans, a prawdziwy shyamalanski rozsadzacz mózgu dostajemy dosłownie w ostatnim ujęciu filmu. Sprawia on jednak, że już teraz Split 2 to jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie filmów. Dlatego idźcie koniecznie do kina i zostawcie swoje pieniążki twórcom, żeby mieli za co szybko nakręcić drugą część, gdyż tam to dopiero będzie się działo.

Ilustracja wprowadzenia: Universal Pictures

Dziennikarz

Miłośnik prawdziwego kina, a nie tych artystycznych bzdur.
Jeśli masz ciekawy temat do opisania, pisz tutaj - [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?