Tytuł nie jest przypadkowy – woda jest bowiem jednym z istotnych elementów składających się na zagadkę Odrodzonych. Ale to tylko jedna z cegiełek – w niniejszym tomie akcja posunie się nieco do przodu i chociaż przyczyny powrotów zmarłych do życia nadal nie są wyjaśnione, po dłuższym zastanowieniu stwierdzam, że wcale nie spieszy mi się, żeby je poznać.
W 2006 roku rewelacyjny serial Jericho w doskonały sposób pokazał, jak wygląda życie małego miasteczka w obliczu znaczących i przerażających wydarzeń. Tam chodziło o wybuchy atomowe w największych miastach USA, w Odrodzeniu natomiast ta tapecie mamy tajemniczy powrót zza grobu osób uznanych za zmarłe. I bynajmniej nie chodzi o zombie, chociaż Odrodzeni bywają co najmniej dziwni.
Odrodzenie tom 5 – Wezbrane wody wpisuje się w strategię, którą scenarzysta Tim Seeley obrał właściwie od początku: powolne i niespieszne rozwijanie wątków, ale z mocnymi cliffhangerami na końcu prawie każdego zeszytu. I to działa piekielnie dobrze. Twórcy zadbali, by każda postać, która w tej historii pełni istotną rolę, dostała swoje pięć minut. W centrum uwagi jest szeryf Cypress i jego dwie córki, z których jedna jest właśnie Odrodzoną. Ale w grze jest jeszcze cała masa świrów, kultystów, fanatyków, dziennikarzy, zbirów, czy też po prostu ludzi próbujących ogarnąć sytuację jak najlepiej potrafią.
Odrodzenie można zakwalifikować jako thriller, ale tak naprawdę jest to rasowy, pełnokrwisty horror, ale z gatunku tych ambitniejszych, budujących atmosferę za pomocą nastrojowych miejsc, tajemniczych zdarzeń, emocjonujących dialogów i zwrotów akcji. Fabuła konstruowana jest konsekwentnie i z pomysłem, a poszczególne wątki, które zaczęły kiełkować w poprzednich tomach, w Odrodzenie tom 5 – Wezbrane wody rozkwitają lub znajdują swoją kulminację. Jednym z ciekawszych jest ciąża jednej z Odrodzonych bohaterek – no bo jak to tak? Umarła, powróciła do życia, a teraz ma wydać na świat dziecko?
Odrodzenie czyta się znakomicie, ale równie świetnie je się ogląda. Dziś nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek inny niż Mike Norton mógł tak klimatycznie rozrysować tę historię. Kiedy trzeba, jest realistycznie i przerażająco jednocześnie, co znacznie podnosi wiarygodność tej przecież nieprawdopodobnej historii.
Odrodzenie nie jest może opowieścią specjalnie oryginalną, ale też daleko jej do wtórności. Cieszę się, że twórcy nie postawili na banalne klasyczne zombie, których w popkulturze jest już zdecydowanie za dużo. I chociaż powroty zza grobu w bardziej pierwotnej formie nie są niczym nowym ani w filmach, ani w serialach, to w dziele Seeleya i Nortona mają swoje… nomen omen drugie życie. Jeśli lubicie mroczne opowieści z dreszczykiem, Odrodzenie można wymienić wśród tych najlepszych, dostępnych obecnie na polskim rynku.
Tytuł oryginalny: Revival vol 5 – Gathering of waters
Scenariusz: Tim Seeley
Rysunki: Mike Norton
Tłumaczenie: Bartosz Musiał
Wydawca: Non Stop Comics 2019
Liczba stron: 128
Ocena: 85/100