Queen of the South nie jest kolejnym Breaking Bad czy Narcos. Jedynym wspólnym mianownikiem trzech seriali jest przemysł narkotykowy, któremu w tym przypadku, wbrew pozorom, nie poświęca się tyle czasu, ile byśmy się spodziewali.
Queen of the South oparto na książce Artura Pereza-Reverte. Co ciekawe, nie jest to pierwsza adaptacja La Reina del Sur. Pierwszą z nich była telenowela produkcji Telemundo. Serial opowiada historię Teresy Mendozy (Alice Braga). Kiedy jej chłopak, handlarz narkotyków, niespodziewanie zostaje zamordowany, Teresa zmuszona jest do ucieczki. Schronienie znajduje w Stanach Zjednoczonych. Tam połączy siły z Camilą Vargas (Veronica Falcón), aby pokonać barona narkotykowego, który ją ściga. W tym czasie, kobieta posiądzie umiejętności handlu i zdobędzie strategiczną pozycję, jako szef jednego z karteli narkotykowych Ameryki.
Zobacz również: Na pierwszy rzut oka: 1. sezon Queen of the South
Pierwszy odcinek rozpoczyna się od śmierci Teresy. Przewrotnie, ale teraz wiemy, do czego serial będzie dążył. Dziewczyna z Meksyku swoją karierę w narkobiznesie rozpoczęła od związania się handlarzem. Wiodła dobre życie, miała przyjaciół, świetne ubrania, kochającego chłopaka. Sielanka się kończy, kiedy ów chłopak pada ofiarą porachunków karteli, a Teresa zmuszona jest do ucieczki. Dopiero wtedy rozpoczyna się jej droga do stania się najbardziej wpływową kobietą w narkobiznesie. Pierwsza połowa sezonu jest dość spokojna, chociaż nie brakuje w niej kilku scen akcji. Fabuła skupia się przede wszystkim na Teresie, jej planach związanych z powrotem do Meksyku, pomocy przyjaciółce i jej „współpracy” z Camilą Vargas. Są też wątki poboczne – porachunki Camili z mężem i układy pomiędzy kolejnymi dostawcami narkotyków.
Queen of the South mogło posłużyć, jako kobieca odpowiedź na Breaking Bad i Narcos. Porównania do seriali Netflixa i AMC w tym przypadku są nieuniknione. Po obejrzeniu choćby jednego odcinka produkcji USA Network okazuje się, że daleko jej do powyższych pozycji. Momentami można odnieść wrażenie, że jedyną wyróżniającą cechą Queen of the South jest obecność silnych, kobiecych postaci. To właśnie na Teresie i Camili skupia się największa część scenariusza. Można nawet śmiało stwierdzić, że faceci w serialu są nieco nieporadni i do logicznego myślenia im daleko.
Queen of the South po raz kolejny pokazuje, że kobiety radzą sobie dobrze, a nawet lepiej w branży zdominowanej przez mężczyzn. Camila oraz Teresa dołączyły do grona telewizyjnych antybohaterek. Są twarde, kiedy muszą, ale stać je też na odrobinę współczucia. Nie boją się też podjąć decyzji, które zaważą nie tylko na ich życiu, ale również innych.
Zobacz również: TOP 10 – Najgorsi ojcowie w serialach
Teresa podczas pierwszego sezonu przechodzi dużą zmianę. Od kobiety na posyłki staje się silnym graczem w biznesie narkotykowym. Na tyle, aby zainteresowały się nią amerykańskie służby. Przeżywa niektóre wybory, pierwsze morderstwa, ale zdaje sobie też sprawę, że z niektórych sytuacji nie ma innego wyjścia. Jest logiczna i zdecydowana. Pierwszego sojusznika zdobyła jednak, bo darowała mu życie.
Największym plusem serialu jest Alice Braga i Veronica Falcón. Obie fantastycznie spisują się w swoich rolach. Zdecydowanie ciągną cały serial w górę, bo fabularnie nie ma się tu czym pochwalić. Pełno tu klisz oraz przewidywalnych schematów. Minusem jest też brak konsekwencji twórców odnośnie języka, jakim posługują się bohaterowie. To, co pięknie wykorzystano w Narcos, tutaj zostaje zepchnięte na margines. Camila i jej mąż część rozmowy przeprowadzają po hiszpańsku, aby za chwilę, z niewiadomych powodów, przejść na angielski.
Mimo wszystko Queen of the South pozostaje dobrą rozrywką. Można pastwić się nad rozwiązaniami fabularnymi, ale serial ogląda się dobrze. Nie ma tu dłużyzn, odcinki nie nudzą, a akcja rozwija się w swoim, niewymuszonym tempie. Cliffhanger z finału pozwala puścić wodze wyobraźni i pozostawia dużą nadzieję, że drugi sezon poprawi błędy tego pierwszego.
plakat oraz zdjęcia: USA Network