Odkąd przygody Supermana prowadzi nowy scenarzysta – Phillip Kennedy Johnson (Alien, Extreme Carnage, Marvel Zombies Resurrection), serię czyta się inaczej niż za kadencji Briana Michaela Bendisa. Twórca najpierw uderzył w kameralne tony, kreśląc wątki rodzinne i skupiając się na relacji ojca z synem, napędzanej strachem przed śmiercią tego pierwszego. Wychodziło mu to lepiej niż sceny akcji, ale z przyjemnością oznajmiam, że w Superman – Action Comics tom 1 – Nadejście Świata Wojny mankament ten został naprawiony i kilka epickich momentów zostanie Wam w pamięci.
Niby nie dzieje się tu nic przełomowego, ale jednak czuć napięcie. Moce Supermana kolejny raz zaczynają słabnąć, a zbiega się to w czasie z inwazją floty Mongula na Ziemię. Statki Świata Wojny atakują, a w ładowni jednego z nich nasi bohaterowie znajdują niewolników mówiących dawno wymarłym narzeczem kryptońskiego języka. Tyle wystarczy, by osłabiony Clark zaczął drążyć temat i wbrew rozsądkowi wleciał prosto w paszczę lwa. Czy to właśnie stanie się przyczyną jego porażki? Zobaczymy.
Johnson kreśli też inny wątek – naukowcy z Atlantydy znajdują we wraku jednego ze statków potężny artefakt, który sam w sobie stanowi tak wielkie źródło mocy, że może zmienić to układ sił na świecie. Prawa do niego roszczą sobie mieszkańcy wód i oceanów, ale próba kradzieży dokonana przez Suicide Squad niemal nie doprowadza do aktu wojny. Za rozjemcę robi oczywiście Superman, jednak czy zajęty sprawą kryptonijczyków nie zadziała w pośpiechu i nie popełni przez to błędu, mogącego go wiele kosztować?
Tylko tyle i aż tyle – te elementy, chociaż już wielokrotnie wałkowane, opowiedziane piórem Phillipa Kennedy’ego Johnsona mają w sobie lekkość, a zarazem odpowiednio dramatyczny ciężar gatunkowy. Są tu epickie momenty, jest miejsce na rodzinne relacje, na miłość, na przyjaźń, na akcję. Stary dobry Superman, ale taki, jakiego lubimy i potrzebujemy. Chociaż poprzedni album tego autora oceniłem raczej umiarkowanie, tak Superman – Action Comics tom 1 – Nadejście Świata Wojny podobał mi się o wiele bardziej i z chęcią czytałbym dalej, gdyby na rynku był już wydany kolejny tom.
Spora w tym zasługa również rysowników, a przede wszystkim Daniela Sampere. Schludna, czysta, w miarę realistyczna kreska sprzyja prowadzeniu fabuły, a niektóre kadry były tak spektakularne, że mam je przed oczami jeszcze kilka godzin po lekturze. Nawet jeśli do opowieści wdziera się nieco patosu, to wciąż jedna z lepszych propozycji z Supkiem od jakiegoś czasu.
Daję autorowi spory kredyt zaufania, bo w mojej ocenie na niego zasłużył. Nie sądzę, żeby był to jakiś bardzo przełomowy run, który zredefiniuje postać i nasz sposób myślenia o niej, ale szansę na bardzo dobrą superbohaterszczyznę mamy bardzo wielką. I bardzo się cieszę, bo twórczych porażek ostatnio trochę już zaliczyliśmy. Ten komiks zdecydowanie nie jest jedną z nich.
Tytuł oryginalny: Superman: Action Comics vol. 1 – Warworld Rising
Scenariusz: Phillip Kennedy Johnson
Rysunki: Daniel Sampere, Christian Duce
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Egmont 2023
Liczba stron: 156
Ocena: 85/100