Pierwsze zeszyty wprowadzają czytelnika w odpowiedni nastrój – to stary dobry Deadpool, przezabawny, głupkowaty i burzący czwartą ścianę. Mamy tutaj nawiązanie do wydarzeń z ostatnich tomów, bo jak wiemy jeden z kilkorga arcynemezis Wade’a Wilsona żyje i ma się dobrze. No, powiedzmy. Tak czy siak Madcap powraca jeszcze na krótką chwilę, by siać zamęt w życiu naszego antybohatera. No i będzie romantycznie i walentynkowo, na tyle na ile może być między Deadpoolem i Shiklah.
Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 7 – Deadpool leci Szekspirem to także gościnne występy ulubieńców publiczności – agenta Coulsona, którego wizerunek rozpropagowany przez aktora Clarka Gregga na dobre utrwalił się w świadomości widzów marvelowskich produkcji. Jego obecność w komiksie za każdym razem cieszy tak samo. Mamy także Kapitana Amerykę i tutaj mam zagwozdkę, bo zawarty w niniejszym albumie zeszyt nawiązuje do wydarzeń z Captain America: Steve Rogers #1 z 2016 roku. Niby wszyscy wiedzą, co się wtedy wydarzyło, bo komiksowy światek przez moment stanął w płomieniach, ale dla niektórych mógłby to nadal być spoiler. Z drugiej strony, Deadpool sam ten spoiler robi, zanim jeszcze w ręce polskich czytelników trafi pierwszy tom tej serii z Capem (dopiero marzec 2020).
W każdym razie musicie wiedzieć, że wydarzenia związane z Kapitanem Ameryką ostatecznie doprowadzą do kontrowersyjnego wydarzenia Secret Empire, ale to dopiero przed nami. W Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 7 – Deadpool leci Szekspirem dostaniemy tylko mały przedsmak i sprawdzimy, do czego zdolny jest legendarny bohater Ameryki, aby chronić swój sekret. Czy Steve Rogers mógłby celowo doprowadzić do czyjejś śmierci i jeszcze podłożyć dowody rzeczowe? Zobaczymy.
Album wieńczy danie główne, czyli historia nawiązująca do dramatów Szekspira. Wyobrażacie sobie co by było, gdyby Deadpool trafił na karty Hamleta, Makbeta, Romea i Julii, Króla Leara i wielu innych dzieł wybitnego poety? Albo nie daj boże zaczął jeszcze przemawiać pentametrem jambicznym? Na szczęście w rękach wybitnej tłumaczki Pauliny Braiter ten przewrotny zeszyt po prosty błyszczy. Są gierki słowne, jest zestawienie mało subtelnych tekstów Wilsona z bardziej subtelnymi wynurzeniami angielskiego dramaturga i gwarantuję, że można zrywać boki ze śmiechu.
Deadpool: Najlepszy komiks świata to seria bardzo nierówna. Po średnim początku nastąpiła feeria wzlotów i upadków – niektóre tomy naprawdę robiły robotę, inne miały nudne i mało zabawne momenty. Do tego dochodził jeszcze kiepski Deadpool 2099. Seria zawsze błyszczała, kiedy Gerry Duggan zachowywał fabularną ciągłość, ale i zdarzały się naprawdę udane historie oderwane od wątku głównego. Podobnie jest w tym przypadku – historii z nawiązaniami do Szekspira.
Czy warto polecić Deadpool: Najlepszy komiks świata tom 7 – Deadpool leci Szekspirem? Mimo wszystko tak, bo chociaż skromna objętość nie powala przy zachowaniu pełnej ceny okładkowej, a album nie popchnie też głównej fabuły do przodu, to jednak cały czas czujemy, że autorzy po prostu bawią się kolejnymi pomysłami, koncepcjami i nawiązaniami, czasem nawet potrafiąc mocno zaskoczyć. Jest to zatem komiks stricte rozrywkowy, nastawiony na bezpardonowy fun i w takich kategoriach należy go rozpatrywać.
Tytuł oryginalny: Deadpool: World’s Greatest Vol. 7 – Deadpool does Shakespeare
Scenariusz: Gerry Duggan, Ian Doesher
Rysunki: Scott Hepburn, Salva Espin, Sean Izaakse, Bruno Oilveira
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Egmont 2020
Liczba stron: 108
Ocena: 75/100