Diuna
Diuna

Najbardziej wyczekiwane filmy 2020 roku okiem Kuby Koisza

Dzisiaj są filmy, wczoraj były filmy i za miesiąc też będą filmy, jeśli wszystko pójdzie dobrze. Gdy inni podsumowują, ja wyczekuję jutra i nie ma to nic wspólnego z wrodzonym optymizmem, bowiem z tymi zakończeniami roku jest zawsze to samo – rankingi się kanibalizują, a dobre produkcje  pozostają dobrymi produkcjami i nie zmieni tego żadne podsumowanie. Wybrać najlepsze dzieła, jakie widziało się w danym roku, jest łatwo, bo wartościowy seans zapada w pamięć, ale wolę chyba zastanowić się, na co na pewno pójdę do kina w kolejnym roku. Oto najbardziej wyczekiwane przeze mnie filmy 2020, czysto subiektywna lista autorstwa mego, dyktowana wyłącznie własnym serduszkiem. W dniu premiery będę stał w kolejce do kasy kinowej, to pewne. I chociaż nie jest ona szczególnie długa, to każdy z tych filmów miał moją uwagę już od dnia ogłoszenia produkcji. 

5. Top Gun: Maverick (czerwiec)

Tom Cruise będzie musiał udowodnić dwie rzeczy – że jest w stanie reaktywować swoje ciało do jeszcze jednej popisówki w kinie akcji oraz że da się jeszcze tchnąć życie w markę, która odeszła wraz z latami 80. I chociaż wydawać się może, że ten skok na kasę powodowany być może błędnym przeświadczeniem, że ktoś jeszcze pamięta oryginalny Top Gun, to unosi się nad tym projektem wrażenie, że komuś chce się to wszystko robić. Joseph Kasinki współpracował już z Cruisem, a zwiastun wygląda kozacko, więc daję nie tylko kredyt zaufania, ale również swoją uwagę. Dużo ostatnio było filmów o samochodach i niedługo kolejni Szybcy i wściekli, ale ja w kolejnym roku czekam najbardziej na te o myśliwcach i skórzanych pilotkach.

Top Gun: Maverick

4. Tenet (lipiec)

Christopher Nolan może się przechwalać, że właśnie nakręcił najbardziej ambitny film szpiegowski w swojej karierze, ale ja do kina pójdę ze względu na to, że Dunkierka była skokiem jakości względem jego poprzednich projektów, a twórca odzyskał moje zaufanie. Niewiele o tym filmie wiadomo, oprócz imponującej obsady (Branagh, Debicki, Pattison, Cainie). Gdzie teraz będą się wkradać bohaterowie Nolana? Do snów? Ludzkiego przewodu pokarmowego? A może nigdzie? Nieważne, a najbardziej ciekawi mnie, czy brytyjski reżyser się wyłącznie przechwala czy może naprawdę ma w łapie gorący i wyjątkowy materiał.

tenet plakat

fot. materiały prasowe

3. The Eternals (listopad)

Okej, przyznam się, że do czasów opublikowania pierwszego trailera nie mam zamiaru być szczególnie rozpalony doniesieniami o tym filmie, zresztą nie ma nawet czym. Kumal Nanijani oraz jego nowe ciało dopakowane na siłowni – póki co to jest największy news związany z Eternalsami, tajemniczym filmem Marvela. Mimo wszystko, podobnie jak Nolan, Kevin Feige nie szczędzi pochwał, a ten film ma ponoć wiele namieszać w uniwersum Marvela. Och, ileż ja to razy słyszałem… W każdym razie jeśli miałbym cokolwiek wybierać ze zbliżających się trykociarskich filmów, to zdecydowanie ten, tym bardziej, że Czarna Wdowa mocno w swoim trailerze przynudza. Wszystko, co związane z doniesieniami o The Eternals, wydaje się być niewykalkulowane i odważne obsadowo.

eternals film mcu 2020

2. Nie czas umierać (kwiecień)

Ale nie czas zanudzać, bo następny w kolejce jest mój ulubieniec – Bond to Bond i zobaczyć ponownie go trzeba, tym bardziej, ze sam melduję się w kinie na każdej części począwszy od Casino Royale. Może i seria desperacko poszukuje nowej formuły, ale gęba mi się śmieje, gdy widzę w zwiastunie tę szorstką fizyczność Daniela Craiga, samochód z wmontowanym minigunem oraz kilka pięknych aktorek (Ana De Armas, ach!). Może i nie czas umierać, a żyć Bondowi też coraz trudniej, ale jeśli ma to być ostatni film z Craigiem, niech zaserwują widzom coś wystrzałowego. Ja wierzę, że się uda.

Diuna (listopad)

To proste – Denis Villeneuve to mój ulubiony reżyser, a książka Herberta jest jednym z moich ulubionych science fiction, więc czekam na tę synergię dwóch sił, które nigdy mnie nie zawiodły (Blade Runner 2049 to jeden z ciekawszych SF dekady). Wszystko, co donoszone jest z planu zdjęciowego do mediów, czyli obsada i wypowiedzi reżysera o materiale źródłowym, napełniają mnie dużym optymizmem. Diuna zasługuje na porządną wersję filmową, bo chociaż dzieło Davida Lyncha było całkiem interesujące, to mocno odpłynęło w dziwaczne i rozedrgane rejony. Już czas zrobić to po bożemu!

Diuna

Fot. Materiały prasowe

Redaktor

Z wykształcenia polonista i kulturoznawca. Stworzyły go filmy, może go też zabiją.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?