Pewnego razu we Francji to seria złożona, ukazująca II wojnę światową we Francji z perspektywy postaci, której nie wspomina się na lekcjach historii. Joseph Joanovici, dominujący dotąd w opowieści Nury’ego, teraz ustępuje miejsca na scenie swym poplecznikom i wrogom. Równie ciekawym jak on, których wpływ na jego losy jest niebagatelny. Oto finał perypetii najbogatszego złomiarza Francji, który swego czasu grał na nosie zarówno nazistom, jak i Francuzom.
Grzechy przeszłości prędzej czy później odbiją się czkawką. W najmniej spodziewanym momencie, adekwatnie do ich ciężaru. Joanovici miał ich sporo, a jednym z największych jest sprawa młodocianego Roberta Scarffy, rzekomego zdrajcy ruchu oporu, a tak naprawdę kozła ofiarnego na rzecz dalszych działań głównego bohatera i jego popleczników. Choć sprawa wydaje się zamknięta, a lokalne imperium wpływów Joanoviciego stoi mocno, to ziemia pod jego nogami zaczyna nieznacznie drżeć za sprawą pewnego samotnego i sprawiedliwego sędziego.
Czekałem na ostatni tom Pewnego razu we Francji by podsumować postać Joanoviciego. W drugim tomie porównałem go nawet do Waltera White’a z Breaking Bad. I nadal to porównanie podtrzymuję. Te same próby usprawiedliwienia własnych grzechów, karkołomne unikanie kolejnych kłopotów, ambicja niepozwalająca na odpuszczenie i wreszcie – wybiórcze uwielbienie swej rodziny. Oczywiście to nie żywoty równoległe, ale pewne punkty się zgadzają, pokazując, że zarówno Joano, jak i Heisenberg nie byli szczególnie moralni, ale byli nieporównywalnie lepsi od diabłów, z którymi paktowali. W finale cyklu ważną postacią staje się owładnięty własnymi obsesjami sędzia Legentil, spleciony losem z głównym bohaterem. Ostatnie strony komiksu wynoszą całą serię na wyżyny, ukazując potworną, chwytającą za serce tragedię obu mężczyzn.
Pewnego razu we Francji to też przemyślanie skonstruowana intryga. Bohater, jak sam zresztą mówi kilkukrotnie, nigdy nie może czuć się bezpiecznie. Naziści, ruch oporu, jego własna rodzina i współpracownicy, a później służby i opinia publiczna. Wszystko to potencjalne źródło kłopotów, których nie uniknie nawet taki spryciarz jak Joanovici. Nury wykazuje się niebywałym talentem do złożenia tego wszystkiego w spójną całość, utrzymując uwagę czytelnika do dramatycznego końca. Scenarzysta nie daje się tu łatwo zaszufladkować, sprawiając, że opowieść, którą snuje, to wielowarstwowe dzieło. Mamy kryminał, opowieść wojenną, dramat psychologiczny i oczywiście biografię. Wszystko to skierowane do ludzi rozumiejących, że czas wojny to czas potworów. I czasem trzeba posunąć się do potwornych rzeczy, by nie zostać przez nich pożartym.
Mocno zwracam uwagę na mimikę w komiksie. Ma być przede wszystkim adekwatna do historii. Gdy mowa o herosach, niech już mają te swoje kwadratowe szczęki i wejrzenia pełne szlachetności. Ale jak mowa o personach mniej pomnikowych, to lepiej, aby ich gęby wyrażały ich grzechy. Joanocivi został oddany przez Sylvaina Vallee zgodnie z prawdą historyczną, choć na pierwszy rzut oka zdaje się być nieco przerysowany. Inna sprawa ze szkopami. Teutońskie ryje aż proszę się o przywitanie z kolbą karabinu, ale i co mniej szlachetnymi Francuzami można by straszyć dzieciaczki. Najmocniejszą stroną prac Vallee’a jest jednak balans między brutalnym, wojennym realizmem, a nieuchwytną lekkością świata przedstawionego. Znakomita dynamika, płynność, a przy tym artystyczny charakter. Żal jedynie, że nie dostaliśmy więcej materiałów dodatkowych z procesu tworzenia.
Pewnego razu we Francji tom 3 zamyka fabularyzowaną biografię niełatwego bohatera, a Fabien Nury finalnie nie wydaje na niego jednoznacznego wyroku. Jego historia jest sensacyjna, ocierająca się o klimaty powieści szpiegowskich i wojennych, ale próżno dopatrywać się w protagoniście cech literackiego herosa akcji. Ratuje, kolaboruje, walczy i kryje się tylko w jednym celu – by przeżyć jeszcze jeden dzień, nie tracąc przy tym swej pozycji. W tle wiarygodne ukazane są realia II wojny światowej na terytorium Francji, a w tym tomie dostajemy jeszcze spektakularny pojedynek ścigającego ze ściganym z finałem cięższym niż cały metal, jaki przewinął się przez interesy Joanoviciego.
Tytuł oryginalny: I était une fois en France tomes 5 et 6
Scenariusz: Fabien Nury
Rysunki: Sylvain Vallée
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawca: Non Stop Comics 2024
Liczba stron: 136
Ocena: 85/100
Popkultura uczy wielu złych rzeczy. Jedną z nich jest kontrastowe postrzeganie rzeczywistości. Mamy herosów i łotrów. Mężów stanu i krwawych dyktatorów. A pomiędzy nimi jakichś antybohaterów zachowujących się podle, ale na tyle moralnych, że wybacza się im grzeszki. Pewnego razu we Francji to tytuł, który na przekór temu pokazuje, że człowiek to nie jednowymiarowa postać, a skomplikowane bydlę. Joseph Joanovici już w poprzednim tomie okazał się być szubrawcem, ale nie takim do końca złym. Ale jak to bywa, podłe i małostkowe cechy zawsze wzrastają lepiej niż szlachetność.
Joanovici sporo zarobił na złomowym handlu z Niemcami. Bogactwo jest dla niego na razie murem chroniącym przez represjami okupanta. Fortuna z czasem staje się ciężarem, ale jeszcze większym obciążeniem bywają wyrzuty sumienia. Sporo z niebagatelnej kwoty wędruje więc do ruchu oporu, choć i tu Joseph nie wydaje się zmieniać w herosa pragnącego dobra dla swych rodaków. To raczej zimna kalkulacja potencjalnych zysków i strat. I można by przez chwilę pomyśleć, że oto Joanivici przechodzi na jasną stronę, ale jest dokładnie odwrotnie. Joanivici to rozumny człowiek i wie, że wojna kiedyś dobiegnie końca. A zwycięzcami niekoniecznie będą hitlerowcy. Fabien Nury tworzy opowieść wojenną, ale nie w militarystycznym stylu. To złożona opowieść o psychologicznym sznycie.
Osią fabularną pozostaje główny bohater. Joseph Joanovici jest wystarczający podły, by nie można go nazwać dobrym człowiekiem, ale wystarczająco ludzki, by nie określić go mianem zdziczałej bestii. Taka postawa ma swoje konsekwencje, ale to właśnie te moralne akrobacje i życiowe lawirowanie w jego wykonaniu napędzają ten komiks. Gdzieś to wszystko kojarzy mi się z bardziej zaawansowanym etapem kariery Waltera White’a z Breaking Bad. Próby negacji czynionego przez siebie zła, usprawiedliwianie własnej podłości i przekonanie o tym, że w gruncie rzeczy czyni wszystko dla bliskich. Katastrofa gdzieś tam majaczy na horyzoncie, ale Joseph stara się uratować co może, a jednocześnie gdzieś tam cicho brzęczy jego człowieczeństwo, tak bardzo niepotrzebne, gdy jest się bogatym, ustawionym i gotowym do ucieczki przed kłopotami…
Lubię estetykę świata tamtych lat. Była to epoka przeplatająca piękno okresu międzywojennego i tego, co już zdążyła zniszczyć wojna. Sylvain Vallée w tym wszystkim nie jest typowym realistą, a pozwala sobie na artystyczne spojrzenie na tamten czas. Paryż to nie rozświetlona stolica kultury, a naznaczona bliznami swastyk metropolia, może nie aż tak wzięta na łańcuch jak Warszawa, ale odczuwalnie zmieniona przez okupanta. Najbardziej szokuje znów główny bohater. Joseph to wizualnie podła jednostka, posiadacz gęby, a nie twarzy. W innych okolicznościach tak zaprojektowany bohater mógłby bez trudu pełnić rolę czarnego charakteru. A może Pewnego razu we Francji tom 2 to właśnie opowieść o łotrze?
Czego nie cierpię w tym komiksie? A no tego, że Non Stop Comics nie wydało go w integralu. To jedna z tych historii, którą chciałoby się poznać od razu i nie czekać kolejnych miesięcy na dalszy ciąg. Tym bardziej, że trzeci tom to upragniony finał historii Joanovicia. Nury świetnie rozwija tego (anty)bohatera, dodając kolorytu historii. Wszak mało w kulturze popularnej kolaboranckich, niejednoznacznych figur jak magnat złomiarstwa. Jeśli szukacie niebanalnej, w pewnych punktach nawet odważnej historii w czasach II wojny światowej, to nie przegapcie tego tytułu. Odnoszę wrażenie, że Non Stop Comics potrafi wydawać świetne komiksy, ale gorzej z przebiciem się ich na tle bardziej jaskrawych pozycji.
Tytuł oryginalny: I était une fois en France tomes 3 et 4
Scenariusz: Fabien Nury
Rysunki: Sylvain Vallée
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawca: Non Stop Comics 2023
Liczba stron: 128
Ocena: 80/100
Pamięć o II wojnie światowej jest dla naszego narodu szczególnie ważna. Skutki konfliktu odczuwamy do dziś i postrzegamy go głównie przez rachunek krzywd czy przypadki heroizmu naszych rodaków. I niestety zapominamy przy tym o jego bardziej przyziemnych, mniej podręcznikowych aspektach. Wojna to bowiem intratny biznes. Wszak wiele znanych niemieckich korporacji miało swój interes w szaleństwie malarza z wąsem. Pewnego razu we Francji tom 1 opowiada o losach pewnego przedsiębiorczego człowieka, który w innych czasach i w innym miejscu byłby pewnie milionerem piszącym poradniki o sukcesie, ale w swej epoce jego ścieżka była mniej chwalebna.
Główny bohater to postać niełatwa do oceny. Józef Joanovici to pochodzący z Rumunii Żyd, który wraz z żoną uciekł do Francji po carskich opresjach w 1905 roku. Z biegiem lat udaje mu się osiągnąć niezłą pozycję w kraju Moliera. Mężczyzna działa między innymi w branży metalowej, a konkretniej złomiarskiej. Jego model biznesowy jest jednak dość ryzykowany, bo zdarza mu się handlować na pograniczu prawa. Spośród tego najbardziej kontrowersyjna jest jego współpraca z Niemcami. I choć nie nazwałbym tego kolaboracją i zdradą swego narodu, to jego działalność jest mocno niejednoznaczna.
Joanovici to bowiem człowiek, który dla polskiej duszy byłby zdrajcą. Bo może i nie popierał nazizmu i wspierał własną społeczność, ale wiedział z kim handluje i nie dzielił się całością zarobku z innymi. Był człowiekiem inteligentnym, sprytnym, zdającym sobie sprawę, że wojna to nie tylko batalie, ale i wielki gospodarczy młyn, obejmujący rozmaite branże. A gdy należy się do nacji, która traktowana jest jak zwierzyna łowna, należy działać tu i teraz. Dla nas, Polaków, to ciężkie do przetrawienia. Wciąż bowiem romantyzujemy swe dzieje, a gdy już tego nie robimy, to przyczepiamy sobie łatkę krwiożerczych antysemitów. Dlatego ten komiks jest ważną pozycją na naszym rynku, nie mówiąc już o jego walorach sensacyjnych.
Z każdym komiksem europejskim przekonuje się do rysowników ze Starego Kontynentu. Sylvain Vallée przedstawia Paryż w najpopularniejszym, pocztówkowym niekiedy wydaniu, ale losy persony jak Joanovici wymagają też ukazania cienia wielkiego miasta. Główny bohater prowadzi interesy na wielu poziomach, z których część nie odbywa się w świetle prawa, nie mówiąc już o obecności hitlerowców i typów spod ciemnej gwiazdy. Pewnego razu we Francji to dzieło pełne kontrastów. Vallée radzi sobie jednak znakomicie, przedstawiając poczynania śliskiego bohatera w mrocznym, równie śliskim zresztą okresie w dziejach Francji.
Pewnego razu we Francji tom 1 może zaskoczyć fanów literatury historycznej, którzy pławili się dotąd w batalistycznych dziełach z okresu II wojny światowej. Fabien Nury porusza tu mniej chwalebne aspekty wojny, przedstawiając przy tym postać niewpisującą się w kanon bohaterów tego okresu. Takie lektury są potrzebne, wręcz niezbędne, zwłaszcza dla Polaków, którzy z jednej strony romantyzują co się da, a z drugiej przyklejają sobie łatkę antysemickich kolaborantów. Fabien Nury tymczasem ma niezwykle cięte pióro w kontekście komiksów historycznych. Pewnego razu we Francji tom 1 to pozycja, którą można postawić obok równie ciekawego historycznie albumu Śmierć Stalina.
Tytuł oryginalny: I était une fois en France Tome 1: L’empire le monsieur Joseph
Scenariusz: Fabien Nury
Rysunki: Sylvain Vallée
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawca: Non Stop Comics 2023
Liczba stron: 120
Ocena: 80/100