Jak od dawna już wiemy, Universal Pictures planuje wypuścić jeszcze przynajmniej dwa tytuły tej jednej z najdłuższych filmowych serii, domykając w ten sposób kolejną trylogię. Na dziewiątą część przyjdzie nam jednak poczekać nieco dłużej, niż to zostało pierwotnie zaplanowane. Zamiast 19 kwietnia 2019 roku, Szybkich i wściekłych 9 przesunięto na 10 kwietnia 2020, zamiast zapowiedzianego sequela Trolli, których fani obejrzą wcześniej, bo w walentyki tego samego roku…
Jedną z potencjalnych przyczyn takiego obrotu spraw może być prawdopodobna możliwość wypuszczenia spin offu z postaciami Dwayne’a Johnsona i Jasona Stathama. Nie byłoby to specjalnie dziwne, jako że filmowi Luke Hobbs oraz Deckard Shaw byli bezapelacyjnymi filarami ostatniej części. W takim wypadku ich oddzielny film obejrzelibyśmy przypuszczalnie gdzieś w roku 2019. Pewne komplikacje wynikać mogą również z tego, że Michelle Rodriguez zapowiedziała, że jeśli w „dziewiątce” nie pojawi się więcej interesujących postaci, aktorka zrezygnuje z występu (więcej o tym przeczytacie TUTAJ).
Zobacz również: Ranking i analiza filmów z serii Szybcy i wściekli
Jakkolwiek wydarzenia by się nie potoczyły, tylko jakiś nieprawdopodobny kataklizm spowodowałby anulowanie bieżących planów. Choć Szybcy i wściekli 8 otrzymali znacznie mniej pozytywnych recenzji niż kilka poprzednich części serii, wciąż zarobili w kinach grubo ponad miliard dolarów. Zatem, w najgorszym razie, premiery dwóch kolejnych części mogą być przesuwane o… następne spin offy z wyróżniającymi się postaciami z serii w rolach głównych.
Źródło: screenrant.com / Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe
Kevin Feige, który jest szefem Marvel Studios przyznał, że Jason Statham może pojawić się w nowym filmie. Uwielbia tego aktora, a rozmowy z nim na ten temat wciąż trwają!
Ostatecznie nic z tego nie wyszło z powodu napiętego grafiku aktora. Kilka dni temu byłem na spotkaniu i zadzwonił telefon. Nie rozpoznałem numeru, więc odebrałem. To był Jason Statham. Przepraszał mnie, że nie wyszło nam spotkanie. Ma nadzieję, że może następnym razem się uda. Nie mógł być milszy! – wyjaśnia.
Aktor jest na liście Kevina Feige’a i niewykluczone, że w końcu zobaczymy go w jakimś filmie Marvela. Feige jednak nie zdradził, o jakiej roli rozmawiali.
Stathama możecie kojarzyć z takich produkcji jak Przekręt, Szybcy i wściekli 8. Obecnie pracuje nad nowym filmem science-fiction pt. Meg, który swoją premierę ma mieć 8 sierpnia 2018 roku. Właśnie stąd jego grafik na chwilę obecną jest tak napięty, że jego udział w filmie Marvela jak na razie kończy się na rozmowach.
Zobacz także: Blade w MCU? Kevin Feige odpowiada!
Źródło: comicbook.com / Ilustracja wprowadzenia: Mat. Prasowe
Produkcja najnowszego samochodowego blockbustera dostarczyła całą masę intrygujących zakulisowych doniesień odnośnie tego, jakim okropnym samolubem z przerośniętym ego jest Vin Diesel. Publicznie dla mediów kreuje się on na wspaniałego przyjaciela, ojca rodziny, podczas gdy tajne przecieki od uciskanych współpracowników donoszą, że w rzeczywistości jest tyranem, nieuznającym sprzeciwu oraz chorobliwie łaknącym największej ilości sławy. Gdzie leży prawda, zapewne nigdy się nie dowiemy, aczkolwiek niedawno zagraniczne portale opublikowały kolejną ciekawą anegdotkę odnośnie produkcji najnowszej części Szybkich i wściekłych, która może zainteresować fanów cyklu.
Podobno w testowej wersji Szybkich i wściekłych 8 była dodatkowa scena z Dwayne’em Johnsonem oraz Jasonem Stathamem. Rozbudowywała ona ich relacje oraz przy okazji dawała podstawy fabularne do nakręcenia w przyszłości oddzielnego filmu, bez Doma Toretto. Producentom ta scena oraz sama koncepcja przypadła do gustu i Neal Moritz ponoć nawet zatwierdził projekt do preprodukcji. Wszystko działo się za plecami Vina Diesela. Pech chciał, że na spiskowaniu producentów serii nakryła siostra wiadomego aktora, Samantha Vincent, która jest producentką wykonawczą ósmej części. Natychmiast doniosła o wszystkim bratu, a ten od razu skontaktował się ze studiem i w dość agresywny sposób przeperswadował producentom, że taka koncepcja w ogóle nie wchodzi w grę. Istnieje jeszcze łagodniejsza wersja tej historii, w której wszyscy radośnie obejrzeli Szybkich i wściekłych 8 z dodatkową sceną. Praktycznie każdy tę dodatkową sekwencję pokochał, w tym oczywiście Johnson i Statham, ale Dieselowi się ona nie spodobała, więc wszyscy spuścili smutnie łebki i wykasowali wszystko, czego łysy nie aprobował. Jak faktycznie było, nie dowiemy się nigdy. A czy wy byście chcieli obejrzeć samodzielne przygody Hobbesa i Deckarda, bez Doma?
Zobacz również: dlaczego nie rozumiem, że Zack Snyder to geniusz?
źródło: geektyrant.com / ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Mamy to! W sieci zadebiutował pełen absurdalnej akcji, nowy zwiastun filmu Szybcy i Wściekli 8. Jeśli myśleliście, że pościg łodzią podwodną to przesada – musicie koniecznie obejrzeć poniższy materiał wideo!
https://www.youtube.com/watch?v=NxhEZG0k9_w&feature=youtu.be
Zobacz również: Thor: Ragnarok – solidna porcja nowych zdjęć!
Opis produkcji: Teraz Dom i Letty spędzają razem miesiąc miodowy, Brian i Mia wycofali się z gry, a reszta ekipy została oficjalnie uniewinniona i wszyscy jej członkowie zaczęli prowadzić z pozoru normalne życie. Jednak tajemnicza kobieta ponownie wciąga Doma do przestępczego świata, od którego nie zdoła już uciec. Będzie musiał zdradzić swoich najbliższych, którzy będą wystawieni na najcięższą, jak dotąd, próbę.
Od wybrzeży Kuby, poprzez ulice Nowego Jorku, po lodowe równiny nieopodal Morza Barentsa, nasza elitarna drużyna przemierzy cały świat w celu powstrzymania anarchisty przed rozpętaniem chaosu i podejmie próbę sprowadzenia do domu człowieka, który uczynił ich rodziną.
Obsada: Vin Diesel, Dwayne Johnson, Cherlize Theron, Jason Statham, Michelle Rodriguez, Kurt Russell.
Za reżyserię odpowiada F. Gary Gray Premiera filmu Szybcy i Wściekli 8 zapowiedziana jest na 21 kwietnia 2017 roku.
Źródło: YouTube / Ilustracja wprowadzenia: Materiały prasowe
Na oficjalnym twitterze franczyzy Szybcy i Wściekli udostępniono dwa nowe teasery nadchodzącego filmu Szybcy i Wściekli 8. Materiały znajdują się poniżej. Zapraszamy do oglądania!
The game has changed. #F8 pic.twitter.com/vC7ScLKFro
— Fast & Furious (@FastFurious) 4 marca 2017
Zobacz również: Sleeping Dogs kolejną grą, która doczeka się filmowej adaptacji
The rules have changed. THE FATE OF THE FURIOUS hits theaters April 14. #F8 pic.twitter.com/595v53SNLu
— Fast & Furious (@FastFurious) 6 lutego 2017
Opis produkcji: Teraz Dom i Letty spędzają razem miesiąc miodowy, Brian i Mia wycofali się z gry, a reszta ekipy została oficjalnie uniewinniona i wszyscy jej członkowie zaczęli prowadzić z pozoru normalne życie. Jednak tajemnicza kobieta ponownie wciąga Doma do przestępczego świata, od którego nie zdoła już uciec. Będzie musiał zdradzić swoich najbliższych, którzy będą wystawieni na najcięższą, jak dotąd, próbę.
Od wybrzeży Kuby, poprzez ulice Nowego Jorku, po lodowe równiny nieopodal Morza Barentsa, nasza elitarna drużyna przemierzy cały świat w celu powstrzymania anarchisty przed rozpętaniem chaosu i podejmie próbę sprowadzenia do domu człowieka, który uczynił ich rodziną.
Obsada akcyjniaka składa się z Vina Diesela, Michelle Rodriguez, Jordany Brewster, Tyrese’a Gibsona, Chrisa Ludacrisa Bridgesa, Elsy Pataky i Lucasa Blacka, którzy odtworzą swoje postacie z poprzednich części. Wiemy już także, iż z pewnością powrócą Jason Statham, Dwayne Johnson i Kurt Russell. Warto tutaj dodać, że w rolę głównej antagonistki produkcji wcieli się Charlize Theron, a jej prawą ręką zostanie postać zagrana przez gwiazdę serialu Gra o tron, czyli Kristofera Hivju. W widowisku pojawi się ponadto Scott Eastwood, który odegra protegowanego bohatera Kurta Russella. Ostatnio pojawiła się również informacja, że imponującą obsadę zasili też utalentowana Hellen Mirren!
Reżyserem obrazu jest twórca Straight Outta Compton, czyli F. Gary Gray. Według krążących po sieci doniesień, Szybcy i wściekli 8 będą otwarciem zupełnie nowej trylogii. Polska premiera filmu zaplanowana jest na 21 kwietnia 2017 roku. Kolejne dwie odsłony, czyli dziewiąta oraz dziesiąta, pojawią się na srebrnych ekranach odpowiednio 19 kwietnia 2019 roku i 2 kwietnia 2021 roku. Jednakże to niejedyne filmy znajdujące się w planach Universal Pictures. Wytwórnia zamierza w przyszłości nakręcić zarówno prequele, jak i spin-offy serii.
Źródlo: comingsoon.net / Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe
Jason Statham powraca jako płatny zabójca Arthur Bishop, gdyż świat znowu wymaga likwidacji kilku szumowin. Mechanik: Konfrontacja to amerykański film akcji z 2016 roku ze wspomnianym Stathamem, Jessicą Albą i Tommy Lee Jonesem w rolach głównych. Jest to kontynuacja Mechanika: Prawo zemsty z 2011 roku. Sam pomysł na na tę serię powstał w oparciu o film Mechanik z 1972 roku w którym pierwsze skrzypce grał legendarny Charles Bronson. Nowy film w reżyserii Dennisa Gansela spotkał się ze stosunkowo przyzwoitym przyjęciem ze strony krytyków, jednak nie obyło się bez minusów. Filmowi zarzucano między innymi to, że był zdecydowanie zbyt przewidywalny. Wiadomo również, że filmy akcji zazwyczaj są oderwane od rzeczywistości, jednak nowy Mechanik sprawiał takie wrażenie aż za bardzo. Na inne wnioski i odczucia wynikające z obejrzenia nowego Mechanika odsyłam do zapoznania się z recenzją filmu, która ukazała się na łamach naszego portalu (link poniżej). Dzisiaj przyjrzę się bliżej nieodłącznemu elementowi towarzyszącemu produkcjom nakierowanym na akcję, a mianowicie oprawie muzycznej.
Zobacz również: Mechanik: Konfrontacja – Jason Statham ponownie w akcji!
Kompozytorem, który podjął się stworzenia muzyki do kontynuacji Mechanika jest stosunkowo mało znany szerszej publiczności kompozytor z Nowego Jorku – Mark Isham. Wybór Ishama wydaje się naturalny, gdyż Amerykanin piastował stołek głównego reżysera muzyki przy okazji pierwszej części filmu w 2011 roku. Ten 65-letni twórca muzyki filmowej posiada w swoim dorobku bardzo bogatą filmografię sięgającą aż lat 80. Wówczas w zasadzie zadebiutował jako autor ścieżek dźwiękowych, a pracował przy produkcji studia Walta Disneya – Już nigdy nie zawyje wilk. Od tamtej pory Isham miał swój udział w blisko 130 filmach. Wyróżnić można choćby takie tytuły jak: Rzeka życia, Nell, Beyond the Lights czy Blade: Wieczny łowca. Niedługo będziemy mieli okazję usłyszeć jego muzykę w filmie Księgowy, którego premiera w Polsce zaplanowana jest na 28 października. Mechanik: Konfrontacja był pierwszym projektem w 2016 roku tego amerykańskiego kompozytora i zarazem jednym z najciekawszych. Album składa się z 21 utworów, a przesłuchanie całości zabiera ok. 72 minut. Na samym początku partytury słyszymy ciekawą gitarową kompozycję z wyczuwalnym meksykańskim charakterem zatytułowanym A Vida Barco. Dostrzegalna jest również nutka, przypominająca romantyczną balladę. Muszę przyznać, że naprawdę przyjemnie się tego słucha i to sprawia, że Vida Branco jest bardzo ciekawą propozycją na otwarcie albumu. Soundtrack nowego Mechanika ma w ogóle dosyć sporo wolnych utworów, które nadają się do słuchania poza salą kinową, czy też telewizorem. Takimi trackami są np. Gina swims, Gina and Bishop, Observation, Set You up to Live, których delikatne i kojące dźwięki przyjemnie wpadają w ucho a zwłaszcza gdy pojawia się brzmienie gitary. Na ścieżce dźwiękowej przygotowanej do filmu akcji oczywiście nie mogło zabraknąć utworów z charakterystyczną werwą. Typowe „akcyjniaki”, czyli szybkie brzmienia będące motorem napędowym dynamicznych scen, podczas seansu filmowego sprawdzają się świetnie i odpowiednio stopniują napięcie u widza. Mam tu na myśli przede wszystkim takie utwory jak: The Offer, Marlon Krill, Submarine Pen, The Compound, Lying Siege, czy Tattos, Trackers and Shark Repellent. To właśnie ten ostatni tytuł prezentuje się najbardziej przystępnie i powinien przypaść do gustu fanom żwawszych dźwięków. Motyw przewodni filmu nie jest jakoś szczególnie wyróżniony na tym soundtracku. Słyszymy go np. w utworze Adrian Cook i w tracku zamykającym partyturę pt. Diving Bell: The Mechanic. Mnie osobiście on nie przypadł do gustu i raczej nie będę do niego wracał w przyszłości.
Soundtrack do Mechanika: Konfrontacja jest taki, jakiego można było się spodziewać. Mamy zarówno dynamiczne utwory, towarzyszące spektakularnym scenom akcji, jak i te wolniejsze, przy których Jason Statham może chwilę odpocząć i złapać oddech pomiędzy kolejnymi zadaniami :). Minusem albumu jest na pewno mało charakterystyczny główny motyw muzyczny filmu, ale to nie rzutuje na końcową ocenę, gdyż płyta jako całość wypada więcej niż przyzwoicie. Nie jest to oczywiście najlepsza oprawa muzyczna przygotowana przez Ishama w jego karierze, ale można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że dał radę. Ciekawi mnie, co kompozytor zaproponuje przy okazji kolejnego Mechanika, bo to, że taki w przyszłości się pojawi jest raczej pewne.
Ocena: 73/100
Lista utworów: 1. A Vida Barco (1:16) |
Chociaż znamy go jako gwiazdę kina akcji, Jason Statham kiedyś był świetnie zapowiadającym się sportowcem. Ćwiczył gimnastykę, trenował sztuki walki i… reprezentował swoją ojczyznę na Mistrzostwach Świata 1992 roku w skokach do wody (zajął tam 12 miejsce). Na szczęście dla fanów kina rozrywkowego w pewnym momencie zaczął współpracować z Guyem Ritchiem, rozpoczynając swoją karierę aktorską. Jakie role tego łysawego twardziela warto zobaczyć? Tego dowiecie się z poniższego zestawienia:
10. W obronie własnej (2013)
Jako emerytowany agent wydziału narkotykowego, bohater artykułu rozpoczyna konfrontację z dilerem panoszącym się w jego nowym miejscu zamieszkania. Twórca obrazu zdaje się czerpać z wcześniejszych produkcji Stathama, co pozwala stworzyć ciekawy, trzymający w napięciu (choć oklepany) thriller z niezłym humorem i bardzo dobrymi scenami walki.
9. Porachunki (1998)
Zbalansowana mieszanka komedii, brutalności, galopującej akcji i zwrotów akcji – to właśnie Porachunki. W takiej konwencji Statham odnajduje się dobrze jak mało kto dodając swoje zdolności do tego miksu i świetnie wkomponowując się w całą historię u boku reszty obsady. Mamy tutaj do czynienia z początkami jego kariery, co widać po tym, że reżyser nie dał aktorowi zbyt wiele pola do popisu. Statham wywiązał się ze swojego zadania bez zarzutu, sprawnie wchodząc w skórę swojego bohatera.
8. Koliber(2013)
Bezdomny weteran wojenny dostaje okazję, by przybrać inną tożsamość i zemścić się na swoich wrogach. Tutaj mamy do czynienia z dużo bardziej gorzką opowieścią niż zwykle to bywa u tego artysty. Przeciętnego widza może zaskoczyć, że Statham w nieco bardziej skomplikowanej roli radzi sobie naprawdę dobrze, z powodzeniem odgrywając bohatera będącego postacią niosącą bagaż dramatycznych doświadczeń. Wcielając się w rolę Josepha Smitha Statham z powodzeniem zaskoczył wielu sceptyków jego talentu.
7. Agentka (2015)
Statham potrafi być zabawny. W odróżnieniu od manekinów takich jak Steven Seagal zawsze potrafił wykrzesać z siebie coś więcej niż tylko groźną minę i kilku trudnych kopniaków. Jego bohaterowie choć tak podobni, zawsze dostawali jakiś indywidualny rys. W autoparodii na potrzeby Agentki potwierdził, że potrafi być naprawdę zabawny. Ten udany występ sugeruje, że na starość kariera Stathama nie wyhamuje (co spotkało wielu gwiazdorów kina akcji) bo będzie on w stanie grać trudniejsze role, nie wymagające tak wielkiej sprawności fizycznej.
6. Angielska robota (2008)
Kolejny obraz nakręcony w ogranej konwencji, tutaj różnica polega na tym, że Statham jest otoczony wianuszkiem aktorów nieznanych w Ameryce, ma więc większą szansę by zabłysnąć i skupić na sobie uwagę publiki. Angielska robota to bardzo porządne kino, z dobrym scenariuszem, humorem i całkiem solidną grą aktorską. Z pewnością jest to jeden z ciekawszych filmów w aktorskim dorobku Stathama zarówno dzięki jego popisom aktorskim, jak i dobrej pracy scenarzysty oraz reżysera.
5. Protektor (2012)
Jako były glina ratujący małą dziewczynkę z rąk uprzykrzających mu życie gangsterów, Statham pokazuje poziom, do którego nas przyzwyczaił. Z jakiego więc powodu rola Luke’a Wrighta wyróżnia się na tyle, by umieścić ją w tym zestawieniu? Sceny walki zawarte w tej produkcji są jednymi z lepszych, jakie Brytyjczyk miał okazję zaprezentować w całej swojej karierze. Dużym plusem jest też umiejętne wypluwanie z siebie zabawnych one-linerów, co pozwala widzowi jeszcze lepiej bawić się podczas seansu.
4. Przekręt (2000)
Utrzymany w lekkim tonie przekręt to kilka historii, których punktem styku stają się drogocenne diamenty. Kryminalna komedia wykorzystująca mnóstwo klisz występujących w tym gatunku w dużej mierze swoją siłę czerpie z barwnej obsady. Przebywając w gronie takich gwiazd jak Brad Pitt, Vinnie Jones, Alan Ford czy Benicio Del Toro po prostu trzeba wzbić się na co najmniej bardzo dobry poziom, żeby nie zniknąć. Statham zdecydowanie dostosował się do wysokiego poziomu kolegów i stworzył wyróżniającą się kreację ciekawego, istotnego dla produkcji bohatera.
3. Niezniszczalni (2010)
Wśród starej gwardii występującej w kinie akcji końcówki XX wieku zdecydowanie wyróżniał się na plus. Wiele innych gwiazdek nieco już przyblakło, jemu nie sposób odmówić energii wciąż widocznej na ekranie. Na pewno nie przeszkadza w tym widoczne zwrócenie większej uwagi na jego bohatera – obok postaci granej przez Stallone’a dostaje chyba najwięcej czasu. I wykorzystuje go dobrze.
2. Adrenalina (2006)
Otruty Chev Chelios dowiaduje się, że jedyną rzeczą odwlekającą jego śmierć jest podtrzymywanie wysokiego poziomu adrenaliny przez jego organizm. Właśnie dlatego zanim zdobędzie antidotum wyrusza na miasto rozpoczynając szereg szaleńczych akcji. Scenarzyści nie troszczyli się tutaj specjalnie o fabułę, dając Stathamowi naprawdę spore pole do popisu i wiele scen akcji. Okazało się to być przysłowiową wodą na młyn dla aktora, który wywiązał się ze swojego zadania znakomicie, dodatkowym smaczkiem jest to, że oprócz grania twardziela, gra tu prawdziwie bezkompromisowego dupka. Statham spełnił wszystkie oczekiwania i w roli szalejącego Cheva daje widzowi wszystko, czego może spodziewać się fan kina akcji.
1.Transporter
Kolejna produkcja współtworzona z Guyem Ritchiem i jednocześnie jeden z tych tytułów, które najbardziej kojarzą się z charakterystycznym, łysawym twardzielem. Wcielając się we Franka Millera – byłego komandosa i kierowcę przewożącego towar bez zbędnych pytań, podbił serca miłośników kina akcji. W roli twardziela, który okazuje swoją ludzką stronę Statham radzi sobie dobrze, deklasując wielu drewnianych aktorów stanowiących konkurencję w tego typu produkcjach. Oczywiście świetnie radzi sobie w scenach walki.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
https://www.youtube.com/watch?time_continue=437&v=E6gqpPqDPJk
Źródło: youtube.com / Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe
https://www.youtube.com/watch?time_continue=109&v=wSrNTOcltsQ
Źródło: youtube.com / Immersion VFX
Summit Entertainment opublikowało najnowszy fragment filmu Mechanik: Konfrontacja. Na nim to bohater Jasona Stathama, Arthur Bishop ma powody by wierzyć, że kobieta grana przez Jessicę Albę skrywa jakąś tajemnicę.
https://www.youtube.com/watch?time_continue=6&v=a4il524bmSM
Zobacz również: Mechanik: Konfrontacja – krwawy zwiastun dla dorosłych!
Opis dystrybutora: Arthur Bishop w kręgach wtajemniczonych uważany jest za najskuteczniejszego zawodowego eliminatora na świecie. Jego ofiary znikają bez śladu, a okoliczności zawsze wskazują na nieszczęśliwy wypadek. Po latach kariery Bishop postanawia zerwać z krwawą przeszłością, by zacząć nowe życie u boku ukochanej kobiety. Niestety w jego branży nie przewiduje się wcześniejszych emerytur. Największy wróg Bishopa znów daje znać o sobie. Uprowadza jego ukochaną i wyznacza za jej życie cenę. Kobieta przeżyje jeśli Bishop wykona trzy niemal niewykonalne zlecenia w różnych częściach świata. Plan genialny w swej prostocie. Ale Bishop nie lubi być częścią cudzych planów.
W filmie grają: Jason Statham, Jessica Alba, Tommy Lee Jones, Michelle Yeoh, Sam Hazeldine. Reżyserem filmu jest Dennis Gansel (Fala).
Mechanik: Konfrontacja zadebiutuje w polskich kinach 26 sierpnia 2016 roku.
Źródło: comingsoon.net / Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe
Jason Statham zaprezentował nowy zwiastun thrillera Mechanik: Konfrontacja przeznaczony wyłącznie dla widzów dorosłych. Trailer znajdziecie poniżej.
https://www.youtube.com/watch?v=7wa_78E7w7U
Zobacz również: The Irishman Martina Scorsese w 2018 roku?
Opis dystrybutora: Arthur Bishop w kręgach wtajemniczonych uważany jest za najskuteczniejszego zawodowego eliminatora na świecie. Jego ofiary znikają bez śladu, a okoliczności zawsze wskazują na nieszczęśliwy wypadek. Po latach kariery Bishop postanawia zerwać z krwawą przeszłością, by zacząć nowe życie u boku ukochanej kobiety. Niestety w jego branży nie przewiduje się wcześniejszych emerytur. Największy wróg Bishopa znów daje znać o sobie. Uprowadza jego ukochaną i wyznacza za jej życie cenę. Kobieta przeżyje jeśli Bishop wykona trzy niemal niewykonalne zlecenia w różnych częściach świata. Plan genialny w swej prostocie. Ale Bishop nie lubi być częścią cudzych planów.
W filmie grają: Jason Statham, Jessica Alba, Tommy Lee Jones, Michelle Yeoh, Sam Hazeldine. Reżyserem filmu jest Dennis Gansel (Fala).
Mechanik: Konfrontacja zadebiutuje w polskich kinach 26 września 2016 roku.
Źródło: Facebook / Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Dystrybutor Monolith Films opublikował polski zwiastun i plakat do filmu Mechanik: Konfrontacja z Jasonem Stathamem w roli głównej. Materiały możecie sprawdzić poniżej.
https://www.youtube.com/watch?v=KU7ki3ff8V4&feature=youtu.be
Opis dystrybutora: Arthur Bishop w kręgach wtajemniczonych uważany jest za najskuteczniejszego zawodowego eliminatora na świecie. Jego ofiary znikają bez śladu, a okoliczności zawsze wskazują na nieszczęśliwy wypadek. Po latach kariery Bishop postanawia zerwać z krwawą przeszłością, by zacząć nowe życie u boku ukochanej kobiety. Niestety w jego branży nie przewiduje się wcześniejszych emerytur. Największy wróg Bishopa znów daje znać o sobie. Uprowadza jego ukochaną i wyznacza za jej życie cenę. Kobieta przeżyje jeśli Bishop wykona trzy niemal niewykonalne zlecenia w różnych częściach świata. Plan genialny w swej prostocie. Ale Bishop nie lubi być częścią cudzych planów.
Mechanik: Konfrontacja trafi na ekrany kin już 26 sierpnia.
Źródło: Monolith Films / Ilustracja wprowadzenia: Monolith Films
Wytwórnia Summit Entertainment zaprezentowała pierwszy zwiastun thrillera Mechanik: Konfrontacja. Trailer znajdziecie poniżej.
https://www.youtube.com/watch?v=QF903RaKLvs
Zobacz również: Fast 8 – nowy materiał zza kulis! Jakie samochody zobaczymy w filmie?
Zaprezentowano również nowy plakat filmu.
Wchodząca w sierpniu do kin kontynuacja ponownie opowie losy Arthura Bishopa, który zostaje zmuszony do powrotu z emerytury i ponowne wejście w świat płatnych zabójców. Grany przez Jasona Stathama bohater będzie musiał wykonać zamachy na najniebezpieczniejszych ludzi na świecie, gdyż inaczej zostanie zabita jego ukochana kobieta.
W filmie grają: Jason Statham, Jessica Alba, Tommy Lee Jones, Michelle Yeoh, Sam Hazeldine. Reżyserem filmu jest Dennis Gansel (Fala).
Mechanik: Konfrontacja zadebiutuje w polskich kinach 26 września 2016 roku.
Źródło: comingsoon.net / Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Jeśli jesteście wiernymi fanami Niezniszczalnych z pewnością wyczekujecie nowych informacji dotyczących serialu opartego na serii, o którym jest mowa od 2012. roku. Sprawa troche ucichła, ale dzisiaj dowiedzieliśmy się, że show jest obecnie w obiegu między cyfrowymi dystrybutorami.
Według Deadline, serial Niezniszczalni, który był w produkcji dla FOX i miało zadebiutować w ostatnim sezonie telewizyjnym, jest obecnie „do wzięcia”, ponieważ stacja z niego zrezygnowała. Co więcej, prowadzący producent wykonawczy, Shane Brennan porzucił stanowisko showrunnera serialu własnego autorstwa – Agenci NCIS: Los Angeles, ponieważ chce mieć więcej czasu do pracy przy nadchodzących projektach. Odnowił także swoją umowę ze stacją CBS TV, która wspólnie z Lionsgate TV odpowiada za produkcję serialu Niezniszczalni.
Zobacz także: Joker i ekipa Legionu Samobójców na nowych zdjęciach!
Niezniszczalni zadebiutowali w kinach w 2010 roku. Za reżyserię i scenariusz filmu odpowiadał sam Sylvester Stallone, który także zagrał jedną z głownych ról. Fabuła produkcji skupiała się na drużynie elitarnych najemników wykonujących niebezpieczne misje po całym świecie. Pierwsza część serii zdobyła przeciętne recenzje, ale widownia ją pokochała głownie za udział największych gwiazd kina akcji takich jak: Dolph Lundgren, Arnold Schwarzenegger, Terry Crews, Bruce Willis, Jason Statham oraz Jet Li.
W związku z kasowym sukcesem, Niezniszczalni doczekali się dwóch kontynuacji w 2012 i 2014 roku, w których mogliśmy zobaczyć dodatkowo Wesleya Snipesa, Harrisona Forda oraz Chucka Norrisa. W planach jest także żeńska wersja filmu o tytule ExpendaBelles, w której mogą wystąpić Milla Jovovich, Cameron Diaz oraz Meryl Streep.
Źródło: cinemablend.com / Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe
Jakie są najlepsze filmy o piłce nożnej i futbolu? Przedstawiamy nowy ranking TOP 15, z którego poznasz najciekawsze i najwybitniejsze pozycje o tej dyscyplinie sportu!
Za nami już rozstrzygnięcia we wszystkich ważnych klubowych rozgrywkach. Teraz wszyscy fani futbolu z niecierpliwością oczekują, aż rozpocznie się kolejne piłkarskie święto, a selekcjoner Nawałka ogłosi skład polskiej kadry na Euro 2016 we Francji. My przy okazji kilku rankingów drążyliśmy tematykę filmów sportowych (ranking o trenerach i kibolach), ale nie byłaby ona pełna bez tego zestawienia. Zatem jeśli wasza żądza futbolu jest niezaspokojona, to w ramach przygotowań do pierwszego meczu mistrzostw zrobiliśmy rozpiskę 15 filmów o tematyce piłkarskiej, które warto poznać. Oto najlepsze filmy fabularne i dokumentalne o piłce nożnej!
Najlepsze filmy o piłce nożnej | TOP 15
15. Montevideo, smak zwycięstwa (2010 r.) – reż. Dragan Bjelogrlić
Ranking wskazujący najlepsze filmy o piłce nożnej rozpoczyna sentymentalna podróż do czasów, gdy w futbol grano dla przyjemności, a nie dla pieniędzy, bo te trzeba było samemu wywalczyć. I o takiej historii opowiada Montevideo, smak zwycięstwa. Robi to w lekki i bezpretensjonalny sposób, dzięki czemu historię zawodników dwóch belgradzkich drużyn, którzy postanawiają walczyć o marzenia – w tym przypadku jest to udział w pierwszym Mundialu – ogląda się z przyjemnością. Warto dodać, iż dobrze oddano ducha lat trzydziestych ubiegłego wieku oraz portret skonfliktowanej wewnętrzenie Jugosławii, lecz fani futbolu mogą być nieusatysfakcjonowani ilością stricte boiskowych wydarzeń. Film okazał się sukcesem na Bałkanach, co utorowało drogę do powstania kontynuacji w formie serialu oraz filmu.
https://www.youtube.com/watch?v=TZOrgK0cp6k
14. Podkręć jak Beckham (2002 r.) – reż. Gurinder Chadha
Film Gurinder Chadhy udowadnia, że nikt nie robi lepiej komedii obyczajowych o tematyce społecznej od Brytyjczyków. Podkręć jak Beckham opowiadający o Jessminder, która wbrew rodzicom zapisuje się do drużyny piłkarskiej, w udany sposób bierze na warsztat takie tematy jak emancypacja kobiet oraz tolerancja. Wartością dodatnią filmu są również wyborne kreacje Parminder Nagry i Keiry Knightley w rolach głównych.
https://www.youtube.com/watch?v=XsmbObwStSQ
13. United (2011 r.) – reż. James Strong
United przedstawia historię „Dzieciaków Busby’ego” – drużyny Manchesteru United, która ucierpiała w monachijskiej katastrofie lotniczej, ale mimo to odbudowała się i sięgnęła po najwyższe laury europejskiej piłki nożnej. Najmocniejszym punktem filmu w reżyserii Jamesa Stronga jest emocjonująca i wzruszająca historia. Film chwalony jest również za dokumentalne wręcz odwzorowanie wydarzeń oraz role brytyjskich aktorów – Davida Tennanta oraz Jacka O’Connella.
https://www.youtube.com/watch?v=myNAceLxHI4
12. Sommeren 92 (2015 r.) – reż. Kasper Barfoed
Historię Mistrzostw Europy w 1992 roku oraz o drużynie zwaną „duńskim dynamitem” zna zapewne każdy fan piłki nożnej. Nie znacie jednak tego co działo się wewnątrz drużyny, a dzięki filmowi w reżyserii Kaspera Barfoeda, który zabiera nas za kulisy przygotowań oraz pokazuje ich atmosferę, możecie to nadrobić. Lato 92 w centrum opowieści umiejscowiło dramat nielubianego i szykanowanego trenera Richarda Moellera Nielsena, który przegrywając eliminacje stał się najbardziej znienawidzonym człowiekiem w Danii oraz stracił szacunek wśród zawodników. Warto zaznaczyć również, iż twórcy filmu nie starają się na siłę rekonstruować oraz „udoskonalać” boiskowych wydarzeń, lecz pozwalają ponownie przeżyć stare mecze dzięki użytym w filmie archiwalnym nagraniom.
https://www.youtube.com/watch?v=5eUrm99LvPM
11. Maradona by Kusturica (2008 r.) – reż. Emir Kusturica
Główną informacje o filmie odnaleźć można w samym tytule: Maradona by Kusturica. Dokument ten jest autorską odpowiedzią słynnego serbskiego reżysera na to kim jest słynny argentyński zawodnik. Kusturica w dosyć oryginalny i niepozbawiony humoru sposób pokazuje wszystkie oblicza mistrza (piłkarskie, polityczne, prywatne, pozytywne, negatywne) oraz wpływ jaki wywołał w argentyńskim społeczeństwie, gdzie doczekał się prawdziwie boskiego statusu (tak, jest kościół Maradony!). Oto fragment filmu, w którym udało się uchwycić śpiewającego Boskiego Diego:
10. Shaolin soccer (2001 r.) – reż. Stephen Chow
Ciosy karate i kung-fu w piłce nożnej kojarzą się głównie z brutalnymi faulami. Shaolin soccer w komediowy sposób odczarowuje (przynajmniej na czas trwania filmu) zagrania ze sztuk walki dla futbolu. Najłatwiej potraktować ten azjatycki film, jako pastisz piłkarskich produkcji, w których roi się od efektownych zagrań i goli, ale przede wszystkim jest to fantastyczna rozrywka pełna fabularnej werwy i humoru, która rozweseli największego mruka.
Zobacz również: Komunikat władz Legii Warszawa zdradza dalsze losy serialu Legenda
9. Brat (2010 r.) – reż. Marcel Rasquin
Poruszająca „realistyczna baśń” z mocnym i zapadającym w pamięć finałem. Film łącząc konwencję filmu sportowego oraz kryminału opowiada o braterskiej miłości, rodzinnej tragedii i futbolu, który dla wychowanych w slumsach wenezuelskich nastolatków jest jedyną nadzieją na odmianę życia i wyrwanie się z zaklętego kręgu ubóstwa, przedwczesnych ciąż oraz przestępczości. Na plus należy również zaliczyć w miarę realistyczne, jak na młodzieżowe rozgrywki dzielnicowe, przedstawienie meczu piłkarskiego.
https://www.youtube.com/watch?v=WDGlVUdBRcA
8. Na spalonym (2006 r.) – reż. Jafar Panahi
Jedyny film o kibicach w zestawieniu, bo i jest niezwykły. Zakazany w Iranie Na spalonym to perfekcyjna satyra na obowiązujące w Islamskiej Republice prawa, a właściwie zakazy dla kobiet. Film przedstawia sześć fanatyczek futbolu, które są w stanie zrobić wszystko, aby dostać się na zakazany dla nich mecz eliminacji do Mundialu Iran-Bahrajn. Reżyser Jafar Panahi za pomocą paradokumentalnej konwencji łączy tragiczny temat z lekkim, pełnym humoru językiem.
https://www.youtube.com/watch?v=6xF029bEi00
7. Mecz ostatniej szansy (2001 r.) – reż. Barry Skolnick
Po zapadających w pamięć drugoplanowych rolach w Porachunkach, Przekręcie czy 60 sekund Vinny Jones dostał szansę w roli głównej i udowodnił, że potrafi udźwignąć film na swoich barkach. Oczywiście wielką pomocą był scenariusz pełen błyskotliwego humoru, ale dużą rolę odegrałą autoironiczna kreacja (i po części autobiograficzna rola) Vinny’ego Jonesa, byłego piłkarza, który zasłynął z ekscesów na boisku i poza nim. Przy opisywaniu filmu nie może zabraknąć oczywiście adnotacji o jednej z najlepszych ról Jason Stathama, który w Meczu ostatniej szansy udowodnił swój talent komediowy.
https://www.youtube.com/watch?v=GVG2zhz_KaA
6. Boisko Bezdomnych (2008 r.) – reż. Kasia Adamik
Futbol jest w naszym kraju najpopularniejszą dyscypliną sportową, lecz filmów zbyt wielu o tym nie robimy. Ostatnio był Być jak Kazimierz Deyna, a w tym roku ma pojawić się film o Janie Banasiu. Teoretycznie jest to również „typowo męska dyscyplina”, lecz za reżyserię filmu wzięła się Kasia Adamik. I wyszło świetnie. W „Boisku bezdomnych” gra w piłkę nożną jest sposobem na odzyskiwanie własnej wartości oraz godności. Z dna podnosić się będą nie tylko stali bywalcy Dworca Centralnego, ale i ich trener, niespełniony piłkarz-alkoholik. Wspólnym wysiłkiem zorganizują się w drużynę, która reprezentować będzie Polskę na mistrzostwach bezdomnych. Na szczególne wyróżnienia zasługuje rola Marcina Dorocińskiego.
5. Sześciu wspaniałych z Manchesteru United (2013 r.) – reż. Benjamin Turner, Gabe Turner
Twórcy filmu ukazują unikalną drogę sześciu legendarnych piłkarzy, od chwili, gdy jako młodzi chłopcy dołączają do drużyny Manchesteru United, aż po ich szczytowe osiągnięcie w postaci potrójnej korony w iście filmowym sezonie 98/99. Dokument skupia się nie tylko na sukcesach, ale przedstawia również osobiste porażki zawodników. Wszystkiego dowiadujemy się z łączonej formy „gadających głów”, archiwaliów oraz rozmów między piłkarzami. Te ostatnie są najmocniejszą stroną filmu, gdyż reżyserzy sadzając piłkarzy przy jednym stole z winem uruchamiają ich wspomnienia, a my możemy przekonać się, jak silna okazała się przyjaźń między słynnymi graczami. Sześciu wspaniałych z Manchesteru United to po prostu świetnie zrealizowany dokument, z którego fachu powinni się uczyć twórcy serialu Legenda o Legii Warszawa.
4. Ucieczka do zwycięstwa (1981 r.) – reż. John Huston
Prawdopodobnie najsłynniejszy film o piłce nożnej jest dziełem… reżysera kina noir – legendarnego Johna Hustona. Pomimo upływu lat nie stracił nic ze swojego początkowego uroku, a pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że posiada najlepiej przedstawiony filmowo i pod względem emocji mecz piłkarski. Wisienką na torcie osadzonego podczas II Wojny Światowej filmu jest zebrana na planie gwiazdorska obsada aktorska (Stallone, Caine, von Sydow) oraz piłkarska (Pele, Deyna, B. Moore, Ardiles).
https://www.youtube.com/watch?v=TE7VTdXkA6o
3. Next Goal Wins (2014 r.) – reż. Mike Brett, Steve Jamison
Często filmy sportowe starają się wykazać, że od zwycięstwa na boisku ważniejsze jest zwycięstwo w życiu. Ten film wyciska z tego schematu maksimum. W Next Goal Wins dwóch brytyjskich reżyserów postanowiło przyjrzeć się najgorszej drużynie świata – Samoa Amerykańskiemu. Śledzimy nie tylko losy reprezentacji oraz mecze eliminacyjne pdo wodzą nowego zagranicznego trenera, lecz wgłębiamy się także w unikalną kulturę i historię wyspy oraz mentalność osób, którzy non-stop przegrywają, lecz mimo tego wciąż wychodzą na boisko. Jest to trzeci film dokumentalny w zestawieniu, lecz o tyle nietypowy, że ogląda się go niczym film fabularny, a jego odpowiednikiem byłby zapewne Reggae na Lodzie.
https://www.youtube.com/watch?v=_S4C2nQZlSA
Zobacz również: Internauci odkryli drugie dno w animacji Angry Birds?
2. Przeklęta liga (2009 r.) – reż. Tom Hooper
Przeklęta liga w reżyserii T. Hoopera to nie tylko świetny film w warstwie scenariuszowej (niebanalne osobowości, film psychologiczny, ale z brytyjską lekkością) oraz aktorskiej (duet Michael Sheen – Timothy Spall), ale i nostalgiczny portret brytyjskiego środowiska piłkarskiego przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Czasu, gdy na murawie zawodnikom trzeszczały kości, krew mieszała się z błotem, a poza boiskiem popalali papieroski, łoili alkohol i nie specjalnie dbali o dietę.
https://www.youtube.com/watch?v=lfjvNgMGy94
1. Piłkarski poker (1988 r.) – reż. Janusz Zaorski
Legendarne postacie, kultowe dialogi oraz kulisy polskiego futbolu schyłku PRL-u, które symbolizują upadek moralny ówczesnego systemu politycznego. Wymienione wymienione elementy Piłkarskiego pokera skutecznie pozwalają zapomnieć o niedociągnięciach fabularnych związanych z intrygą sędziego Laguny oraz zapewniają komedii sensacyjnej Janusza Zaorskiego zasłużone pierwsze miejsce w rankingu.
https://www.youtube.com/watch?v=2ZYMj9YTio0
To były najlepsze filmy o piłce nożnej!
Zobacz również:
Najlepsze książki o piłce nożnej! | TOP 10
Filmy Netflix 2020! Ranking najlepszych filmów roku!
Najlepsze seriale Netflix 2020! Ranking aktualizowany!
TOP 10 – Najlepsze gry o piłce nożnej
Ilustracja: fot. Aleksandra Mecwaldowska
Summit Entertainment zaprezentował pierwsze zdjęcie nadchodzącego filmu akcji pt. Mechanic: Resurrection z Jasonem Stathamem oraz Jessicą Albą. Materiał znajdziecie poniżej.
Mechanic: Ressurection jest sequelem filmu Mechanik: Prawo zemsty z 2011 roku. W pierwszej części poznaliśmy Arthura Bishopa (Jason Statham), profesjonalnego mordercę, który szukał zabójców swojego mentora. W nowej części Bishop, przez pewną osobę z jego przeszłości, zostaje zmuszony do powrotu w roli mechanika. Nasz bohater będzie musiał wykonać serię zamachów na najgroźniejszego człowieka na Ziemi.
Zobacz również: Jason Statham dołączył do obsady filmu „Meg”!
Zdjęcia kręcone są w Bangkoku, w Tajlandii. Reżyserem filmu jest Dennis Gansel (Fala). Oprócz wspomnianych wcześniej aktorów, w filmie zobaczymy również Tommy Lee Jonesa oraz Michelle Yeoh (Wyznania Gejszy).
W polskich kinach film będziemy mogli oglądać już 26 sierpnia 2016 roku.
Źródło: comingsoon.net / Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Dzisiaj Vin Diesel opublikował na swoim facebookowym profilu pierwszy oficjalny plakat filmu Szybcy i Wściekli 8. Oto, jak się prezentuje:
Reżyserem produkcji jest F. Gary Gray (Straight Outta Compton). Według krążących po sieci doniesień, Szybcy i wściekli 8 będą otwarciem zupełnie nowej trylogii. Polska premiera filmu zaplanowana jest na 21 kwietnia 2017 roku. Kolejne dwie odsłony, czyli dziewiąta oraz dziesiąta, pojawią się na srebrnych ekranach odpowiednio 19 kwietnia 2019 roku i 2 kwietnia 2021 roku. Jednakże to niejedyne filmy, znajdujące się w planach Universal Pictures. Wytwórnia zamierza w przyszłości nakręcić zarówno prequele, jak i spin-offy serii.
Zobacz także: Jason Bourne – zapowiedzi zwiastuna! Agent powróci już w ten czwartek!
W obsadzie filmu ponownie zobaczymy: Vina Diesela, Michelle Rodriguez, Jordany Brewster, Tyrese’a Gibsona, Chrisa “Ludacrisa” Bridgesa, Elsy Pataky i Lucasa Blacka, którzy odtworzą swoje postacie z poprzednich części. Oczekuję się, że do filmu powrócą również Jason Statham, Dwayne Johnson i Kurt Russell. Warto tutaj dodać, że niedawno ogłoszono, iż w rolę głównej antagonistki produkcji wcieli się Charlize Theron, a jej prawą ręką zostanie postać zagrana przez gwiazdę serialu „Gra o tron”, czyli Kristofera Hivju. Do filmu został także zatrudniony syn Clinta Eastwooda, Scott.
Zdjęcia do obrazu Szybcy i wściekli 8 będą mieć miejsce w Nowym Jorku i Atlancie w stanie Georgia. Warto dodać, że część filmu może zostać nakręcona również w Rosji lub Islandii.
Źródło: Facebook / Ilustracja wprowadzenia: mat. prasowe
Entertainment Weekly wypuściło nowe zdjęcia z blockbusterów, które czekają na nas tego lata. Wśród nich są kolejne odsłony Jasona Bourne’a i Star Treka, remake Ghostbusters oraz zupełnie nowe produkcje takie jak Mój przyjaciel smok i Bardzo Fajny Gigant. Poniżej prezentujemy materiały:
Star Trek: W nieznane
Dalsze przygody Kirka, Spocka i reszty załogi Enterprise. W obsadzie jak zwykle Chris Pine, Zoe Saldana, Zachary Quintoi i Karl Urban oraz nowy, Idris Elba. Stołek reżysera zajął tym razem Justin Lin a scenariusz napisali Simon Pegg, Doug Jung, Robert Orci, John D. Payne i Patrick McKay. Film wejdzie do kin 5 sierpnia.
Remake w kobiecym wydaniu sprawi, że pogromcami duchów stały się kobiety. Tu w składzie: Melissa McCarthy, Kristen Wiig, Kate McKinnon, Leslie Jones a na drugim planie Chris Hemsworth. Reżyseruje Paul Feige, a scenariusz napisała Katie Dipold wespół z Feige’m. Premiera 15 lipca.
https://www.youtube.com/watch?v=w3ugHP-yZXw
Historia przyjaźni małej dziewczynki z tajemniczym Olbrzymem, który odkrywa przed nią cuda i sekrety magicznej krainy. W obsadzie tegoroczny zdobywca Oscara, Mark Rylance, Rebecca Hall, Ruby Barnhill oraz Bill Hader. Reżyseruje Steven Spielberg. Scenariusz napisała Melissa Mathison. Film ma premierę 1 lipca.
https://www.youtube.com/watch?v=QJOns_n7zc0
183 metry strachu
„Szczęki” nowej generacji. W wyniku splotu nieszczęśliwych wydarzeń, młoda kobieta, Nancy (Blake Lively), znajduje się na mieliźnie. Od brzegu dzieli ją jedynie 200 metrów, ale mieliznę opływa wielki żarłacz biały, krążący w wodach oddzielających Nancy od brzegu. Histeryczna walka o życie zamienia się w psychologiczną wojnę o przetrwanie. Premiera 5 serpnia!
Jason Bourne
Matt Damon powraca w ikonicznej roli agenta Bourne’a tym razem mając u boku Alicię Vikander, Vincenta Cassela, Julię Stiles i Tommy’ego Lee Johnsa. Za kamerą piątej serii znów stanął Paul Greengrass, a produkcją zajął się Frank Marshall, Jeffrey Weiner i Ben Smith. Scenariusz napisał Greengrass, Damon i Christopher Rouse. Premiera 29 lipca.
https://www.youtube.com/watch?v=ffxgvAecOuA
Mój przyjaciel smok
Osierocony Pete zostaje przygarnięty przez rodzinę, która okrutnie go traktuje. Chłopiec zaprzyjaźnia się ze smokiem oraz rodziną zamieszkującą pobliską latarnię. W obsadzie Bryce Dallas Howard, Robert Redford, Oakes Fegley, Wes Bentley, Karl Urban. Scenariusz napisał Toby Halbrooks razem z rezyserem, Davidem Lowery. Premiera 19 sierpnia.
Na którą z premier czekacie z największą niecierpliwością?
Źródło: Collider / Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Oto kolejnych piętnaście przykładów, które zaliczyć można w poczet najtrudniejszych, a właściwie najbardziej zdradzieckich imion i nazwisk w Hollywood. Poprzedni ranking cieszył się sporą popularnością, więc zgodnie z podstawową zasadą Hollywood postanowiłem stworzyć jego sequel. Wiadomo: „druga część jest zawsze gorsza” i pewnie nie będzie to wyjątek od reguły. „Kontynuacja” nie przebije „oryginału”, bo nie wystąpi w nim jego największa gwiazda. W końcu żadna wymowa nie wywoła takiego poruszenia w komentarzach jak nazwisko Gyllenhaal. Mogę jedynie żywić nadzieję, że co niektóre przykłady wywołają w was lekkie zdziwienie. Jeśli nie widzieliście poprzedniego zestawienia to możecie nadrobić go wchodząc „TUTAJ”. Lista została ułożona nazwiskami w kolejności alfabetycznej. Przypominam również, że zapis jest autorski i naukowo niewiążący.
Zanim przejdziemy do dania głównego, to chciałbym wyjaśnić jedną kwestię z poprzedniego rankingu, gdzie pytaliście w komentarzach o wymowę imienia Alicia. Konkretnie o wymowę imienia aktorki z filmu „Batman i Robin” Alicii Silverstone. Otóż nie ma tu reguły. Dlaczego? Bo to Amerykanka. A Stany Zjednoczone, jak wiadomo, są zbiorem obywateli z różnych zakątków świata. Można zatem mówić ALISZIA i ALISJA. W programach telewizyjnych jej imię wymawia się na oba sposoby i nie znalazłem fragmentu, aby aktorka miała z tego powodu „Słodkie zmartwienia”. Nie jestem oczywiście w tej kwestii ekspertem, ale da się zauważyć że „ALISZIA” to metoda wymowy w społecznościach afroamerykańskich i latynoskich (np. Alicia Keys), a „ALISJA” to wersja brytyjska i zachodnioeuropejska (np. Alicia Vikander).
1. Kim Basinger
Patrząc na nazwisko gwiazdy „9 i pół tygodnia” myślimy, że wypowiemy je po angielsku, albo po niemiecku. Otóż nic bardziej mylnego, jak to zwykł mówić Radek Kotarski. Jest to swoista mieszanka obu, a brzmi ona: BEJ-SINGER. Przykład poprawnej wymowy? Szczęśliwa dla aktorki ceremonia wręczenia Oscarów w 1998. Cuba Gooding jr. się spisał (około 52 sekundy).
https://www.youtube.com/watch?v=KZmJjPWgzJc
2. Emmanuele Chriqui
Przodkowie aktorki to marokańscy Żydzi sefardyjscy. To tak w ramach ciekawostki, bo nazwisko aktorki z znanej z horroru „Droga bez powrotu” wymawiane jest po francusku, a więc: SZRIKI. Dlaczego? Otóż aktorka urodziła się w Kanadzie, a jednym z oficjalnych języków Kanady jest właśnie francuski. I tak właśnie przedstawia się Emmanuele. Jako dowód pozostawiam początek wywiadu:
https://www.youtube.com/watch?v=2hVqG-P4G9c
3. Chiwetel Ejiofor
Aktor urodził się w Anglii, lecz jego rodzicie pochodzą z Nigerii. Zatem jak pamiętacie z poprzedniego rankingu, to ten sam przypadek co u słynnego Mr. Eko. Poprawną wymową imienia i nazwiska „Zniewolonego” będzie więc: CZJUŁETEL EDŻIJOFOR. Dla zainteresowanych prezentujemy początek wywiadu, w którym aktor opowiada o przydomkach, które nadawano mu w czasach liceum, np. „Duracell„(jak nazwa słynnej baterii), „Edgy-For” (w wolnym tłumaczeniu: „Nerwowy” albo „Prowokujący”). Dziwię się tylko, że nie dostał ksywki „Chewie”.
https://www.youtube.com/watch?v=_o27C8mCP74
4. Domhnaal Gleeson
Kariera syna Brendana Gleesona rozwija się w błyskawicznym tempie. Ostatnio zagrał w „Ex Machinie”, „Zjawie” czy „Gwiezdnych Wojnach: Przebudzeniu Mocy”. Z poprzedniego rankingu możecie pamiętać, że irlandzkie i walijskie imiona oraz nazwiska mają w sobie coś z mitycznych Leprikonów. Są równie podstępne. Imię młodego Gleesona wymawiamy DOUNAL. Poniżej krótka przemowa Billa Weasleya Domhnaala, którą miejmy nadzieję, że obejrzy Alejandro G. Innaritu.
https://www.youtube.com/watch?v=48SJ1Yg7JQY
5. Djimon Hounsou
Dwukrotnie nominowany do Oscarów aktor urodził się w Beninie. To afrykańskie państwo było w przeszłości francuską kolonią i z tego powodu językiem urzędowym jest tam francuski. Dlatego wersja „DŻAJMON HONSU”, którą można spotkać w wielu brytyjskich i amerykańskich programach jest niepoprawna. Jego imię w benińskich programach rozrywkowych wymawiane jest DIMĄ albo DZIMĄ, a nazwisko zaś ONSU. Przykład dźwiękowy (0:43-0:46):
https://www.youtube.com/watch?v=DySZqGfCwdk
6. Ciarán Hinds
Kolejny aktor z Irlandii, więc spodziewajcie się następnej łamigłówki. Mance Rayder z „Gry o Tron” przedstawia się następująco – KIERAN HAJNDZ.
https://www.youtube.com/watch?v=a-ZUdACo1LQ
7. Famke Janssen
Przyszła Xenia z „Goldeneye” i Feniks z „X-Men” urodziła się w Holandii. Do Ameryki przybyła, aby studiować oraz pracować jako modelka. Polakom jej imię i nazwisko nie powinno sprawić wielkich trudności, ale kraje anglojęzyczne nie mają już tego komfortu. W talk-show prowadzonym przez Ellen Degeneres wywiązuje się rozmowa (1:39 – 1:50) o prawidłowej wymowie jej imienia, ale amerykańska prezenterka nie wykazuje wielkiej dociekliwości i traktuje temat, jako kolejny do odhaczenia. Po dziesięciu sekundach, w których znowu źle wymawia nazwisko Janssen, przechodzi do tematu przeszłości Famke w Ameryce, filmu X-Men i… ubierania psa. Cóż, mamy przynajmniej dowód na to jak aktorka wymawia swoję imię: FAMKE, chociaż w holenderskich programach przedstawiają ją w formie FOMKE. Nazwisko zaś to nie DŻANSEN, a germańskie JANSEN. Ciekawostka: imię Famke pochodzi z języka zachodniofryzyjskiego i oznacza „Dziewczynę”.
https://www.youtube.com/watch?v=qoIMovBZjV0
8. Demi Moore
Moore to jedna z najpopularniejszych amerykańskich aktorek lat dziewięćdziesiątych, a po udziale w takich filmach jak „Niemoralna propozycja”, „Striptiz” czy „W sieci” stała się obiektem westchnień milionów mężczyzn. Sława nie przełożyła się jednak na znajomość poprawnej wymowy jej nazwiska. Brzmi ono bowiem MOR, a nie MUR. Błędna wersja jest o tyle rozpowszechniona, że nawet lektorzy w filmach się mylą. Zmiana tego stanu rzeczy może być, niczym trening w „G.I. Jane”, hardkorowy, ale wykonalny.
https://www.youtube.com/watch?v=txcHaG5cxis
9. Bill Nighy
Patrząc na listę aktorów zatrudnionych do filmu „Ósma strona” można zażartować, że była to najtrudniejsza do poprawnej wymowy obsada w historii. Oprócz Nighy’ego była tam dwójka z poprzedniego zestawienia: Ralph Fiennes oraz Rachel Weisz. Nieprzygotowani redaktorzy telewizyjni przedstawiając aktora wypowiadali słowo brzmiące jak „NAHI”. Poprawna wersja to NAI. Dowód w dziesiątej sekundzie.
https://www.youtube.com/watch?v=E9opx3jUT5w
10. David Oyelowo
Większość z nas wypowie to nazwisko w postaci „OJELOŁO”. Aktor odgrywający Martina Luthera Kinga w filmie „Selma” powiedział w programie Jimmy’ego Fallona, że to poprawna wymowa w wersji „europejsko-amerykańskiej” (miał zapewne na myśli: angielską wymowę). Jest tylko jeden problem. Nie zgadza się na to jego ojciec Nigeryjczyk. Dla niego poprawna wersja to coś w rodzaju: „OŁJELOŁO”. Zresztą posłuchajcie całego wywiadu, bo tata Davida ma w zwyczaju przekształcać wszystkie imiona i nazwiska na nigeryjską modłę.
https://www.youtube.com/watch?v=5A_X2sOR5HA
11. Joaquin Phoenix
Wielu z was myśli pewnie, że imię słynnego aktora czyta się na modłę hiszpańską, a więc jakoś w stylu „HOAKIN”. Aktor potwierdza, że to imię hiszpańskie, bo urodził się na Puerto Rico. Jednakże prawidłowa wymowa to: ŁAKIN, przez co Amerykanie myślą, że jego imię piszę się jak słówko „Walking”. Dla potwierdzenia pierwsze sekundy słynnego telewizyjnego występu, podczas którego aktor prawdopodobnie padł ofiarą złośliwej odmiany choroby filipińskiej. Jeśli interesuje was ten fragment życia Joaquina Phoenixa, to udokumentowany został on w filmie „I’m still here”.
https://www.youtube.com/watch?v=RRb_3hCa72Y
12. M. Night Shymalan
Jedni go kochają, inni nienawidzą. Nie wiem jakie odczucia co do swojego nazwiska ma urodzony w Indiach reżyser, natomiast pewnie wielokrotnie spotkał się z przekręcaniem swojego nazwiska. Jego poprawna wymowa to: SZAMALAN. Cóż… nie jest to może twist na miarę finału „Szóstego zmysłu”, ale i tak może zaskoczyć.
https://www.youtube.com/watch?v=qmiEsaCnIAE
13. Jason Statham
Nazwisko brytyjskiego gwiazdora kina akcji to jedno z najczęściej wyszukiwanych pod względem poprawności wymowy. Możliwe, że i właśnie ciebie sprowadziła tutaj ta potrzeba. Odpowiedź brzmi: STEJTAM.
https://www.youtube.com/watch?v=9aHpZKXC4q8
14. Catherine Zeta-Jones
Największe problemy może sprawiać pierwszy człon nazwiska walijskiej aktorki. Jest to nie tylko litera z alfabetu greckiego, ale i imię babci Catherine. Pewnie wiele osób w Polsce wypowie je zwyczajnie – „ZETA”. Ci znający grekę klasyczną powiedzą „DZETA”. Amerykanie myślą, że to „ZEJTA”. Prawidłowo wymawiamy zaś: ZITA, czyli dokładnie tak jak Grecy robią to współcześnie. W tym przypadku niech za przykład świeci Sean Connery:
https://www.youtube.com/watch?v=yrIKVZOKxdg
15. Elijah Wood
Nie zdziwię się, gdy patrząc na imię tego aktora nazwiecie go po prostu Frodem. Pewnie dla wielu osób próby poprawnej wymowy tego imienia byłyby trudniejsze niż zaniesienie Pierścienia Władzy do Mordoru i to nawet z pomocą orłów. Elijah czytamy ELAJDŻA! W poniższym materiale słyszymy jak prezenter powtarza „ELAJŻA, ELAJŻA”, natomiast Frodo Elijah wymawia własne imię zgodnie ze stanem faktycznym(0:40-0:44). Niestety nie dociera to do prowadzącego program Setha Meyersa, który do samego końca będzie obstawał przy swojej wersji.
https://www.youtube.com/watch?v=ftHpky-Kl3U
Źródło: własne/ variety.com / youtube.com
Życie na krawędzi
„Szybcy i wściekli” to już niewątpliwie kultowa seria licząca aż siedem odsłon, z których każda to niezły akcyjniak na miarę XXI wieku. Nie tak dawno mogliśmy oglądać w kinach ostatni rozdział wspomnianej antologii, która zdobyła ogromną popularność i niewątpliwy kasowy sukces, jakim mogą pochwalić się tylko nieliczne serie (dobrym przykładem będą znane z lat 80. produkcje takie jak „Rocky” czy „Rambo”, a także rewelacyjny „Ojciec chrzestny”), ponieważ większość z nich po czterech odcinkach sięga dna, będąc doskonałym dowodem na potwierdzenie tezy: „co za dużo to niezdrowo”, a ponadto są zwyczajnym skokiem na kasę kinomanów („Kruk”, „Krwawy Sport”, „Piątek 13-ego” bądź „Piła”). W związku z powyższym postanowiliśmy przyjrzeć się nieco bliżej fenomenowi rzeczonej serii, przeanalizować jej wzloty i upadki, zaobserwować, jak na przestrzeni lat zmieniła się konwencja obrazu i z jakimi problemami musieli sobie radzić zarówno aktorzy, jak też twórcy omawianego cyklu.
Początkowo „Szybcy i wściekli” mieli być kolejnym obrazem akcji, czystym kinem rozrywkowym, którego główną domeną i atrakcją miały być lśniące w blasku słońca drogie i szybkie pojazdy, a co za tym idzie niebezpieczne i często zahaczające o granicę szaleństwa wyścigi samochodowe. Powyższe założenia i wymagania zostały spełnione w równym stopniu co do pierwszych trzech odsłon sagi. Element wyróżniający w postaci nielegalnych i ryzykownych wyścigów samochodowych okazał się strzałem w dziesiątkę, jednak mimo iż przyciągnął do kin rzesze kinomanów, nie on sam zadecydował o sukcesie omawianej serii. Weźmy odcinek pilotażowy – bez którego pasjonująca i absorbująca opowieść o przygodach Dominica Toretto i jego „wściekłej” i „szybkiej”, jednak w gruncie rzeczy oddanej i zdolnej do poświęceń rodzinie, nigdy by się nie rozpoczęła – był typowym akcyjniakiem o tematyce ulicznych wyścigów. Mimo to twórcy starali się tutaj zachować odpowiedni balans pomiędzy efektownymi pościgami i ucieczkami a opowiadaną przez nich historią. Owszem, z jednej strony fabuła była prosta i dość przewidywalna – standardowa, jak to kino akcji – lecz z drugiej solidna, przemyślana i spójna. Nie była tłem dla widowiskowych wyścigów, bowiem to one stanowiły jej doskonałe uzupełnienie. Nakreślono tutaj również kilka ciekawych relacji, w szczególności należy wspomnieć o więzi Dominica Toretto z Bryanem O’Connerem, na której w zasadzie opiera się cała seria, oraz wykreowano naprawdę wyrazistych i charakterystycznych bohaterów, w czym duża zasługa scenarzystów produkcji, jak też samego Vina Diesela i Paula Walkera. W produkcji poruszono również sprawę honoru, oddania, przyjaźni, zaufania czy rodziny – wspomniane wartości po pewnym czasie przyczyniły się do powstania filmowej maksymy obrazu często pojawiającej się w ostatnich odsłonach serii, a mianowicie: „I don’t have friends, I got family”.
Kolejne dwa odcinki nie osiągnęły sukcesu poprzedniczki. Dlaczego? Odpowiedzi należy szukać w sposobie ich wykonania i podejściu twórców do następnych części sagi. Pierwsze trzy części były nakręcone przez różnych reżyserów, co daje niezwykle wyraźny kontrast. Jedynka wyreżyserowana przez Roba Cohena miała w sobie iskrę, z której mógł wybuchnąć płomień przy odpowiednim poprowadzeniu serii. Niestety, ani John Singleton – odpowiedzialny za „dwójkę”, ani też Justin Lin – „trójka” – nie poradzili sobie zupełnie z powyższym zadaniem. Obie odsłony skoncentrowały się jedynie na ukazaniu zapierających dech w piersiach wyścigów ulicznych, sprowadzając fabułę do roli nic nieznaczącego tła. Nie wyszło to na dobre żadnej z części, ponieważ wypełnione banałami, naszpikowane efektami specjalnymi i opierające się o pretekstową historię były pozbawioną ambicji komedyjką akcji na niedzielne popołudnie. Nie pomogła również zmiana głównych bohaterów – w „dwójce” wyrzucono Vina Diesela, w „trójce” ponadto odsunięto na bok Paula Walkera – którzy stanowili trzon serii i dzięki którym film odniósł niezaprzeczalny sukces. Szczęśliwie po tych dwóch wyraźnie słabszych odsłonach, twórcy poszli po rozum do głowy i wyciągnęli ze swoich porażek odpowiednie wnioski.
Kolejna, czwarta część, była powrotem do korzeni sagi. Do łask wrócili starzy znajomi, a przedstawiona przez twórców historia, tym razem znacznie bardziej zbliżona do tej z „jedynki”, wkroczyła na zupełnie nowe tory, nabrała rozpędu i została znacznie bardziej rozbudowa w stosunku do poprzedniczek, stając się tym samym jednym z mocniejszych filarów produkcji. Seria na powrót się odrodziła. Tym razem mieliśmy do czynienia z typowym kinem zemsty, gdzie skrzywdzony twardziel za wszelką cenę pragnie wyrównać swoje rachunki. Zmieniła się konwencja obrazu, wyścigi odeszły na bok, stanowiąc tym razem jedynie dodatkową atrakcję, smaczek, nic więcej. Postanowiono pozostawić na stołku reżyserskim Justina Lina – co okazało się naprawdę trafionym pomysłem, bo tym razem reżyser poradził sobie z postawionym przed nim zadaniem wzorowo. Ponadto to właśnie od czwartej części zaczęto do produkcji wprowadzać coraz to ciekawszych bohaterów – co stało się niejako tradycją i elementem wyróżniającym serię – jak również skupiono uwagę na pozostałych członkach załogi Dominica Toretto, skrupulatnie rozbudowując ich charakterystyki. Dzięki temu pojawiła się możliwość wytworzenia pomiędzy kinomanami a protagonistami nierozerwalnej więzi. Dlatego tak łatwo uwierzyć w słowa Dominica Toretto, który jak mantrę powtarza, że nie ma przyjaciół tylko rodzinę, bowiem poprzez dobrze rozpisane postacie i dobrą grę aktorską w filmie naprawdę można poczuć rodzinną atmosferę. Bohaterowie wzajemnie się wspierają, pomagają sobie nawzajem, żartują i są zdolni do poświęceń.
Piąta część sagi to swoiste podsumowanie zgromadzonego do tej pory przez twórców materiału. Reżyserem pozostał Justin Lin, który tym razem spiął wszystkie niepowiązane do tej pory odsłony w spójną całość. Niedokończone wątki z poprzednich odsłon znalazły tutaj swoje uzasadnienie oraz końcowe rozwiązanie: nagle cała opowiedziana do tej pory historia – niepozbawiona przecież niedomówień – stała się jasna i klarowna, znacznie bardziej złożona i mniej przewidywalna. Przetasowania fabularne, nawiązania do poprzednich części, rozwijanie ledwo zarysowanych w poprzedniczkach wątków – to musiało się spodobać. Twórcy wiedzieli, co robią, a co najważniejsze – w jakim kierunku chcą poprowadzić całą sagę. Poza tym „piątka” została zrealizowana w myśl zasady: „szybciej, więcej, mocniej”. Tym razem otrzymaliśmy akcyjniaka wykonanego z przeogromnym rozmachem. Sceny akcji, mimo że absurdalne i niedorzeczne, spełniały doskonale swoją rolę, dostarczając widzom odpowiedniej dawki adrenaliny i niesamowitych wrażeń. Dodatkowo liczne elementy komediowe spowodowały, że otrzymaliśmy kino rozrywkowe na wysokim poziomie, świadomie parodiujące gatunek.
Z kolei „szóstka” to dalsze rozwinięcie pomysłów z „piątki”, konsekwencja dokonanych przez twórców wcześniejszych wyborów, jednakże z jednym wyjątkiem – po raz pierwszy uśmiercono kogoś z załogi Dominica Toretto – bohatera ważnego nie tylko dla serii, ale również dla zżytych z nim fanów. Zaskakujące rozwiązania fabularne i nieprzewidywalny finał to najmocniejsze aspekty tej części, które niewątpliwie wzmogły apetyt na kolejną, siódmą już odsłonę sagi. Dodatkowo pojawienie się na napisach końcowych sceny z udziałem Jasona Stathama, i to w roli czarnego charakteru… z pewnością nie mogło obyć się bez echa.
Najnowsza odsłona omawianej serii przebyła naprawdę długą i krętą drogę, zanim zawitała na ekranach kin. Nie do końca nawet było wiadomo, czy „siódemka” w ogóle pojawi się na srebrnym ekranie. Od samego początku prac nad ostatnią jak dotąd częścią przed twórcami zaczęły piętrzyć się same problemy. Jednym z najistotniejszych była rezygnacja z posady reżysera Justina Lin, dzięki któremu seria wróciła na właściwe tory. Swoją decyzję wspomniany twórca tłumaczył zbyt zawrotnym tempem realizacji produkcji. Twierdził, że potrzebuje zdecydowanie więcej czasu niż rok na wyreżyserowanie kolejnej części, a skoro nie mógł podołać postawionym przez wytwórnię Universal Picture wymaganiom, postanowił odejść, ustępując swoje miejsce komuś innemu. Strata dobrego reżysera była ogromnym ciosem dla filmowców, ponieważ wybór zastępcy wcale nie należał do łatwych. Początkowo rozważano następujące kandydatury: Jeffa Wadlowa („Kick-Ass 2”), Brada Furmana („Prawnik z Lincolna”) czy też Haralda Zwarta („Karate Kid”). Jednakże ostateczny wybór padł na Jamesa Wana – reżysera znanego z naprawdę przerażających obrazów grozy („Obecność”, „Naznaczony”). Decyzja studia wzbudziła wiele kontrowersji wśród fanów, którzy po prostu nie wierzyli w powodzenie takiego przedsięwzięcia. Kolejnym, jeszcze większym problemem okazała się tragiczna śmierć Paula Walkera odgrywającego w filmie Bryana O’Connera – jednej z czołowych postaci całej sagi. Wiadomość ta wstrząsnęła niemal każdym fanem serii. Podłamała również całą ekipę odpowiedzialną za realizację serii „Szybkich i Wściekłych”, którzy spędzili ze wspomnianym aktorem dobrych kilka lat. Czterdziestoletni, obiecujący aktor, przed którym droga do sławy stała otworem, a najlepsze role czekały na wyciągnięcie ręki, zmarł – o ironio – w wypadku samochodowym będąc pasażerem w pojeździe kierowanym przez jego kolegę, zawodowego rajdowca. Realizacja „siódemki” stanęła pod znakiem zapytania. Pojawiły się też wątpliwości, czy w obliczu takiego wydarzenia powinno się wznowić i doprowadzić prace nad produkcją do końca. Jednakże cała ekipa, a w szczególności aktorzy – znajomi i przyjaciele Walkera – postanowili za wszelką cenę ukończyć projekt, składając tym samym hołd ich wiernemu i życzliwemu „bratu”. Niestety, powyższe wydarzenie poważnie wpłynęło na opóźnienie premiery obrazu. Szczęśliwie twórcom udało się nakręcić większość ważnych scen z udziałem Paula Walkera. Początkowo nie wiedziano, co począć – zmieniać scenariusz (wprowadzić drobne korekty i odsunąć bohatera na bok, a może w skrajnym przypadku nawet go uśmiercić?) czy zastąpić kimś innym? Twórcy stanęli przed trudnym wyzwaniem, jednak ostatecznie zdecydowano się zastąpić zmarłego aktora jego młodszym, dwudziestopięcioletnim bratem Codym Walkerem. Przy wykorzystaniu odpowiednich trików komputerowych, charakteryzacji i ustawień kamer, udało się osiągnąć zamierzony efekt – naprawdę trudno wyłapać, w których scenach zabrakło już Paula Walkera.
Droga „siódemki” na srebrny ekran była wyboista i niebezpieczna, mimo to twórcy zrealizowali swój cel, tworząc zdecydowanie najlepszą część serii. Wyreżyserowana z ogromną pasją i rozmachem powinna trafić do każdego fana sagi. Ponadto to idealny hołd złożony w kierunku Paula Walkera – jego ostateczne pożegnanie – obok którego nie można przejść po prostu obojętnie.
Jakie perspektywy na przyszłość? Wszystko zależy od twórców i producentów. Strata czołowego protagonisty z pewnością odbije się na serii, jednak jeśli twórcy utrzymają wzrastający poziom ostatnich trzech odsłon, nie ma powodu, by rezygnowali z kolejnych kontynuacji. Już teraz z zapowiedzi twórców i aktorów jasno można wywnioskować, że w niedalekiej przyszłości na srebrnym ekranie pojawi się ósma, a może nawet i dziewiąta część, które razem z poprzednią, goszczącą obecnie na dużym ekranie, stworzą nieco dziwny twór będący zwartą i spójną trylogią wewnątrz sagi o zapalonych i nieobliczalnych mistrzach kierownicy. Najprawdopodobniej skupią się one na postaci granej przez Kurta Russella, który jest nowym nabytkiem serii. Mam szczerą nadzieję, że jeszcze nie raz, nie dwa usłyszymy o rodzinie Dominica Toretto, i że będą to same pochwały i superlatywy.
https://www.youtube.com/watch?v=GTDJv8Sk9PM
Królowie ulicy
Królowie wychodzenia bez szwanku z absurdalnych sytuacji powracają do naszych kin. Dominic Toretto (Diesel) – wraz ze swoją liczną rodziną – staje w obliczu największego zagrożenia, jakie dotychczas zesłał na niego los. Oto bowiem starszy brat Owena Shawa, antagonisty znanego z części 6., postanawia zemścić się na naszych bohaterach za wydarzenia z Londynu. Podczas gdy Owen dochodzi do siebie na szpitalnym łożu, jego brat Deckard (Statham) co i rusz daje w kość naszym bohaterom. I trzeba mu jedno przyznać – twardy z niego zawodnik.
Nie dajcie się jednak zmylić zwiastunom, bowiem wątek braterskiej zemsty to tylko ułamek tego fabularnego galimatiasu. Nasi protagoniści podczas tych ponad dwóch godzin filmu przemierzą pół świata, wyczyniając przy tym takie cuda niewidy, że niejeden widz złapie się za głowę. A zajmą się między innymi kradzieżą dysku przenośnego zamontowanego w super-samochodzie, który sprawia wrażenie, że lada chwila przetransformuje się w robota i przemówi głosem postaci znanej z serii Transformers. Bądź korzystają z systemu hakującego Oko Boga. Jedno jest pewne – nie ma tutaj miejsca ani na nudę, ani na jakąkolwiek logikę.
Szybcy i Wściekli mniej więcej od części piątej zaczęli nabierać konkretnych kształtów. Nie jest to już seria o nielegalnych, ulicznych wyścigach. To pełnoprawne kino akcji, dostarczające masy frajdy z oglądania. Z liczbą spektakularnych akcji i mnogością efektów specjalnych może śmiało rywalizować z największymi blockbusterami. Przy tym wszystkim jest to też całkiem niezłe kino dramatyczne, z wieloma wątkami przeciągającymi się na kilka filmów. Jestem pozytywnie zaskoczony tym, jak twórcom udało się zgrabnie te wszystkie motywy ze sobą połączyć.
Reżyserią części siódmej zajął się specjalista od horrorów – James Wan. Ojciec sukcesu Piły oraz Obecności wniósł do serii nieco doświadczenia oraz nowinek technicznych. Podczas seansu w wielu momentach widać ciekawie i nowatorsko nakręcone sekwencje pościgów oraz pojedynków na pięści i kopniaki. W Szybkich i Wściekłych 7 kilkukrotnie doświadczymy takich efektownych starć. Można nawet stwierdzić, iż potworzyły nam się pary, w których bohaterowie leją się po twarzach. Kto z kim konkretnie? Tego zdradzać nie wypada.
Nie wypada z kolei pominąć faktu, iż przy produkcji czynny udział brali dwaj bracia tragicznie zmarłego Paula Walkera. To dzięki nim – oraz dzięki magikom od efektów specjalnych – udało się dokończyć film. Technologia performance capture stoi na coraz wyższym poziomie, jednak wprawne oko wychwyci momenty, w których na ekranie widać któregoś z braci. Pomimo tego należą się twórcom wielkie brawa za dokończenie filmu.
Nie odkryję Ameryki stwierdzeniem, iż ten film stoi spektakularną akcją i absurdalnymi sytuacjami. I – przynajmniej według mnie – jest to ogromny plus tej produkcji. To typowe kino rozrywkowe. Takie z dużym przymrużeniem oka. Ze świadomym i celowym balansowaniem na granicy powagi i absurdu. Z zerowym poziomem praw fizyki i niekończącą się amunicją, świstającą nad głowami bohaterów. I wiecie co? To się po prostu świetnie ogląda. Tak. To jedna najlepszych serii rozrywkowych, jakie posiada współczesne kino.
Tak więc czy Szybcy i Wściekli 7 to film dla każdego? Oczywiście pod warunkiem, że odpowiednio się na ten film nastawimy. Jeśli liczycie na dobrą zabawę i godne pożegnanie Paula Walkera – walcie śmiało do kin!