Kolejny semestr w EWS nie zapowiada się spokojniej. Po bitwie zespołów, podziały wśród dawnych przyjaciół stały się jeszcze większe. Sytuacji również nie poprawia nowy nauczyciel – Gus Bauman. Ma on zupełnie nowe spojrzenie od dawna znaną w EWS Bitwę Zespołów. Chce zmienić jej zamysł i tym razem postawić na indywidualnych artystów, którym chce później pomóc wybić się w branży. Do tego dochodzi nowy uczeń, który również zaczyna mieszać w Elite Way School. Czy Rebelde przetrwają tę rewolucje?
Patrząc na odświeżoną wersje Zbuntowanych, nie można tego traktować i oceniać jak serial wybitny. To raczej luźna produkcja, która po raz kolejny wymieszana z typowymi problemami nastolatków, stara się zaistnieć w opinii publicznej. Jednak jeśli porównujemy oba sezony do siebie, to zdecydowanie drugi jest bardziej interesujący. Twórcy wmieszali nam całkiem ciekawą (choć nie wybitną intrygę), która mocno stara się poróżnić naszych bohaterów. Wszyscy za wszelką ceną starają się odnieść sukces, zapominamy o zgranej paczce z pierwszego sezonu. Bohaterowie są postawieni w zupełnie innym świetle i zaczynają pokazywać swoją drugą stronę.
Dużym plusem jest postać Gusa Baumana, który nadje tempo całej fabule. Od początku stawia na to, że chce wypromować jedynie solistę, a nie zespół, sprawnie manipuluje uczniami, przykrywając przy tym własne interesy i ciemną przeszłość, której odkrycie sprawie spory przewrót w życiu bohaterów. Jednak twórcy serialu nie pokusili się o rozpoczęcie innego równoległego wątku, który mógłby jeszcze bardziej urozmaicić całą fabułę. Skupianie się na nowym nauczycielu, w niektórych momentach zbytnio rozciągając całą historię.
Oczywiście, jeśli jesteście fanami typowych problemów z teen dramy to w tym momencie się nie zawiedziecie. Nie zabraknie problemów uczuciowych, bohaterowie jak zwykle będą musieli zmierzyć się z własnymi uczuciami nie do końca odwzajemnionymi. Trafią się również wątek bardzo ckliwych rozstań. Pojawi się także wątek, kto z kim będzie miał dziecko, w końcu serial o młodzieży szkolnej bez jednej niechcianej ciąży to serial stracony. Zbuntowani w drugim sezonie dają nam kolejną dawkę całkiem niezłej muzyki, która wpada w ucho.
Zbuntowani z resztą jak wiele innych produkcji Netflixa cierpi na schematyczność. Dostajemy kolejną produkcje w której niestety powielane są wzory z innych seriali o podobnej tematyce. Oczywiście nie można wymagać, wiele od produkcji która sama w swoim zamyśle nie powinna być wymagająca, ale można się pokusić o stwierdzenie, że bez wątpienia brakuje jej świeżość. Przez co nowy sezon Zbuntowanych jest po prostu zwykłym średniakiem, wpadającym jako dobre tło do domowych obowiązków.
Ilustracja wprowadzająca: fot. Netflix