Serial o przygodach i podbojach Ragnara Lodbroka zaskarbił sobie rzesze wiernych fanów. Wszyscy z niecierpliwością czekali na kolejne odcinki opowiadające dzieje tego legendarnego władcy, jego rodziny, przyjaciół i wrogów. Na przestrzeni lat otrzymaliśmy blisko 90 odcinków osadzonych w tym uniwersum. Fani ze smutkiem przyjęli więc wiadomość o zakończeniu serialu. Twórcy zaproponowali jednak wielbicielom produkcji coś nowego, czyli spin-off, który dumnie nazwali Wikingowie: Walhalla. Ten rozgrywa się… sto lat po wydarzeniach z oryginału, a jego motywem przewodnim stała się zemsta. Za realizację projektu odpowiada MGM Television, za dystrybucję natomiast Netflix. Scenarzystą jest Jeb Stuart znany ze Szklanej pułapki i Ściganego. Pierwszy sezon składa się z 8 odcinków, każdy ma po ok. 50 minut. W recenzji omawiany będzie natomiast jedynie pierwszy odcinek produkcji, który wprowadza nas w to nowe rozdanie.
Jedenastowieczna Europa. Czyny wielkiego wikinga Ragnara Lodbroka przeszły dawno do legendy. W ciągu kolejnego stulecia wikingowie opuszczali swe ziemie na północy i osiedlali się w całej Europie, wielu wybrało Anglię. Kwitnące osady wikińskie były solą w oku Saksonów, którzy apelowali do swego króla Ethelreda II, by ten zrobił porządek z wikingami. – komentarz narratora otwierający serial
Dobry pilot serialu to podstawa. Są takie produkcje, jak np. Peaky Blinders, które z czasem pokochałam, ale przebrnięcie przez pierwszy odcinek… graniczyło z cudem. Jednak w przypadku serialu Wikingowie: Walhalla twórcy dobrze podeszli do tematu. W ciągu 56-minutowego odcinka otrzymujemy: intro z intrygującym motywem muzycznym, wartką akcję i przede wszystkim rzetelne wprowadzenie.
Akcja serialu rozpoczyna się w wikińskiej osadzie Danelaw, w okolicach Londynu, gdzie miejsce ma właśnie uczta z dnia św. Brykcjusza. Tam poznajemy jednego z trzech nowych głównych bohaterów — księcia Haralda Sigurdssona (Leo Suter — Czarownica, Upadli), prawnuka znanego z oryginału Haralda Pięknowłosego. W czasie tego wydarzenia Harald żegna się ze swoim bratem, który został wezwany do Londynu na spotkanie z królem Ethelredem II. To szybko przerodziło się w koszmar. Za sprawą rozkazu króla dokonano eksterminacji większości wikingów na Wyspie — niczym w Krwawych Godach z Gry o tron.
Po masakrze w dniu św. Brykcjusza wszystkie wikińskie osady zniknęły z Anglii. Lecz wieści o rzezi wkrótce dotarły na północ, gdzie król Danii Knut zwołał wikingów do Kattegat, by sformować armię zemsty.
Powrót do Kattegat był dla wielu ciężki i niezwykle emocjonujący. Kolejnych głównych bohaterów tej opowieści, czyli legendarnego bohatera i odkrywcę Leifa Erikssona (Sam Corlett — Chilling Adventures of Sabrina) oraz jego siostrę Freydis Eriksdotter (Frida Gustavsson — Wiedźmin) poznajemy w czasie nieustępliwej walki ze sztormem. Rodzeństwo pochodzi bowiem z oddalonej od Norwegii Grenlandii i podróż do słynnego miasta wikingów zajęła im kilka dobrych miesięcy. Jednak ich postawa i odwaga zaimponowała wielu przybyłym do Kattegat. Tutaj też drogi naszych bohaterów po raz pierwszy się połączą.
Jak już wcześniej wspominałam głównym motywem przewodnim serialu jest zemsta. Celem nadrzędnym dla wszystkich wikingów stanie się pomszczenie zabitych w Anglii pobratymców. Lecz każdy ma też jakąś osobistą vendettę. Każda popełniona tutaj zbrodnia zasługuje na stosowną karę. I jest to coś, co łączy tę produkcję z jej poprzedniczką — bohaterowie zdają się wytrwale dążyć do zamierzonych celów.
Wielu z Was pewnie zastanawia się, czy w serialu pojawią się tak silne osobowości, jak w oryginalnych Wikingach. Zwiastuny być może na to jednoznacznie nie wskazywały, ale widać, że twórcy ponownie postawili na postaci, które mogą imponować niezależnością i uporem. Harald jest świetnym mówcą, który potrafi słuchać i wpływać na wojów. Freydis ma szansę stać się nową Lagerthą. Leif natomiast znany jest z kart historii za sprawą swoich licznych podbojów. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że jest on niezwykle popularną postacią w Stanach Zjednoczonych, gdzie obchodzi się nawet Dzień Leifa Erikssona.
W Walhalli poznamy także wiele postaci pobocznych, które doskonale uzupełnią całość. A skoro o postaciach drugoplanowych mowa… pora na małą kontrowersję — w produkcji zagrała czarnoskóra aktorka i piosenkarka Caroline Henderson. Jednak kontrowersji nie budzi jej kolor skóry (Henderson z pochodzenia jest szwedką, a na co dzień mieszka w Danii), a fakt, że gra ona Jarlę Estrid Haakon. Co w tym dziwnego? Otóż dziwne jest to, że w rzeczywistości Jarl Haakon nosił nazwisko się Eriksson i… był mężczyzną. Wiadomość ta wywołała niemałe poruszenie w świecie seriali.
Warto jednak pamiętać, że zarówno Wikingowie, jak i Wikingowie: Walhalla nie są typowymi serialami historycznymi czy dokumentalnymi. Owszem, opowiadają o czasach minionych w czasem bardzo wiarygodny sposób za sprawą świetnej scenografii, dopracowanych rekwizytów i strojów. Ale wielokrotnie naginają rzeczywistość i dodają pewne postaci lub też zmieniają wątki tak by pasowały one do całości. Zabiegi te mogą jednak irytować zagorzałych historyków, ale… hej! Gdyby nie takie zabiegi na ekranie w oryginale nie pojawiłby się, chociażby Floki 😉
Pierwszy odcinek stanowi bardzo dobre wprowadzenie do nowego rozdziału w historii tego uniwersum. Otrzymamy w nim sporo walk, rozmów ilustrujących problemy naszych bohaterów i jeszcze więcej wątków do śledzenia. Serial trzyma jednak poziom, przez co łatwo ponownie wsiąknąć w tej świat. Każdy fan wikingów powinien sprawdzić tę produkcję. Walhalla ma spory potencjał i mam nadzieję, że twórcy go nie zmarnują.
A czy serial stanie się hitem? O tym musicie już zadecydować Wy! Także piloty w dłoń, a po seansie zapraszamy do podzielenia się swoimi odczuciami w komentarzach!
Ilustracja wprowadzenia i zdjęcia: materiały prasowe