Wiedźmin: Rodowód Krwi to 4 odcinkowy serial, który osadzony jest w świecie elfów. Wydarzenia jakie możemy oglądać są długo przed historią jaką poznaliśmy w głównym serialu. Rodowód Krwi, przedstawia nam dzieje pierwszego wiedźmina oraz przybliża sytuacje, które bezpośrednio które spowodowały pierwszą Koniunkcje Sfer. Koniunkcja Sfer połączyła świat elfów, ludzi i potworów.
Ten kto miał styczność czy z książkami Andrzeja Sapkowskiego czy z grami osadzonymi w świecie Wiedźmina, doskonale zdaje sobie sprawę, jak ogromny potencjał ma to uniwersum. Niestety po raz kolejny Wiedźmin nie otrzymał produkcji, która mogłaby spełniać oczekiwania. Fabuła serialu, w żaden sposób nie nawiązuje do wiedźmińskiej historii, jest to raczej radosna twórczość scenarzystów, którzy zmieniają wszystko co związane z pierwowzorem. Sam fakt, że serial został skrócony do czterech odcinków świadczy, że twórcy nie dawali zbyt dużych szans najnowszej produkcji.
Wiedźmin: Rodowód Krwi razi infantylną narracją. Co jakiś czas narrator omawia sytuacje, które miały miejsce jakby każdy kto ogląda serial, był niewidomy. A podsumowanie, że po każdym nowym bohaterze drużyna rozwija się o jeden, świadczy jedynie o tym, że twórcy serialu wątpią w umiejętność liczenia potencjalnego widza. Cała historia od początku do końca, jest nad wyraz przewidywalna. Zamiast zaczerpnąć chociaż odrobinę z materiałów źródłowych, jesteśmy katowani wątkiem (na domiar bezsensownym) monolitów.
Cała fabuła miała skupiać się na bardzo istotnych wątkach, jakie mają wpływ na świat w którym poznajemy Geralta, Yennefer oraz Ciri. Przez jedynie 4 odcinki mamy tak wiele istotnych wątków, które w żaden sposób nie są wyjaśniane a jedynie dumnie pojawiające się w niektórych dialogach. Na pewno szkoda, że po raz kolejny potencjał historii nie jest wykorzystany.
Bohaterowie, w żaden sposób się nie wyróżniają ani nie zapadając w pamięć. Michelle Yeoh, która jest bez wątpienia charyzmatyczną i rozpoznawalną aktorką, lecz nie jest w stanie się przebić się w roli Scian. Niby ktoś chciał wprowadzić ciekawą postać, a wyszło, że dostaliśmy bohatera, który w pełni nie rozwinął się i przemyka jedynie w całej historii. Co warto zauważyć Sophie Brown wcielająca się w Eile, ma wyjątkowy głos, a piosenek w jej wykonaniu słuchało się z wyjątkową przyjemnością. Epizod z udziałem Jaskra był wyraźną chęcią przyciągnięcia uwagi, niestety nie wiele zmieniło co do całej historii.
Wiedźmin: Rodowód Krwi, to historia która z założenia miała się obronić ponieważ, jest sygnowana spod znaku Wiedźmina. Niestety wszystkiego nie da się obronić pomimo pochodzenia z lubianego na całym świecie uniwersum. Dostajemy serial, który nie udźwignął historii, którą miał przekazać, był za to wybrykiem marketingowym który miał przyciągnąć zaciekawionych widzów. Miejmy nadzieje, że więcej podobnych eksperymentów nie będzie dane nam oglądać.