Westworld
Westworld

Westworld – oceniamy pierwszy odcinek! Więcej robotów, mniej zachodu… dzikiego zachodu.

Od premiery trzeciego sezonu Westworld minęły już 2 lata. W tamtym części twórcy serialu całkowicie odeszli od tematyki parku rozrywki o klimacie dzikiego zachodu. Zapowiada się, że tym razem odsuną się jeszcze bardziej (o ile to jeszcze możliwe). Od teraz przez najbliższe 7 tygodni będziemy mogli cieszyć się nowymi odcinkami hitu od HBO. Tymczasem zapraszam do recenzji pierwszego odcinka najnowszej odsłony serialu.

Pierwszy odcinek nowego sezonu Westworld zapowiada inną, nową historię niż to, co widzieliśmy w poprzednich odsłonach. Co ciekawe, twórcy zdecydowali się na wielki przeskok czasowy. To daje im duże pole do popisu. Jest tu naprawdę sporo nowości i nieoczywistych rozwiązań, dzięki którym możemy nacieszyć oczy.

Zobacz również: Dlaczego warto poznać Westworld?

Westworld

fot. HBO Max

Jeżeli chodzi o bohaterów, to część z nich zaszła gruntowne zmiany. Ze starych twarzy ujrzeć mogliśmy Evan Rachel Wood, która nie wciela się już w Dolores, a w nową postać o imieniu Christina. Nie mamy niestety poszlak, jaki związek ma ona z Dolores, ale wierzę w to, że znajdzie się na to jakieś kreatywne wytłumaczenie. Caleb, którego poznać mogliśmy w poprzednim sezonie, założył rodzinę i stara się normalnie żyć. Jednak przez cały czas z tyłu głowy ma uczucie, że on i jego rodzina nie są bezpieczni. Maeve żyje w odosobnieniu i unika kontaktu z ludźmi. Niestety zmuszona jest podjąć konfrontację z grupą ludzi polujących na nią. Pozostał William, który po swojej wielkiej przemianie w finale poprzedniej odsłony, dalej jest tym samym mrocznym Williamem. Dostajemy również powrót lubianej postaci, którą mam nadzieję, będziemy widzieć więcej na ekranie. Szkoda by było to zmarnować na cameo.

To, co w Westworld lubię, to pokazywanie nowych technologii mogących już niedługo zagościć w rzeczywistości. Największą moją uwagę zwróciły telefony komórkowe  zrobione prawie całkowicie ze szkła i bez żadnej obudowy. Kolejną rzeczą, na jaką zwróciłem uwagę, są lampy uliczne posiadające czujniki ruchu. Niby nic wielkiego, ale mogłoby być ciekawym rozwiązaniem w naszej rzeczywistości. Możemy również bliżej przyjrzeć się miastu i jego budynkom. Już nawet zdanie wypowiedziane przez jedną z bohaterek świetnie podsumowuje potrzeby ludzi. To, że wolą sztuczność. Na szczęście w wielkiej metropolii widzimy samotne drzewa na trawnikach, które mają pokazywać walkę o poprawę klimatu planety. Takie zastosowania już teraz możemy spotkać w naszym świecie. W tym sezonie widać również oddziaływanie pandemii Covid-19 na nasz świat. Tak więc postacie na drugim i trzecim planie chodzą w maseczkach. Może być to też powiązane z pogarszaniem się klimatu i zanieczyszczeniami.

Zobacz również: F1 22 – recenzja gry. Nowa okładka, stara gra?

Westworld

fot. HBO Max

Jeżeli chodzi o samą fabułę, to niestety nie zdążyła się jeszcze rozkręcić. Mamy tutaj kilka scen dramatycznych, lecz nie są one zbytnio pamiętliwe. Jak to z resztą bywa z początkami sezonów, trzeba najpierw przedstawić nowy świat i zarysować historię. Nie wszystkie postacie zostały już wprowadzone, więc można łatwo się domyślić, że w kolejnych odcinkach zobaczymy, co u nich słychać. Największy nacisk w odcinku został położony na przedstawienie nowego życia bohaterów, do których powoli docierają demony przeszłości. Na całe szczęście odcinek się nie dłuży.

Po tym odcinku mogę rzec, że dalej z przyjemnością oglądam ten serial. Nie jest już niestety tak porywający jak pierwsza część historii, ale dalej trzyma poziom. Mam nadzieję, że w tej odsłonie twórcy wymyślili coś, co każdego zaskoczy. W końcu już wcześniej dostarczali nam ciekawych plot-twistów. Trzymam wielkie kciuki, że czwarty sezon jeszcze zdąży się rozkręcić.


Ilustracja wprowadzenia: HBO Max

Stały współpracownik

Hakuna Matata.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?