Tym razem członkowie Umbrella Academy wykonali skok który miał przywrócił do starej rzeczywistości. Okazało się, jednak, że po raz kolejny Parasolki wylądowały w niewłaściwej linii czasowej. Tym razem, w tej rzeczywistości, sir Reginald Hargreeves nie założył Umbrella Academy, a Sparrow Academy. Aby zaskoczenia było więcej jednym z jej członków jest Ben, który jest całkowicie żywy. Oczywiście tam gdzie Parasolki, tam kolejna apokalipsa. Członkowie Umbrella Academy nie tylko będą musieli po raz kolejny uratować świat ale również zmierzyć się z Jaskółkami!
Do trzech apokalips sztuka, czyli tam gdzie pojawia się rodzeństwo Hargreevesów tam kolejny koniec świata. Tym razem bardziej skomplikowany w swojej istocie, niż nieposkromiona moc Vanii (a w zasadzie już Victora), jednak ciągle zmierzająca do jednego i tego samego. Trzeci sezon przedstawia nam po raz kolejny mocno utarty schemat. Możemy zakładać, że twórcy wyszli z założenie, że skoro coś się sprzedaje to po co zmieniać? Jednak trzecia odsłona The Umbrella Academy staje się w porównaniu do poprzednich sezonów nudna.
Gdyby jeszcze trzeci sezon zachował dynamikę dwóch poprzednich, to kolejna apokalipsa jeszcze może tym razem była bardziej znośna. Niestety jest zupełnie inaczej. Wątki walki, gdzie mamy dużo akcji jak przystało na Parasolki mieszają się z wątkami obyczajowymi gdzie tych drugich jest po prostu za dużo jak na 10 odcinkowy sezon. Twórcy zagwarantowali nam bardzo dużo wątków, początkowo można było się spodziewać, że akcja będzie głównie skupiać się na rywalizacji ze Sparrow Academy. Finalnie udziału Jaskółek mamy w sumie rozczarowująco mało do tego Kugelblizt, oraz tajemnicza misja Reginalda. Serial skupia się na wszystkim – co za tym idzie praktycznie wszystko traktuje po macoszemu.
To co bez wątpienia nie zawodzi i ratuje ten apokaliptyczny miszmasz to obsada. Po raz 3 na główny plan wychodzą Numer 5 oraz Klaus. Aiden Gallagher wcielający się w Numer 5 ponownie zachwyca, tym razem jednak Numer 5 marzy o … emeryturze. Fakt, że Gallagher ma zaledwie 18 lat, a oglądając jego postać jesteśmy w stanie uwierzyć, że jest zmęczonym życiem 60-kilkulatka świadczy o jego wczuciu się w postać. Natomiast Klaus to Klaus. W tym sezonie odrobinę trzeźwiejszy ale ciągle ekscentryczny odkrywa coraz bardziej swoje moce, które okazują się bardzo pomocne.
Ten sezon również zdobyli Diego i Lila. Udowadniają, że w sumie uczucie można znaleźć wszędzie. Dosłownie. Nawet w wariatkowie. Tym razem jednak ich związek przechodzi ciekawą oraz zabawną próbę, gdzie widzimy jak oboje się zmieniają. Chociaż nie wszystko da się zmienić. Zdecydowanie w rankingu na najbardziej irytującą postać tego sezonu wygrywa Allison. Z jednej dobrze zobaczyć jej przemianę z pokornej członkini Umbrella Academy w tą najbardziej zbuntowaną. Co nie zmienia faktu, że w niektórych momentach jej bunt był nie uzasadniony a wręcz irytująco nie uzasadniony.
W trzecim sezonie The Umbrella Academy, możemy przyznać, że twórcy zaczęli łapać powoli zadyszkę. Mamy wszystko to do czego nas przyzwyczaiła Akademia Umbrella – dużo poczucia humory, świetnie dobrany soundtrack czy kolejna apokalipsa. Jednak odnosi się wrażenie, że całość jest przeładowana wątkami co sprawia, że nie robi takiego wrażenia jak poprzednie sezony. No cóż, jedno jest pewne Umbrella Academy namieszała, więc zostaje nam czekać co dalej się stanie.
Ilustracja wprowadzająca: fot. Netflix