The Boys: Diabolical
The Boys: Diabolical

The Boys: Diabolical – recenzja serialu. Animowane Chłopaki!

The Boys to serial, któremu udało się zrobić coś wspaniałego, przynajmniej moim zadaniem. Dzięki niemu dostaliśmy chyba najbardziej unikalne i najciekawsze spojrzenie na super-bohaterski świat, pozbawiony sztampowości i kreowania super-bohatera jako nieskazitelne bóstwo. Nikt tu nie jest dobry, nikt nie robi niczego bez egoistycznych pobudek. Dlatego właśnie gdy The Boys: Diabolical zostało zapowiedziane, to moje serce zabiło szybciej. Miałem do Czystego zła( tak brzmi polska wersja podtytułu) naprawdę spore oczekiwania i miałem nadzieję, że chociaż trochę wypełni pustkę w oczekiwaniu na trzeci sezon serialu aktorskiego. Tylko czy to się udało? Czy produkcja uniosła ciężar marki? Zapraszam do recenzji!

The Boys: Diabolical to animowana antologia podzielona na osiem, około 15 minutowych odcinków. Nie mamy tu jednej, głównej linii fabularnej. Każda zaprezentowana historia to inna para kaloszy, które łączy tylko dzielenie tego samego uniwersum. Skaczemy zatem po różnych okresach historii świata przedstawionego, cofając się do samych początków działalności Ojczyznosława, jak i do wydarzeń, prawdopodobnie rozgrywających się grubo po drugim sezonie serialu aktorskiego. Całość serialu jest dostępna na Amazon Prime Video.

Zobacz również: Drive My Car – recenzja filmu. Wsiąść do Saaba czerwonego

Krew, korupcja, eksperymenty i wiele więcej!

The Boys: Diabolical na przestrzeni ośmiu krótkich odcinków, stara się nam zaserwować jak najwięcej treści. Jednak w głównej mierze każdy ma taką samą puentę, no może z jednym, maksymalnie dwoma wyjątkami, a mianowicie: Vought jest złe i liczą się dla nich tylko pieniądze i wizerunek. Mimo tak wielkiej różnorodności odcinków, twórcą nie udało się przekazać praktycznie nic! Każdy odcinek zapewnia naprawdę dobrą zabawę, ale nic więcej. Historie nie są zbyt angażujące, czy odkrywcze, a po obejrzeniu całości odczułem niesamowitą pustkę, czegoś bardzo brakowało tym krótkim opowieściom. Myślę, że wynikło to z ograniczenia formatem, który został obrany. Taki był zamysł i rozumiem to, ale ta decyzja mocno odbiła się na tej produkcji i zrobiła z niej zwykłą bajeczkę, którą włączasz, żeby się odmóżdżyć. Ta prostota może być uważana jednocześnie za minus, jak i za plus. Wszystko zależy od tego, czego będziecie oczekiwać. Jeśli włączycie to z myślą, żeby się dobrze pobawić, to super, taka fabuła zdecydowanie wystarczy. Jednak jeśli oczekiwaliście czegoś więcej, to można odczuć lekki zawód.

The Boys: Diabolical - recenzja serialu. Animowane Chłopaki!

Fot. Amazon Studios

Animowane wnętrzności

Jako że mamy tu do czynienia z animacją, warto byłoby poruszyć temat rysunków. Muszę przyznać, że jest to bardzo mocna strona Czystego Złaprzede wszystkim, dlatego że styl rysowania, jak i samych historii jest przeróżny. Możemy uświadczyć tu stylizacji na stare kreskówki, współczesne podejście do animacji i styl nawiązujący do anime. Cała masa dobroci. A najlepsze jest to, że wszystko jest bardzo ładnie zrealizowane i dopracowane, szczególnie wnętrzności, bo tych tu nie brakuje. Mimo tej ogromnej brutalności, w którą produkcja obfituje, to nie jest ona w żadnym stopniu odrażająca. Krwawe sceny są tak absurdalne i przerysowane, że aż chcę się śmiać. Brzmi to trochę jak narzekanie, ale w żadnym wypadku nie jest to wada. Jest to zabieg bardzo uprzyjemniający seans i pozwala na lekkie odebranie treści.

The Boys: Diabolical - recenzja serialu. Animowane Chłopaki!

Fot. Amazon Studios

Zobacz również: Batman – recenzja filmu! Maski z głów

The Boys nigdy za wiele!

Pozostaję tylko pytanie, czy warto poświęcić swój czas na ten serial? Myślę, że jak najbardziej! Wchłonięcie całości zajmuje około dwóch godzin i będą to bardzo przyjemnie spędzone dwie godziny. Stanowi bardzo fajną formę zapychacza w czasie oczekiwania na trzeci sezon The Boys. Jest to idealna produkcja, którą po pierwszym obejrzeniu można sobie puścić w tle i cieszyć się nią, nie zaprzątając sobie zbytnio myśli. Zdecydowanie dołączy do mojej listy animacji jakie włączam, żeby na chwilę się od wszystkiego oderwać i odprężyć.


Ilustracja wprowadzenia: Amazon Studios

Od wielu lat zapalony gracz, fan anime, pasjonat kina i literatury.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?