Rojst – recenzja 1. sezonu hitu platformy Showmax!

Rojst zaczął jesienny sezon serialowy jeszcze latem. To do niego będziemy równać teraz wszystkie kolejne produkcje, jakie polskie stacje telewizyjne i serwisy streamingowe pokażą w swojej ofercie w tym roku. Pięć odcinków, więc skończył się, zanim te inne w większości w ogóle się zaczęły, stąd o bezpośredniej konkurencji nie może być mowy. I z tego płynie w sumie największy niedosyt, jaki mam w związku ze śledzeniem kryminału Jana Holoubka. Bo jest to dzieło przemyślane i mające mnóstwo zalet, jednak główną wadę, którą jest ten krótki czas ekranowy. Bo mam wrażenie, że każdy problem mogłyby tu rozwiązać dwa-trzy dodatkowe epizody.

Zobacz również: „Pracuję z ludźmi, którzy są dla mnie wzorem” Wywiad z Zofią Wichłacz

Główna kryminalna intryga związana z zabójstwem towarzysza Grochowiaka jest naprawdę ciekawa. Każdy odcinek rzuca nowe tropy i choć czasem mówi nam się wszystko zbyt wprost (a i powtórzyć trzykrotnie się zdarzy, jak w przypadku sceny z ręką dominującą zabójcy), jednak jej zawiłość i przede wszystkim bardzo dobre i niespodziewane rozwiązanie rekompensuje nam te mankamenty. Rojst byłby odebrany przeze mnie lepiej, gdyby skupić go tylko na niej. Wtrącenia np. aspektu historycznego wchodzą za późno, przez co nie wybrzmiewają. Wypełnienie treścią wszystkich pięciu odcinków jest, jednak cały rozpisany scenariusz jest zbyt opasły. Opowiedzieć go bez niedomówień w niewiele ponad trzy godziny zwyczajnie się nie da.

fot. Showmax

To o czym mówię, najlepiej można pokazać na przykładzie młodych aktorów i ich zagadki, która stanowi jeden z ważniejszych wątków serialu. Trzeba przyznać, że do pewnego momentu wątek Karola i Justyny rozwija się znakomicie. Świetnie dopełniając historię i daje na nią nowe spojrzenie. Młodzi Jan Cięciara i Nel Kaczmarek cały czas podbijają zainteresowanie świetnym aktorstwem. Szczególnie ten pierwszy zasługuje na uznanie. Wcześniej na ekranie kinowym mogliśmy go oglądać w takich cudach jak Listy do M. 2 czy Czuwaj, które talent młodego aktora skrzętnie ukryły. Dopiero Showmax go wydobył i to na tyle, że czekam na więcej.

Zobacz również: Polka w roli Ciri to już nie plotka? Odbyły się castingi w Warszawie

Obsada to w ogóle w całokształcie najmocniejszy punkt tej produkcji. Bryluje oczywiście Dawid Ogrodnik w duecie z Andrzejem Sewerynem. Piotr Zarzycki to najszerzej opisana przez fabułę postać, a urodzony w Wągrowcu aktor radzi sobie z jej ciężarem znakomicie. Sceny, gdy obserwuje egzekucję bądź jego dialogi z ciężarną żoną, kipią emocjami. Widać bardzo dobrą chemię, jaką ma w duecie z Zofią Wichłacz, mimo wielu brudów, jakie wychodzą na wierzch w ich relacji. A i z panem Andrzejem Sewerynem wszelkie jego interakcje wypadają bardzo dobrze. Tutaj Witek jest dla Piotra ojcem nawet bardziej, niż Zdzisław dla Tomasza w Ostatniej rodzinie. A przecież to tam łączyły ich więzy krwi. To dla nich oraz trzymającego równie dobry poziom drugiego planu warto ten serial zobaczy. Tylko Piotra Fronczewskiego, mimo hucznych i szumnych zapowiedzi, troszkę za mało.

Rojst serial Ogrodnik showmax

fot. Showmax

Na każdym kroku podkreślam iż kilka epizodów więcej mogłoby uwypuklić wszystkie zalety Rojsta, ponieważ mam w związku z nim niedosyt. Od pierwszych wzmianek, pierwszych zdjęć obsady, pierwszych opisów fabuły czekałem na ten serial bardzo mocno i moje oczekiwania w większości zostały spełnione. Całość tworzy zamkniętą historię, jednak zainteresowanie, jakie serial wzbudził, sprawia że twórcy mogą chcieć jeszcze wrócić do historii Zarzyckiego i Wanycza. A ewentualne kontynuowanie jej będzie musiało dać obydwu bohaterom troszkę naciągany pretekst do ponownego wikłania się w intrygi. Oby tylko nie skończyło się to tak, jak przy drugim sezonie Belfra. Dlatego też, jeśli dobrego pomysłu nie będzie, wolałbym go zapamiętać jako ten pięcioodcinkowy, niezły kryminał. A przez to cały czas produkcję, która na polskim rynku wybija się na plus.

Redaktor prowadzący działu recenzji filmowych

Od 2015 w Movies Room, od 2018 odpowiedzialny za działalność działu recenzji filmowych. Uwielbia Wesele Smarzowskiego, animacje Pixara i Breaking Bad. A, no i zawsze kiedy warto, broni polskiego kina.

Kontakt pod [email protected]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?