Pretty Smart - recenzja serialu. Czy to znowu to samo?
Pretty Smart - recenzja serialu. Czy to znowu to samo?

Pretty Smart – recenzja serialu. Czy to znowu to samo?

Jak już mogliśmy zauważyć, Netflix z uporem próbuje karmić swoich użytkowników sitcomami. Patrząc po liczbie produkcji takiego gatunku widać, że platforma tworzy je jak na taśmie produkcyjnej. Kiedy niektóre z nich są jeszcze znośne i od czasu do czasu nawet można się uśmiechnąć, niektóre z nich powinny trafić do folderu pomyłka. Pretty Smart to kolejny sitcom, w którym możemy zobaczyć obsadę rodem z Disney Chanel, a scenografię znamy z innych takiego rodzaju produkcji. Czy mimo wszystko tym razem, Netflixowi udało się stworzyć, coś warto uwagi?

Pretty Smart to 10-odcinkowy serial komediowy za którego scenariusz odpowiadali Jack Dolgen oraz Doug Mand. W obsadzie zobaczymy m.in Emily Osment, Olivie Macklin czy Gregga Sulkina. Serial opowiada historię Chelsea, którą gra Emily Osment. Dziewczyna to typowa intelektualistka, która może poszczycić się dyplomem Harvardu. Niestety kiedy nagle zostaje porzucona przez swojego chłopaka, przeprowadza się do swojej siostry – Claire. Claire to kompletne przeciwieństwo Chelsea, mieszka z trójką mocno wyróżniających się współlokatorów. Chelsea będzie musiała się odnaleźć w zupełnie nowym środowisku.

Jeśli chodzi o Pretty Smart to nie ma co liczyć na wyszukane poczucie humoru. Żarty są dość proste, a często nawet żenujące. Trudno jest w zasadzie zrozumieć twórców serialu, którzy po raz kolejny nadużywają efektu śmiechu w tle. Ja jestem w stanie zrozumieć, że kiedyś było to śmieszne, ale teraz to dość żenujące i irytujące. Oczywiście taki śmiech miał podkreślać żarty, jednak w serialu pojawiał się często w momentach kiedy nawet żartu nie było. Przedstawiane poczucie humoru bardziej męczy niż bawi.

Zobacz również: Zemsta Pięciu Sióstr – recenzja serialu. Wendeta po meksykańsku

Oglądając zapowiedź mieliśmy wrażenie, że może Netflix tym razem trafił z fabułą. Jednak już po pierwszym odcinku widzimy jak przerysowane są postacie. Grant – trener personalny, który wiecznie chodzi bez koszulki, w którego wciela się Gregg Sulkin (w tym przypadku sprawdza się powiedzenie – oglądam serial w końcu dla fabuły), Solana – wyzwolona prawniczka która rzuca zawód i żyje zgodnie z naturą – w nią się wciela Cinthya Carmona, Claire – słodka zidiociała siostra głównej bohaterki w którą wciela Olivia Macklin, Jayden – człowiek, który podbija Instagrama a w jego roli Michael Hsu Rosen oraz oczywiście główna bohaterka. Wydaje się, że podobny skład już gdzieś kiedyś widzieliśmy.

fot. Pretty Smart (2021)

Scenarzyści starali się zrobić, mieszankę Przyjaciół Teorii Wielkiego Podrywu w wykonaniu gwiazd Disney Channel, a wyszedł absolutnie męczący i niestrawny produkt. Bohaterowie w swoim zachowaniu często są przerysowani. Ich zachowania nagminnie są nad wyraz stereotypowe. Oczywiście, Chelsea po Harvardzie jako jedyna ma mózg w całej ekipie bo reszta, to twór social mediów i siłowni. Myślę, że wiele osób, również z pewnej nostalgii klika w ten tytuł. Emily Osment dla dużej części pokolenia była kojarzona z serialem Hannah Montana (tak z tym serialem jest jak z disco polo, nikt nie słucha ale jak leci na imprezie wszyscy tańczą). Niestety Emily nie wyróżnia się z obsady, a jej postać wydaje się po prostu sztuczna.

Zobacz również: Country Niania – recenzja serialu. Sitcom w rytmie country

Na plus z całej obsady zdecydowanie wypada Gregg Sulkin. Pomimo dość naiwnego przedstawienia postaci trenera personalnego, jego bohater, jest w niektórych momentach naprawdę zabawny. Jeśli oczywiście szukacie, po raz kolejny produkcji który może stanowić zapychacz w tle to Pretty Smart idealnie się w to wpisuje. Odcinki są krótkie, i nie trzeba przykładać się do śledzenia fabuły. W każdym momencie można się zorientować o co chodzi.

fot. Netflix

Niestety po raz kolejny Netflix, prezentuje nam niezbyt wyrafinowaną rozrywkę, bez której szczerze można się obejść. Pretty Smart utwierdza nas w fakcie, że twórcy sitcomów cały czas próbują sprzedać odbiorcą cały czas jedno i to samo poczucie humoru. Jeśli naprawdę potrzebujecie pośmiać, to polecam poszukać dalej, w nie odkrytych czeluściach Netflixa.


Ilustracja wprowadzająca: fot. Netflix

Redaktor współprowadząca działu recenzji seriali

Entuzjastka literatury i kina. Wielbicielka odkrywania nowych seriali oraz filmów. Poza tym ogromna fanka Formuły 1 i Disneya

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?