Post Mortem: W Skarnes nie umiera nikt to 6 odcinkowy serial w reżyserii Haralda Zwarta oraz Pettera Holmsena. Zwart ma na swoim koncie ma takie filmy jak Karate Kid czy Dary Anioła: Miasto Kości. Natomiast w jeden z głównych ról zobaczymy Kathrine Thorbog Jansen znana z innego hitu Netflixa – Ragnarok. Post Mortem to historia rodziny Hallangerów, którzy prowadzą lokalny zakład pogrzebowy. Historia zaczyna się kiedy córka właściciela zakładu – Liv zostaje znaleziona martwa w szczerym polu. Wszystko wygląda na śmierć naturalną, jednak Liv budzi się na stole sekcyjnymi. To wszystko zbiega się z potężnymi problemami finansowymi jakie Odd – brat Liv, przejął po ojcu wynikających zbyt małej liczby zgonów. Liv zaczyna odczuwać nie okiełznany głód, który może się okazać zbawienny dla rodzinnego interesu.
Post Mortem: W Skarnes nie umiera nikt to niezbędnik typowej produkcji rodem ze Skandynawii. Trup ścielę się gęsto? Tak; mamy mały klimatyczne lekko opustoszałe miasteczko gdzie każdy każdego zna? Kolejny punkt odhaczony; do tego mroczna tajemnica, którą chce rozwiązać ambitny policjant? No przecież, że jest! To co różni Post Mortem od innych produkcji to na pewno lekkość podejścia do tematu typowej produkcji kryminalnej. Bohaterowie mają dystans do siebie i do rzeczywistości jak ich otocza.
Jeśli chodzi o bohaterów to zdecydowanie produkcja została skradziona przez Eliasa Holmena Sonersena wcielającego się Odda Hallangena. Cóż przy byciu szefem zakładu pogrzebowego, poczucie humory przybiera zupełnie nowego znaczenia. Również piosenka You rise me up po obejrzeniu norweskiego serialu przyjmie zupełnie inne znaczenie. Zdecydowanie wszyscy, którzy są zwolennikami czarnego humoru uśmieją się z żartów Odda i jego podejścia do śmierci, bo jak wiadomo na czymś trzeba zarobić. Jeśli chodzi o postać Liv, to pojawiają się mieszane uczucia. Kiedy zaczyna się pojawiać u niej głód na krew, nie wie w kogo się zmienia. Hmm oczywiście wszyscy, fani takiej formuły wiedzą jednak główna bohaterka najwyraźniej nie wie czym są wampiry.
Jak przystało na skandynawską produkcje serial może się poszczycić naprawdę świetnymi ujęciami, w których po prostu aż trudno nie poczuć się jak w Skarnes. Również dobór muzyki podkreśla idealnie mroczny klimat tego niestandardowego domu pogrzebowego. Twórcom udało się również pokazać, życie takiej małe społeczności, w której ukrywanie sekretów nie należy do najłatwiejszych, a często jedynym zbiorowiskiem, na których wszystkich spotkamy, są pogrzeby.
Oprócz czarnego humoru, który naprawdę trzyma poziom można zarzucić, twórcom że jednak nie dali się ponieść fantazji i wyjść poza ramy pewnego schematu. Postawili sobie ciekawie wysoką poprzeczkę ponieważ, jednak taka tematyka i motyw zostały już kilkakrotnie przedstawione. Post Mortem to w luźne podejście do powielanego schematu. Norweskiej produkcji można, też w kilku momentach zarzucić zbędne dłużny, działające na nie korzyści już i tak wolno rozkręcającej się akcji.
Post Mortem: W Skarnes nie umiera nikt to zdecydowanie gratka dla wielbicieli czarnego humoru w norweskim wydaniu. Pomimo tego, że twórcy użyli dość często używanego motywu, wszystko wypełnia świetny klimat, dużo specyficznego humoru i ciekawe spojrzenie społeczność w małych miasteczkach. Zdecydowanie warto dać szanse Skarnes aby poznać historię miasteczka w którym nawet śmierć może nie być oczywista.
Ilustracja wprowadzająca: fot. Netflix