Opowieść podręcznej – oceniamy pierwsze dwa odcinki 5. sezonu! Co w Gileadzie piszczy?

Opowieść podręcznej z wielkiego hitu stała się serialem, który zaczął bardziej dzielić fanów, aniżeli łączyć. Coraz częściej możemy znaleźć opinie, które zarzucają serialowi usilne dłużyzny czy okropną przemianę głównej bohaterki. Osobiście przez cały czas broniłem tę produkcję. Byłem w stanie zaakceptować pomysły twórców, a zmiany widoczne w June Osborne miały dla mnie sporo sensu. Czy nowe odcinki sprawiły, iż również ja przestałem wierzyć w ten serial?

Nadeszła pora, abyśmy ponownie śledzili losy June (Elisabeth Moss), jej przyjaciół, wrogów, a także samego Gileadu jako państwa. Finał poprzedniego sezonu był na tyle mocny, że pomimo moich zastrzeżeń wobec zeszłorocznych odcinków, bardzo czekałem na premierę kolejnych. W recenzji 4. sezonu wymieniłem elementy, które sprawiają, że coraz więcej widzów rezygnuje bądź nie bierze już na poważnie tego serialu. W dalszej części tekstu odpowiem na pytanie, komu i czy warto dalej oglądać Opowieść podręcznej.

Zobacz również: Whitney Houston zmierza do kin! Naomi Ackie jako piosenkarka w zwiastunie I Wanna Dance with Somebody

June wzbudza współczucie czy irytuje?

Na przestrzeni poprzednich sezonów mogliśmy śledzić powolną oraz przerażającą przemianę głównej bohaterki. June Osborne nie jest już tą samą osobą, co na początku serialu. Pobyt w Gileadzie, liczne próby ucieczki oraz silna determinacja odzyskania córki wyraźnie odbiły się na jej psychice. Wiele osób twierdzi, iż June zamiast stanowić protagonistkę, której chce się kibicować zaczęła irytować. Ma to sens, gdyż jej działania są coraz częściej drastyczne, momentami nawet absurdalne. Z drugiej strony, patrząc na wydarzenia, które przeżyła oraz na fakt, że zachowała przy tym zimną krew, nie powinno nas dziwić, iż poskutkowało to uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym. June, mimo próby udowodnienia swej samowystarczalności, wielokrotnie popada w wahania nastroju i nie wie, czego tak naprawdę chce. Z jednej strony stara się zbliżyć do swych bliskich, równocześnie stawiając mur, który izoluje ją od nich. Sprawia to, iż przed June jeszcze długa droga do odzyskania spokoju ducha.

Opowieść podręcznej

Kadr z serialu Opowieść podręcznej, Hulu

Serena nie powiedziała ostatniego słowa

Trzeba przyznać, że pomimo kiepskiego wątku Waterfordów w poprzednim sezonie, jego kontynuacja zapowiada się naprawdę ciekawie. Serena świeżo po najnowszych wydarzeniach nie zamierza się poddawać. Pomimo targających nią uczuć bólu i straty pozostaje zdeterminowana, a także w pełni gotowa do działania. Motorem napędowym antagonistki June jest bowiem jak największe sprawienie bólu swej przeciwniczce. Już po dwóch pierwszych odcinkach działania Sereny są szokujące i jeśli na tym nie poprzestanie, możemy się spodziewać potężnej walki pomiędzy bohaterkami. Patrząc również na czas ekranowy Joy, istnieje prawdopodobieństwo, iż zostanie ona drugą główną bohaterką serialu, niemalże na równi z June. Nie zagłębiając się w fabułę trudno cokolwiek więcej dodać, niemniej liczę, że nie doznamy w kolejnych odcinkach spadku formy.

A jak się ma Gilead?

Z biegiem czasu Gilead przestał być miejscem tak tajemniczym i przerażającym, jak w pierwszych odcinkach. Przez te kilka sezonów zdążyliśmy się dowiedzieć, na co stać władze tego państwa, jak działa jego polityka oraz jak traktowani są jego obywatele. Dlatego sekwencje osadzone tam zamiast poważnie szokować, robią to na siłę. Ponadto z Gileadem wiążą się również moje największe obawy, co do 5. sezonu. Już pierwsze epizody nowej serii sugerują, iż istnieje prawdopodobieństwo dłuższego powrotu do tego państwa. Jeśli rzeczywiście tak się stanie, historia ponownie zatoczy koło, a jej końca nie będzie widać. Być może twórcom uda się utrzymać fabułę w napięciu, niemniej będzie to nietrafny zabieg skutkujący kolejnymi negatywnymi opiniami widzów.

Opowieść podręcznej

fot. kadr z serialu Opowieść podręcznej, Hulu

Opowieść podręcznej to techniczne złoto!

Pisałem o tym w recenzji poprzedniego sezonu i piszę to po raz kolejny; pod względem technicznym ten serial nadal jest piękny. Nowych odcinków Opowieści podręcznej można nie lubić za chociażby fabułę, niemniej niedocenienie wizualizacji tej produkcji jest dziwne. Ciekawie dobrana muzyka oraz piękne zdjęcia dalej zachwycają zmysły. Oczywiście wciąż mamy liczne zbliżenia na twarze bohaterów oraz różne detale, jednak na największe uznanie zasługuje sekwencja z końcówki drugiego odcinka. Jest ona świetnie nakręcona i oglądając ją można odczuć lekki, lecz mimo wszystko satysfakcjonujący przesyt. Cóż więc dodać? Opowieść podręcznej może nie trzyma już poziomu pierwszego sezonu, wszakże nie przeszkadza to twórcom, aby zachwycali nas audiowizualnie.

Czy warto wciąż oglądać Opowieść podręcznej?

Osobom, których nie zraziły dwa ostatnie ostatnie sezony historii June zapewne nowe odcinki się spodobają. Druga grupa widzów, ta nastawiona mniej przychylnie, niestety może się zawieźć. Szczerze powiedziawszy do tej pory potrafię czerpać frajdę z oglądania tego serialu. Czuję przywiązanie do tej historii, postaci i tego, w jakim stylu jest on utrzymany. Sprawia to, że pomimo dłużyzn, powrotów do punktu wyjścia oraz absurdów, wciąż jestem w pełni zaangażowany w ten serial i wierzę, że kolejne odcinki nie będą gorsze.


Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Zastępca redaktora prowadzącego Ligę Znawców Kina

Fan kina z gatunku Tim Burton. Poza tym miłośnik dobrego dramatu, często wracający do produkcji MCU. Stara się nadrobić wszelkie zaległości serialowe, których końca nie widać. W wolnych chwilach sięga po literaturę obyczajową.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?