Od najmłodszych lat Monkey D Luffy miał jedno marzenie – odnaleźć legendarny skarb zmarłego króla piratów Gol D Rogera oraz stać się królem piratów. Przed swoją egzekucją Roger ogłosił, że kto go znajdzie będzie mógł sobie przywłaszczyć. Luffy wyrusza w podróż w celu odnalezieniu skarbu i spełnieniu swojego największego marzenia aby stać się królem pirackiej społeczność. Jednak czym jest pirat bez swojej załogi? Przed wyruszeniem na Grand Line gdzie prawdopodobnie znajduje się One Piece, werbują swoją załogę.
To co trzeba wyróżnić w serialu Netflixa, to świetnie dobrana obsada. Inaki Godoy, który wciela się w aspirującego króla piratów – Monkey D Luffy’ego skradł pierwszy sezon. Serialowy Luffy przekazuje ogrom niesamowicie pozytywnej energii, dzięki temu od samego początku aż trudno nie kibicować młodemu piratowi w osiągnięciu swojego celu. Pozostało część drużyny czyli Zoro – w tej roli Mackenyu, Nami – w którą wciela się Emily Rudd, Sanji – którego gra Taz Skylar oraz Ussop – w którego wciela się Jacob Gibson, tworzą idealnie skompletowaną załogę. Każda z postać wnosi swoją unikatową osobowość, która urozmaica przygody nietypowej drużyn.
Z całej drużyny oprócz czarującego Inakiego w roli Monkey D Luffy’ego interesująco wypada Mackenyu w roli legendarnego łowcy piratów – Zoro. Ronoroa Zoro odwrotnie do głównego bohater to mrukliwy pirat, jednak razem z Luffym tworzą świetny duet. Zoro kiedy trzeba podkreśla, że w walce nie ma sobie równych. Twórcy gwarantują nam naprawdę intersujące walki z jego udziałem podkreślając wyjątkowe umiejętności szermierskie. Również przykuwa uwagę Taz Skylar jako Sanji. Kochliwy pirat daje nam sporo poczucia humoru, podkreślając, że przez żołądek można zdobyć wiele informacji.
Serial Netflixa, nie tylko daje nam barwne postacie ale również wyróżniające się czarne charaktery, których mogliśmy poznać w pierwszym sezonie. W tym przypadku na pierwszy plan wychodzi pirat klaun Buggy, którego gra Jeff Ward. Jego kreacja od świetnej charakteryzacji po przekonującą role demonicznego klauna, wypada jako jedna z lepszych na liście licznych przeciwników załogi słomkowego kapelusza.
One Piece prowadzi historię bardzo przejrzyście i nie przyspieszając tempa. Widz jest schematycznie wprowadzany w historię, gdzie mamy okazję stopniowo poznawać bohaterów oraz to w jaki sposób ich losy skrzyżowały się z Luffym, Historia jest przejrzysta dzięki temu wchłanianie prawie godzinnych odcinków to czysta przyjemność, która pobudza do tego ciekawość co wydarzy się dalej.
Twórcy postawili również mocno na efekty specjalne. Początkowo, myśląc o produkcji Netflixa, można było mieć obawy czy staranie się przeniesienia efektów z barwnego anime, nie będzie przesadzone. Pomimo tych obaw efekty idealnie wkomponują w konwencje serialu. Gum-gumowa mocą Monkey D. Luffy’ego wypada bardzo dobrze. Kostium oraz scenografia podkreślają niepowtarzalność świata w którym rozgrywa się akcja.
One Piece to udana próba aktorskiej wersji popularnego anime. Serial Netflixa to bardzo przyjemna w odbiorze produkcja, pełna poczucia humoru i wciągających historii. Praca wraz z twórcą mangi Eiichirō Odę przekłada się na jakość serialu. Pierwszy sezon to wstęp do historii, na której dalsze rozdziały, pobudza apetyty. Miejmy nadzieje, że niebawem zobaczymy kolejny sezon.
Ilustracja wprowadzająca: Fot. materiały promujące One Piece @Netflix