Niewinny jest reklamowany, jako nowy serial Mario Casasa (tegoroczny zdobywca nagrody Goya), którego niektórzy mogą znać z takich filmów, jak Trzy metry nad niebem, Contratiempo czy Palmeras en la nieve. O dziwo samego Casasa i jego bohatera – Mateo Vidala, bardzo w serialu mało. Odcinków mamy osiem i pierwszy jest właśnie o nim. Ale katalizatorem całej historii jest jego żona, Olivia (Aura Garrido).
Podczas wieczornego wyjścia do klubu dochodzi do bójki, w której udział biorą Mat i jego brat. W konsekwencji tych wydarzeń Mat trafia do więzienia na 4 lata za nieumyślne spowodowanie śmierci. Po odbyciu kary postanawia skorzystać z drugiej szansy, jaką daje mu życie. Zostaje prawnikiem, ma swoją firmę, poznaje Olivię i razem zakładają rodzinę. Wszystko wydaje się idealne. Jednak jego życie zaczyna się komplikować, kiedy dostaje dziwne zdjęcia i filmy z numeru swojej żony. Mat zaczyna podejrzewać, że coś jest nie tak i prywatny detektyw pomaga mu ustalić, gdzie przebywa Olivia. Wcześniej jednak do jego drzwi zapuka podejrzliwa pani detektyw – Lorena Ortiz (Alexandra Jimenez).
Zobacz również: Co widać i słychać – recenzja horroru Netflixa z Amandą Seyfried
Lorena prowadzi śledztwo w sprawie samobójstwa zakonnicy. W trakcie dowiaduje się, że zmarła wcale zakonnicą nie była. Każdy nowy trop jest coraz bardziej nieprawdopodobny i w pewnym momencie prowadzi ją wprost do Mata. Okazuje się, że obie sprawy są ze sobą połączone. Wspólnym czynnikiem jest Olivia, która w przeszłości była prostytutką i w tym czasie naraziła się kilku osobom. Jej przeszłość zaczyna do niej wracać, a na tym cierpi nie tylko ona, ale też jej najbliżsi.
Z każdym odcinkiem Niewinny wchodzi w historię głębiej, odkrywając kolejne karty. Oczywiście wszystkie seriale oparte na książkach Cobena bazują na nieprawdopodobnych historiach. Tak jest i tym razem. Fabularnie wszystko spina się w jedną logiczną całość, ale trąci to trochę tanią sensacją. Ponadto twórcy podają widzowi wszystko na tacy, co potwierdza ostatnia scena serialu. Do pewnego momentu wszystko utrzymywane jest w tajemnicy, ale kiedy worek z odpowiedziami się rozwiązuje jest niczym magiczna torebka Hermiony. Scenarzyści nie znają umiaru w tym, co pokazać widzowi.
Niektóre zwroty akcji i rozwiązania fabularne są jak wyjęte z telenoweli (np. kwestia pierwszej córki Olivii). Po kolejnym wielkim odkryciu czasami nie sposób, nie przewrócić oczami. Ale…No właśnie. Ale ogląda się to bardzo dobrze. Niewinny jest tego typu serialem, który pochłaniamy w całości. Jest uzależniający. Bardzo chcemy się dowiedzieć, co wydarzy się w kolejnym odcinku, a konsekwencji kto stoi za całą intrygą. Tak samo, jak Hiszpanie mają talent do tworzenia komedii, tak samo potrafią w seriale kryminalne, które mają swój charakterystyczny ciężki klimat. Tak jest też tutaj.
Zobacz również: Invincible – recenzja 1. sezonu animacji dla dorosłych. Największy hit superhero lata?
Niewinny może pochwalić się zacną obsadą. Wszystkie role zagrane są fantastycznie. Od niecenionego Mario Casasa, przez towarzyszące mu Aurę Garrido i Alexandrę Jimenez, po charyzmatycznego Jose Coronado. Postaci stworzone na potrzeby serialu są wielowymiarowe. Każda z nich przeszła przez swoje osobiste piekło. Olivia przez swoją sytuację życiową była zmuszona do podejmowania trudnych decyzji, a śmierć ojca Loreny sprawiła, że jest najlepszą policjantką Barcelony. Nawet największy degenerat chce w oczach swojej córki być najlepszym tatą na świecie. Wszystkie działania bohaterów serialu znajdują usprawiedliwienie w ich przeszłości, którą udało się zbudować, mimo jedynie ośmiu odcinków.
Niewinny jest idealnym serialem na majówkę, zwłaszcza tak zimną i deszczową, jak tegoroczna. Po pierwszym odcinku nie oderwiecie się od ekranu. I może nie jest to serial perfekcyjny, ale świetnie spełnia swoją rolę. Intryga uzależnia, wszystko spina się w logiczną całość, a główni bohaterowie nie zawodzą.
ilustracja wprowadzenia: Netflix