Głównymi bohaterkami Niewiarygodne, bez wątpienia, są dwie panie detektyw Grace Rasmussen (Toni Collette) oraz Karen Duvall (Merritt Wever). Kobiety badają sprawę seryjnego gwałciciela, która w końcu połączy ich z nastolatką, Marie (Kaitlyn Dever), której nie uwierzono, że została zgwałcona. Całość została oparta na artykule nagrodzonym Pulitzerem, a więc na prawdziwych wydarzeniach.
Niewiarygodne liczy osiem odcinków, co wydaje się idealne, jeżeli chodzi o tę historię. Pierwszy odcinek w pełni poświęcono na przedstawienie Marie – jej sytuacji rodzinnej i zawodowej. Dzwoni na policję i zgłasza, że ktoś wszedł do jej mieszkania, podczas gdy ona spała, związał ją i zgwałcił, następnie zrobił zdjęcia i opuścił mieszkanie. Wszystkie procedury zostały spełnione, mieszkanie sprawdzone pod względem pozostawienia jakiś śladów przez napastnika, a Marie zbadana w szpitalu. Okazało się, że mieszkanie jest „czyste”, a w związku z brakiem dowodów ofiara uznana za niewiarygodną. Policja, której może nie chciało się badać sprawy bez żadnych dowodów, praktycznie wymusza na młodej kobiecie zeznanie, które doprowadzi do późniejszego skazania jej za krzywoprzysięstwo.
Zobacz również: Downton Abbey – recenzja filmowej kontynuacji angielskiego klasyku telewizji
Drugi odcinek to już kolejna ofiara, z tym że kilka lat później, w innym stanie oraz z innym detektywem. Karen podchodzi do sprawy bardziej profesjonalnie. Zaczyna łączyć pewne fakty, które w ten sposób doprowadzają ją do Grace. Tym samym dwie, świetne policjantki zaczynają śledztwo, które doprowadzi do schwytania bestii terroryzującej kobiety. Podczas gdy panie prowadzą śledztwo, my wracamy do Marie, która jest kolejnym przykładem jak złamany jest system USA – nie tylko sprawiedliwości.
Collette, Wever i Dever są fantastyczne w swoich rolach. Pierwsza, jako nieustępliwa pani detektyw, która nie ma problemu z nagięciem zasad, sprawia wrażenie przyjaciółki, jaką każdy chciałby mieć po swojej stronie. Bohaterka grana przez Wever jest trochę jej przeciwieństwem – bardzo religijna i poważna. Jedyne co je łączy to zawziętość związana ze schwytaniem przestępcy. Dever z kolei fantastycznie portretuje kobietę, którą system zawiódł, a nawet zniszczył jej życie. Jest apatyczna, nie ma przyjaciół i traci pracę. Jednak najważniejsze jest to, że z biegiem lat i przez to, co się wydarzyło straciła wiarę w ludzi i nadzieję. Wszystkie panie świetnie się uzupełniają, a duet Collette i Wever jest świetnie dobrany, jeżeli chodzi o dynamikę, jaką możemy zobaczyć na ekranie.
Zobacz również: Four Weddings and a Funeral – recenzja 1. sezonu
Niewiarygodne ma też bardzo dobry scenariusz, a co za tym idzie, obsada miała z czym pracować. Kolejne odcinki przybliżają nas do schwytania napastnika, ale widzowie wiedzą o nim tyle, ile dowiedziały się panie detektyw. Każdy epizod to następujący po sobie etap śledztwa, które skrupulatnie wyłożono widzom. Wszystko jest jasne i klarowne. Niektórzy mogą to odebrać w sposób negatywny. Jakby twórcy uznali, że nikt nie zrozumie technik czy badań stosowanych przez policję. Moim zdaniem jednak jest to plus, ponieważ również to ukazuje jaki ogrom pracy został włożony przez śledcze, aby doprowadzić do aresztowania.
Niewiarygodne jest serialem naprawdę dobrym, przy którym każdy spędzi osiem godzin zahipnotyzowany wszystkim, co dzieje się na ekranie. Kompilacja świetnego scenariusza, wybitnej gry aktorskiej oraz historii, która naprawdę się wydarzyła sprawia, że mini serial Netflixa jest jednym z lepszych, które zobaczycie tej jesieni, jeżeli nie tego roku.
ilustracja wprowadzenia: Netflix