Na pierwszy rzut oka: 5 sezon Riverdale
Na pierwszy rzut oka: 5 sezon Riverdale

Na pierwszy rzut oka: 5 sezon Riverdale

Każdy kraj ma swój klasyczny i legendarny komiks, który popularny jest tylko w danym państwie. I tak jak Polska ma serie Tytus, Romek i A’Tomek, tak USA – ma wydawnictwo Archie Comics i jego różne kolekcje. I chodź Sabrina Spellman zagraniczną widownię zainteresowała nieco szybciej za sprawą serialu animowanego z 1996 roku, tak Riverdale musiało poczekać aż do 2017 roku i premiery na amerykańskim kanale CW. Produkcja zdobyła całkiem bogate grono fanów za sprawą umowy pomiędzy stacją i platformą Netflix, dzięki której widownia na całym świecie mogła poznać przygody Archiego i jego przyjaciół.

20 stycznia na kanale The CW w USA i następnego dnia na całym świecie zadebiutował 5 sezon serialu. Pierwszy odcinek powinien jednak zostać przedstawiony już kilka miesięcy temu w ramach poprzedniego sezonu Riverdale. Pandemia jednak i tutaj dołożyła swoją cegiełkę i twórcy nie mogli dokończyć zdjęć planowo. Postanowiono więc, że ostatnie odcinki czwartego sezonu w niezmienionej scenariuszowo formie wrócą w piątym sezonie.

fot. kadr z serialu Riverdale

Licealiści ostatniej klasy Riverdale High są na półmetku swojej nauki w szkole średniej. Sen z powiek Jugheadowi (Cole Sprouse) i Betty (Lili Reinhart) spędza jednak pewna niedokończona sprawa. Tożsamość tajemniczego podglądacza, który przesyła mieszkańcom Riverdale niepokojące taśmy nadal nie została odkryta. Kiedy ta dwójka poświęca się w całości śledztwu, reszta klasy przygotowuje się do nadchodzącego balu maturalnego. Niektórzy korzystają z wszelkich możliwych środków, aby wygrać konkurs na króla i królową balu. Tak o tobie mówię Cheryl (Madelaine Petsch). Inni walczą jeszcze do końca o miejsce na uczelni. Tu mam na myśli Archiego (KJ Apa). A inni chcą im bardzo pomóc, na przykład Veronica (Camila Mendes). Czy jednak wszystko pójdzie zgodnie z planem?

fot. kadr z serialu Riverdale

Moja ocena najnowszego odcinka oczywiście zabarwiona będzie poprzednim sezonem, a także całym serialem. Niemniej jednak, postaram się być jak najbardziej obiektywny. Tradycyjnie produkcja łączy wątki detektywistyczne z miłosnymi i przyziemnymi sprawami licealistów. Połączenie motywów związanych z najróżniejszymi przestępstwami i marzeń (nie)zwykłych licealistów wychodziło twórcom bardzo różnie. Myślę jednak, że w najnowszym odcinku utrzymano w miarę realny poziom narracji i fabuły. Serial nie zapędza się już w niestworzone i niemożliwe wątki fabularne. Pierwszy odcinek piątego sezonu kontynuował mocno poprzedni sezon, niemniej jednak był logiczny i spójny. Prawie roczny odstęp być może sprawił, że zatęskniłem za tym dziełem. Ciężko mi to jednak stwierdzić jednoznacznie.

Zobacz również: Lupin – szukając prawdy. Recenzja serialu Netflixa

fot. kadr z serialu Riverdale

Role bohaterów są dosyć wyraziste i charakterystyczne. I mocno zarysowują się w pamięci. Twórcy korzystają z różnych konwencji, czy to miłosnych czy kryminalnych. W najnowszym odcinku przedstawiono chociażby wątek zakazanej miłości. Rzeczą, którą Riverdale w niekonwencjonalny sposób łączy, a jednocześnie daje niesamowity efekt jest klimat i elementy końcówki XX wieku (kiedy to większość komiksów z serii zostało stworzonych) z latami nam i produkcji serialu współczesnymi. Bohaterowie korzystają jednocześnie z telefonów stacjonarnych i smartfonów. Samochody znane z XX wieku, różne sprzęty użytku domowego i wiele innych to klasyczne elementy lat 80. i 90. Z kolei komputery to jedne z najnowszych modeli notebooków. Takich kontrastów jest wiele.

fot. kadr z serialu Riverdale

Jedną z cech, które najbardziej lubię w Riverdale, są kolory. Produkcja jest wyrazista i ciepła, ale jednocześnie mroczna. Neonowe barwy często wyłaniają się z ciemności. Połączenia te przenikają się moim zdaniem w dosyć interesujący sposób, dając charakterystyczny efekt. Muzyka idealnie wpasowuje się do mroku, który jest charakterystycznym motywem serialu. Jedną z cech, które cenię w produkcjach, jest ciekawe zastosowanie już istniejących utworów. Pierwszy odcinek nowego sezonu Riverdale sprostał moim muzycznym oczekiwaniom. I chodź wykorzystano tylko jedną znaną piosenkę (z tego co udało mi się zarejestrować) to myślę, że było to wystarczające.

fot. kadr z serialu Riverdale

Recenzując pierwszy odcinek, musiałbym ocenić cały poprzedni sezon, nie chcę tego jednak robić. Powinienem natomiast przekazać, że produkcja wychodzi na prostą. I choć zżyłem się już przez te kilka lat z małym miasteczkiem w Stanach Zjednoczonych, to chciałbym to powiedzieć obiektywnie. Myślę, że wielu powinno dać temu światu nową szansę. Zapomnieć o wszelkich lukach fabularnych i głupotkach. Nie będzie to oczywiście nigdy prawdziwy serial detektywistyczny. Uważam jednak, że produkcja jest pod pewnym względem magiczna. Oczywiście jest ona mroczna i nie dla wszystkich, ale jednak magiczna.

fot. kadr z serialu Riverdale


Ilustracja wprowadzenia: kadr z serialu Riverdale

 

Redaktor współprowadzący działu Gry

Absolwent szkoły muzycznej I stopnia. Miłośnik kina i szeroko rozumianej popkultury. Zawodnik footballu amerykańskiego, a także Mistrz Polski Juniorów w tej dyscyplinie.

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Krem pisze:

Bardzo dobry artykuł, crème de la crème!!

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?