Akcja 1. odcinka 4. sezonu rozpoczyna się w tym samym miejscu, w którym pozostawił nas finał poprzedniego. Ranna June, wraz z innymi podręcznymi, po udanej próbie przetransportowania dzieci do Kanady próbuje odnaleźć schron od wojsk Gileadu. Bohaterki odnajdują go na farmie, której gospodarzami są państwo Keyes – starszy komendant z niepełnosprawnością oraz jego 14-letnia żona. Młoda dziewczyna rządzi twardą ręką; wydawać się może, że wręcz w makabryczny sposób, ale ma to swoje uzasadnienie. Serial idzie bowiem w nowym kierunku, pokazując na przykładzie Keyes cierpienie nie tylko podręcznych, ale również żon komendantów. W przeciwieństwie do Sereny, która także przeżywa swoje piekło, historia Keyes próbuje wywołać zdecydowanie większe poruszenie u fanów. Wydaje się to być dobry zabieg, jednak warto spojrzeć na fakt, iż wraz z wprowadzeniem nowych postaci dochodzą nowe wątki, które mogą spowolnić akcję serialu.
W nowych odcinkach mamy także do czynienia z trzema innymi wątkami. Pierwszy opowiada o sytuacji Waterforda i Sereny, między którymi atmosfera jest tak gęsta, że można ją kroić nożem. Drugi wiąże się z komendantem Lawrence’m i skutkami jego pomocy, której udzielił podręcznym pod koniec poprzedniego sezonu. Trzeci dotyczy zaś sytuacji w Kanadzie, gdzie June jest znana jako bohaterka dzięki udanej akcji sprowadzenia tam dzieci z Gileadu. Z jednej strony każdemu z tych wątków poświęcono zdecydowanie mniej czasu ekranowego niż wątkowi June. Z drugiej jednak ich rozwój jest na tyle powolny, że widz może szybko stracić nimi zainteresowanie.
Wiadomo, że wraz z powstawaniem kolejnych sezonów wielu fanów Opowieści podręcznej zaczęło mieć sceptyczny stosunek do kolejnych rozwiązań fabularnych. Jednak nie można odmówić produkcji surowych, ale niezwykle pięknych wizualnie kadrów oraz muzyki, która często kontrastowała z tonem opowiadanej historii. W nowym sezonie twórcy udowadniają, że nie zapomnieli o tych charakterystycznych elementach swojej produkcji. Dodatkowo wydawać się może, że poszli o krok dalej. Wspomniane kadry są bowiem jeszcze bardziej brutalne i mogą wywoływać większy szok u widza niż dotychczas. Tyczy się to przede wszystkim scen w Gileadzie pokazujących owo państwo z coraz mroczniejszej strony. Krótko mówiąc, jeśli ktoś myślał, że Gilead nie jest już w stanie niczym nas zaskoczyć, mylił się.
Prawdopodobne jest to, że nowe odcinki Opowieści podręcznej utrzymają podział fanów. Ci, którzy nie mogli się doczekać, co przyniosą nowe epizody, zapewne poczują się spełnieni i będą zacierać ręce przed kolejnymi. Zaś pozostali fani mogą być zmęczeni wprowadzeniem nowego wątku oraz powolnym tempem, zwłaszcza wątków pobocznych. W każdym razie Opowieść podręcznej to nadal porządna produkcja. Nie brakuje tu gry aktorskiej na wysokim poziomie, dobrze dobranego dźwięku czy solidnej pracy kamery. Warto poczekać na to, co przyniosą kolejne odcinki, gdyż serial może zaskoczy widzów i pod koniec sezonu nie będzie kolejnego powrotu do punktu wyjścia.
Ilustracja wprowadzenia: Hulu