Przede wszystkim wreszcie wychodzimy poza tytułowy park – i to w istocie ogromna zmiana. Wreszcie świat zewnętrzny – o którym jak dotąd jedynie słyszeliśmy ze strzępków rozmów między postaciami – ukazuje się nam w pełnej krasie. I tak jak można się było spodziewać, jest to siedlisko dekadenckiej merytokracji, w której determinująca życie jednostek drabinka społeczna z reguły jest bardziej nieugięta od feudalnej. Tak naprawdę rzeczywistość 3. sezonu bardziej przypomina cyberpunk aniżeli to, co widzieliśmy wcześniej. I nie ma co się dziwić.
Poprzednie serie Westworld z oczywistych względów złożone były w głównej mierze z settingiem rodem z Dzikiego Zachodu czy średniowiecznej Japonii. Teraz wynieśliśmy się już ze śmiertelnej piaskownicy przyszłości i wchodzimy w prawdziwy futuryzm. Niektórym może to nieco przypominać Detroit: Become Human – niebanalną grę wideo od studia Quantic Dream. Cała otoczka fabularna od początku kręci się z kolei wokół filozofowania na temat istnienia wolnej woli u człowieka. Jednak to ostatnie wydaje się raczej być dodatkiem do świetnie zaprojektowanej rzeczywistości, która przy całym swoim zaawansowaniu sama tworzy sobie wrogów.
Zresztą fabuła zdecydowanie nie jest największą zaletą nowego Westworld. Co prawda, nie ma tutaj póki co mielizn fabularnych rodem z sezonu drugiego i wszystko zdaje się być prowadzone elegancko, lecz zdecydowanie brakuje tutaj powiewu świeżości. Nieważne bowiem, jak wiele nowych wątków i bohaterów zasili serial, wszystko zdaje się sprowadzać do Dolores oraz Maeve – postaci na dłuższą metę niezniszczalnych, nad którymi zresztą od dawna scenarzyści trzymają solidny parasol deus ex machina. Na szczęście ta pierwsza przestała nadużywać napuszonych monologów, tak bardzo przesiąkniętych drugą serią, ale i tak od początku wchodzi w nowe środowisko niemal bez problemu. Grunt, że przynajmniej teraz obie panie mają nieco trudniej, bo wreszcie nie każdy ich przeciwnik zachowuje się niczym złoczyńca z filmów akcji Van Damme’a. Ciekawą odmianą jest za to Aaron Paul, w przekonujący sposób wcielając się w społecznego pariasa, który przypadkiem zostaje wciągnięty w całą tą wewnętrzną wojnę. Cieszy również pojawienie się Vincenta Cassela, z klasą wpływającego na kolejne wydarzenia zza kulis.
Nowy sezon Westworld jest bez wątpienia zupełnie odrębnym rozdziałem w tej historii. Ogólne poszerzenie uniwersum zdecydowanie wyszło na korzyść po znaczącym spadku formy w drugiej odsłonie. Niemniej jednak nie wydaje się, aby druga połowa podciągnęła całość do bardzo wysokiego poziomu premierowej serii. Jednak w dalszym ciągu na pewno powinniśmy się spodziewać wysmakowanej uczty SF, poruszającej wiele ciekawych tematów. Jak widać, Jonathan Nolan ma jeszcze na podorędziu nieco pomysłów.
Ilustracja wprowadzenia: HBO