Gwiazdozbiór w obsadzie, jeden z najlepszych rzemieślników polskiego kina, który świetnie wie, co znaczy zrobić dobre kino dla wszystkich, na stanowisku reżysera i wyglądająca na naprawdę ciekawą historia. Pierwsze dwa epizody nowej produkcji TVN zupełnie nie pasują do otoczki, jaką stacja ta generowała wokół swoich produkcji zazwyczaj. Rzucamy te wszystkie piękne domy i pięknych ludzi i jedziemy na prowincje, do pewnego bidula, w którym zaginęła jedna z podopiecznych. Nie ma jej dwa tygodnie, ale atmosfera w placówce jakoś niespecjalnie przekonuje nas, że stało się tu coś złego. Dom dziecka odwiedzamy razem z Olgą Sawicką, pisarką, która niespecjalnie potrafi się pogodzić ze stratą męża. Piękną TVNowską willę z basenem co prawda ma, ale jednym z jej ulubionych zajęć jest zaśmiecanie jej petami i kolejnymi butelkami po przeróżnych trunkach. Wśród sierot ma natomiast spotkanie autorskie, które jest jednak tylko pretekstem do zwęszenia tematu, który dobrze posłużyłby jako podstawa nowej powieści.
Sierociniec od początku odstrasza, jednak najgorzej radzi sobie w nim niejaka Ewa Maj, grana przez nieopatrzoną jeszcze Mariannę Kowalewską (jest ona kolejnym wspólnym mianownikiem Pułapki z Rojstem, ponieważ tam również możemy ją oglądać, z tym że w dużo bardziej drugoplanowej roli). Jest wyszydzana, poniżana i bita, a jedyne wsparcie okazuje kolega Kamil i nierozłączny szczur, którego zabiera ze sobą wszędzie. Także podczas pierwszej próby ucieczki, w której niespodziewanie łączy się z Olgą. Obydwie panie znajdą się w bardzo nieodpowiednim czasie i miejscu, co sprawi, że będą musiały sobie pomóc. I przy okazji odkryć trochę niewygodnych prawd na temat innych.
Pierwsze dwa epizody są, poza malutkimi wyjątkami, napisane naprawdę nieźle. Intryga ciekawie się zazębia, ostrożnie rzuca nam nowe tropy oraz angażuje coraz to nowe osoby. Nie brakuje scen niepotrzebnych (ten zamek w toalecie od zewnątrz), ale tempo oraz rozwój opowieści można zaliczyć na plus. Palkowski skupia się tu głównie na intrydze, dodatków w postaci wątków obyczajowych jest jak na lekarstwo. Znakiem rozpoznawczym tego, czym ten serial chce kupić widza, jest scena pierwszej randki bohaterki Joanny Kulig. Trzy słowa, po czym telefon i wracamy do akcji. Są przecież rzeczy ważne i ważniejsze.
Serial jest oprócz tego znakomicie obsadzony. Agata Kulesza w głównej roli daję radę, nawet mimo wspomnianej przed chwilą oszczędności w budowaniu backgroundu bohaterów. Oprócz jednej jedynej głupawej sceny, w której jej bohaterka zaczyna wymazywać na szybie żadne efekty swojego prywatnego śledztwa wzbudza zainteresowanie. A partnerują jej na ekranie wcale nie mniejsze tuzy w osobach wspomnianej Joanny Kulig, Leszka Lichoty, Kingi Preis czy Marcina Czarnika. Szczególnie cieszy obecność tego ostatniego. To utalentowany aktor, który odegrał znakomitą rolę w bodaj najlepszym polskim serialu ostatnich lat, Artystach od TVP. Oby pojawiał się w udanych produkcjach jak najczęściej.
Pułapka stoi jednak nie tylko gwiazdami, ale też młodymi podopiecznymi sierocińca, w którym toczy się duża część akcji. Wspomniana Marianna Kowalewska, jak i partnerujące jej Olivia Bosowska i Malwina Dubowska zaskakują aktorsko najbardziej. Mam nadzieję, że z racji powszechności stacji matki tego serialu będziemy o dziewczynach słyszeć częściej. Wydaje się, że mogą na to zasługiwać.
Choć ma wady, które jak na razie każą postawić serial w reżyserii Łukasza Palkowskiego nieco niżej od Rojsta, to intrygująca produkcja, jakiej w TVN nie było od lat. Dlatego myślę, że warto będzie do niej wracać. Nawet mimo tego, że ten sierociniec nie jest zbyt przyjemnym miejscem…
ilustracja wprowadzenia: TVN