Nie pojawiło się dotąd za dużo prezentacji rzeczywistości w świecie Marvela po powrocie połowy populacji ziemskiej z niebytu, jaki zafundował wszechświatowi Thanos. Owszem, Spider-Man: Daleko od domu nakreślił problem, ale fabuła przedstawiła zaledwie małą część tychże konsekwencji. WandaVision koncentrowało się oczywiście na zupełnie innych sprawach, więc ciężko od tego serialu oczekiwać jakichś chociaż quasi-socjologicznych wątków. Dopiero teraz dostaliśmy coś naprawdę treściwego pod tym względem. Problemy Sama Wilsona i Bucky’ego Barnesa stanowią bowiem świetny pretekst do ukazania tych gorszych stron miarowego powrotu do normalności. Już w ciągu tych pierwszych kilkudziesięciu minut dowiadujemy się, że istnieją całe grupy, którym nie do końca to wszystko w smak.
Początek serialu idzie z duchem kolejnych filmowych części Kapitana Ameryki spod znaku braci Russo – od dynamicznej sceny akcji (w której pojawia się pewien znajomek z Zimowego żołnierza). Nasz Falcon stara się jak może, by ułożyć sobie życie po przełomowych wydarzeniach z Endgame. Jak na razie kompletnie nie widzi siebie w roli, którą powierzył mu Steve Rogers, a i w życiu rodzinnym nie ma idylli. Nie było go przez 5 lat, a w tym czasie rodzinny interes prowadzony z siostrą wymizerniał i jest na krawędzi upadku. Z drugiej strony Bucky ma chyba jeszcze trudniej ze znalezieniem swojego miejsca. Rząd nie do końca mu ufa (i w sumie nie ma co się dziwić, po całych dekadach funkcjonowania jako płatny zabójca Hydry), a on sam zmaga się z PTSD i ogromnym poczuciem winy. W dodatku pamiętajmy, że nawet nie zdążył się dotąd przyzwyczaić do zupełnie innych czasów od tych, w których dorastał. W tle zaś zaczynamy dostrzegać kolejne zagrożenia.
Ci, którzy oczekiwali szybkiego wprowadzenia do intrygi, mogą być nieco rozczarowani. Mimo to doprawdy nie sposób nie docenić cierpliwie budowanej nowej rzeczywistości post-endgame’owej. Jest kilka świetnych walk, ale dominuje refleksyjny ton wprowadzania widza – wszak Sam i Bucky nie zdążyli się jeszcze nawet ponownie spotkać. Za to już teraz zobaczyliśmy przyjemne cameo Rhodeya. To może być znacznie ważniejsza produkcja Marvela, niż moglibyśmy sobie to wyobrażać, klucz do kolejnych wątków w zupełnie innym status quo uniwersum. Teraz tylko czekać na pojawienie się kolejnych bohaterów i antagonistów serialu, no i oczywiście powrócić do tak lubianej przez fanów dynamiki postaci granych przez Anthony’ego Mackiego i Sebastiana Stana.