Na pierwszy rzut oka – 1. sezon Castle Rock

Obecnie w przemyśle filmowym oraz serialowym coraz częściej dochodzi do konfrontacji bohaterów różnych produkcji. Mamy Avengers, mamy Defenders, czy też rozmaite seriale DC, dzielące to samo uniwersum.  A co, jeśli w jednej scenerii spotkają się bohaterowie i motywy znane z różnych dzieł mistrza grozy, Stephena Kinga? Na to pytanie odpowiadają twórcy serialu Castle Rock.

Tytułowe miasteczko Castle Rock zdecydowanie nie jest dobrym miejscem do przeprowadzki. Już pierwsze kadry informują nas o tym, że nie jest to zbytnio sielankowe miejsce, a im więcej słyszymy rozmów ich mieszkańców, tym bardziej utwierdzamy się w przekonaniu, że nad miastem czuwa jakaś nieczysta siła. W przeszłości grasowali po nim seryjni mordercy oraz nawiedzone psy, a w jednym narciarskim kurorcie nieopodal wujek jednej z bohaterek próbował zamordować swoją rodzinę siekierą. Brzmi znajomo? Do miejscowości wraca po latach adwokat Henry Deaver, by zająć się sprawą tajemniczego, bezimiennego klienta osadzonego w więzieniu Shawshank (tak – tym Shawshank). Jednocześnie bohatera wiążą z tym przeklętym miejscem pewne traumatyczne wydarzenia z czasów dzieciństwa, które nie dają o sobie zapomnieć. Nie jest on jednak jedyną osobą skrywającą swoje tajemnice, gdyż jak się okazuje, Castle Rock pełne jest osób, które mają swoje za uszami.

Castle Rock

Fot. Hulu

Jak zdążyliście zauważyć we wcześniejszym akapicie, w nowym serialu od Hulu aż roi się od nawiązań do twórczości Stephena Kinga. Zabierając się za tę pozycję miałem pewne obawy, że Castle Rock okaże się pustą laurką złożoną słynnemu pisarzowi, w której ogrom easter eggów przysłonić ma scenariuszowe braki. I owszem – ukłonów w stronę Kinga jest multum już w samym intrze serialu, jednakże cieszy mnie fakt, że po tych pięciu epizodach czuje się mocno wciągnięty w historię tytułowego miasta, która wraz ze świetnym klimatem są głównymi atutami tej produkcji. Z odcinka na odcinek pojawia się coraz więcej pytań, a atmosfera zaczyna się robić coraz bardziej gęsta. Nie trzeba zatem być turbofanem, ażeby z oglądania Castle Rock czerpać mnóstwo satysfakcji. Zadowolone powinny być także osoby lubujące się w serialach grozy, gdyż twórcy potrafią tutaj umiejętnie dozować napięcie, czy nawet lekko przestraszyć.

Fot. Hulu

Po pięciu epizodach Castle Rock zapowiada się na jedną z najciekawszych serialowych premier tego roku. Czy uda mu się utrzymać ten sam poziom w drugiej połowie pierwszego sezonu? Czy odpowiedzi na dręczące nas pytania będą satysfakcjonujące? Dowiemy się za kilka tygodni!

Redaktor

W kinie szuka pozycji, która przebije Pulp Fiction, w telewizji - Breaking Bad oraz Rodzinę Soprano, w świecie gier - serie Bioshock oraz God of War.
Kontakt: [email protected]

Więcej informacji o
, ,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?