Tematyka tego, co dzieje się po śmierci, wyraźnie zainteresowała włodarzy tej stacji, bowiem w okolicach świąt wielkanocnych premierował przecież Powrót, którego główny bohater dosłownie wstawał z grobu i próbował na nowo ułożyć sobie życie po śmierci. W serialu Minuta ciszy nikt nie daje rady śmierci i choć dla nieszczęśliwców jest ona sprawą ostateczną, wątek powraca w branży, która odpowiada za ostanie pożegnania zmarłych z bliskimi. Przenosimy się do Bożej Woli w okolicach Kielc, gdzie w pierwszych kilku minutach samobójczą śmiercią ginie miejscowy policjant. Za pochowanie, jako że żona zbyt mocno to wydarzenie przeżyła, bierze się kolega, miejscowy listonosz Mietek Zasada. Szybko okazuje się jednak, że nie będzie to takie łatwe, z uwagi na fakt, że wspomniany funkcjonariusz miał na pieńku z wieloma osobami. Może jednak dać pretekst do rozkręcenia własnego interesu…
Największy atut serialu widać w tym, jak Minuta ciszy podchodzi do wszystkich pytań, jakie mógłby zadać sobie widz podczas seansu. Tak problematyka branży, jak i moralne zagwozdki związane z jej prowadzeniem i czysta strona techniczna są pokazane bez zarzutu. Pogrzeby i posiadanie domu pogrzebowego momentami wyda się ciekawym zajęciem, zaraz jednak pojawią się problemy marketingowe i właściwe dla tej branży robienie biznesu na śmierci, które może zniechęcić wielu do wikłania się w tajniki zawodu. Na głównym bohaterze świetnie przedstawia się zarówno wspomniane rozterki, jak i fakt, że początki z trzymaniem zwłok w garażu i jednym, psującym się w oczach wypożyczonym karawanem bywają trudne. A do tego dochodzi jeszcze Wieczny.
W gruncie mamy tu bowiem wspomnianą w pierwszym akapicie dość prostą historyjkę o monopolu i próbie jego zwalczenia. Bożą Wolą, jak i całą okolicą w kwestii pogrzebywania zmarłych rządzi niejaki Wieczny i jego zakład, Wieczny spokój. Facet oprócz tego, że jest kawałem cynicznego drania, to jednak na tym biznesie zjadł zęby, a nie mając żadnej konkurencji, troszeczkę się rozleniwił, wiedząc, że jego byt będzie zapewniony, bo może szewców już tak dużo nie trzeba, ale umierać ludzie będą zawsze i zawsze będzie konieczność wybrania odpowiedniej trumny czy urny.
Wieczny, choć stanowi w dużej mierze element komediowy serialu nie jest typem od konkurencyjnych przekomarzanek, a gdy zobaczy, że pod bokiem rośnie drugi zakład, zwyczajnie zrobi wszystko, żeby przestał. Od razu idzie mocniej, blokując najpierw próby działalności Zasady, a potem sabotując same efekty, co nierzadko prowadzi do konfliktu. Do tego dochodzi relacja, która pomału, acz sukcesywnie wywiązuje się między jego bliskim współpracownikiem Nutą a córką zmarłego na początku policjanta, graną przez Karolinę Bruchnicką. Ich starcia będą napędzać fabularna machinę i staną się interesujące nawet dla tych widzów, których niespecjalnie zachęci przegląd i zarys działania branży pogrzebowej.
Kolejny plus należy się za szacunek, z jakim serial podchodzi do wszechobecnej tematyki śmierci. Choć reklamuje się go jak czarną komedię, mnóstwo jest tu momentów zadumy i traum, które wyrzucają na wierzch bohaterowie. Żadna z nich nie jest przyćmiona głupim żartem, a dramaty są rozegrane naprawdę emocjonalnie, co sprawia, że w obserwowanie ekranowych wydarzeń wkrada się tak potrzebny tej historii dyskomfort. Warto również uprzedzić wrażliwych, że jeśli chcecie zagłębić się w tę historię, będzie konieczne obejrzenie kilku ekranowych trupów. Tych w nienajlepszym stanie także.
Wszystko zbiera się na produkcję, którą po zapoznaniu się z pięcioma odcinkami z czystym sercem mogę serdecznie polecić i która otwiera nam z buta jesienny sezon serialowy. Dawno w polskim serialu nie miałem tak, żeby jego seans wywołał tyle, najczęściej sprzecznych, jednak równie często silnych emocji. Jacek Lusiński i jego ekipa przedstawili nam branżę pogrzebową w pełnej krasie. Wcześniej nawet nie przypuszczałem, że kiedykolwiek będę miał ochotę w nią wchodzić.
Serial możecie już oglądać w Canal+ Online! Gorąco polecamy!