Na wstępie zaznaczę, że nie czytałem komiksów. Natomiast zaciekawiło mnie to, że produkcją zajął się Robert Downey Jr., którego znamy z roli Iron Mana w produkcjach Marvel Studios. Tutaj nie mamy Marvela, lecz konkurencyjną stajnię – DC. Cóż, to nie pierwszy raz, gdy Netflix bierze pod swoje skrzydła ich komiks. Bałem się, że zniszczą ten serial, tak jak zniszczyli Lucyfera, ale okazało się zupełnie inaczej. Łasuch to wspaniała produkcja, która uczy tolerancji, a także porusza znany nam dobrze temat pandemii.
Fabuła skupia się na hybrydach powstałych w wyniku epidemii wirusa. Rodzą się dzieci, które są skrzyżowane ze zwierzętami, a ludzie starają się je wytępić. Jednym z nich jest nasz bohater – Gus. Poprzez niefortunne wydarzenia wyrusza w poszukiwanie swojej mamy. Na drodze spotyka na nowych przyjaciół – Tommy’ego i Niedźwiedzia. Historia wydaje się dość sztampowa, lecz mimo to ogląda się bardzo fajnie.
Największym plusem tej produkcji jest Gus (główny bohater). Urocze dziecko, które pragnie poznać świat jak najlepiej. Niestety, poprzez swoją odmienność musi się ukrywać. Podczas oglądania czułem się trochę jakbym oglądał X-Men, bo znów mamy poruszany problem nietolerancji „innych”, dodatkowo mamy przytułek dla hybryd, przez co od razu skojarzył mi się ze szkołą Xaviera. Możliwe, że było to poruszone w komiksie, lecz tak jak mówię – nie czytałem go. Netflix zabiera nas w niesamowitą podróż po baśniowym, postapokaliptycznym świecie, który jest przedstawiony naprawdę dobrze.
Jednak czy jest to idealny serial? Na pewno wiele traci poprzez nijakich antagonistów. Otóż dostajemy „jakiegoś” gościa, który chce wytępić mutantów hybrydy. Niestety przez większośc sezonu nie poczułem jego obecności, mimo, że pojawiał się w prawie każdym odcinku. Kolejnym minusem są komiczne hybrydy. Mamy XXI wiek, a one wyglądają jakby uciekły z pierwszej połowy lat 90.
Relacja pomiędzy trójką głównych bohaterów jest naprawdę piękna. Nie sądziłem, że Netflix jeszcze kiedyś mnie zaciekawi jakąkolwiek swoją produkcją, zwłaszcza po tym, jak zrobili z Lucyfera muscial. Tutaj mamy naprawdę przyjemną, trochę sztampową i przewidywalną historię, która mimo wszystko się broni.
Łasuch to naprawdę przyjemne kino. Świetny serial do obejrzenia w weekend, gdy nie wiemy co zrobić z wolnym czasem. Można powiedzieć, że to perełka, która nie ma rozgłosu. Uczy tolerancji, a także przedstawia wizję świata po wybuchu pandemii. Możemy stwierdzić, że temat jest nam bliższy niż się wydaje. Produkcja na wysokim poziomie. Jedna z lepszych jakie możemy obejrzeć na Netflix. Dodatkowo ostatni odcinek daje nam podwaliny do następnego sezonu, na który czekam zniecierpliwiony.
Ilustracja wprowadzenia: kadr z serialu Łasuch