Euforia
Euforia

Euforia – recenzja 2. sezonu! Twój ból jest lepszy niż mój

Pierwszy sezon Euforii wgniótł mnie w fotel, bo poza słabym zakończeniem, wszystko współgrało ze sobą perfekt. Cały ten chłodny, ponury i narkotyczny klimat nadawał obrzydliwego piękna, w którym każdy z nastolatków mógłby odnaleźć cząstkę siebie. Euforia, pierwszym odcinkiem drugiego sezonu, wybiła drzwi z zawiasów, niczym Rue podczas swoich dni trzeźwości.

Gdy recenzowałem pierwszy odcinek nowej Euforii byłem w szoku, gdyż widać, że produkcja wciąż trzymała poziom. Świetne rozwinięcie wątków z pierwszego sezonu, a także skupienie się na postaciach drugoplanowych było niesamowicie dobrym zabiegiem. To skupienie, ciągnie się przez cały sezon. Możemy zobaczyć, że mimo iż Zendaya gra pierwsze skrzypce (przynajmniej na to wskazują materiały promocyjne) to więcej uwagi dostają rodzynki z drugiego planu, co jest bardzo dobrym zagraniem. Dlaczego? Ponieważ wątki tych postaci są o wiele ciekawsze, aniżeli oglądanie w kółko zapłakanej Zendaii. I wielu purystów może teraz krzyczeć, że Euforia powinna skupiać się głównie na Rue, ale moim zdaniem – to właśnie drugoplanowe ikony mają o niebo lepsze wątki, aniżeli problemy narkotykowe naszej marvelowskiej MJ.

Euforia

kadr z serialu Euforia

Genialnym ruchem od HBO było umieszczenia Fezco i Lexi na pierwszym planie. Tutaj oczywiście, dostajemy ukochaną przez Hollywood Zendayę, ale do pewnego momentu. Zobrazowanie jej zjazdów, kłótni rodzinnych czy też po prostu powikłań po narkotykowych jest w 2. sezonie zaznaczone, lecz nie stawiają jej na piedestał. I to jest naprawdę fajne. Daje nam to o wiele więcej akcji, niedokończonych wątków oraz po prostu ludzkich emocji. Ogromna ilość bólu, nawet mi się udzieliła, gdyż nieraz popłynęła mi łza po policzku, czy jak to teraz mówi młodzież – rozmazała się kreska.

Zobacz również: Wikingowie: Walhalla – recenzja pierwszego odcinka. Pora na nowe rozdanie!

Niemniej – czasami produkcja wydaje się trochę chaotyczna. Dlaczego? Pierwszy sezon skupił się głównie na postaci Rue i to wokół niej toczyła się akcja. Teraz jest inaczej. Więcej bohaterów daje więcej wydarzeń. Co w tym złego jednak? Otóż to, że HBO chcieli upchnąć zbyt wiele w ośmiu odcinkach. Euforia oczywiście charakteryzuje się tym, że nie jest to lekka produkcja, do puszczenia sobie w tle, a widz ma się skupić i przywiązać do danej postaci. Tutaj jednak, mimo mojego skupienia, łeb mi parował niczym stara lokomotywa, a także nie mogłem znaleźć swojej własnej postaci, do której mogłem się bardziej przywiązać. Twórcy nam od razu narzucają, kogo mamy lubić a komu życzyć śmierci.

Euforia

kadr z serialu Euforia

Kolejną sprawą jest to, że nowe postacie nie są w ogóle interesujące. Dostaliśmy ich kilka, lecz żadna z nich niczym się nie wyróżnia. Mamy osoby, które chcą pomóc, a także takie, które chcą namieszać, lecz szczerze? W ogóle ich nie odczułem. Ba, były momenty, że w ogóle o nich zapomniałem. I szczerze? Jeśli HBO pójdzie tym samym schematem, co w tym sezonie, to może nawet lepiej. Możemy dostać naprawdę mocną teen dramę, która ma w sobie niesamowite elementy akcji, rodem z Narcosa.

Niesamowita jest również ścieżka dźwiękowa, która wciąż jest mocnym elementem serialu. Nie jest to zaskoczeniem, gdyż już pierwszy sezon otrzymał soundtrack, który zadowoli wielu melomanów. Tutaj mamy genialny balans pomiędzy boomerskim dad rockiem i zoomerskim rapem czy popem. Przeplatanie obu pokoleń współgra ze sobą niczym schabowy z ziemniakami na niedzielny obiad.

Zobacz również: Reacher – recenzja serialu. #TeamTom czy #TeamAlan?

Całość wypada naprawdę bardzo dobrze, lecz widać spadek względem pierwszego sezonu. Długo myślałem nad tym, jaką ocenę wystawić Euforii, zwłaszcza, że zyskała u mnie bardzo dużą sympatie. Po dzisiejszym finale, postanowiłem podnieść ją o pół oceny w górę, ponieważ był on bardzo mocny, że momentami straciłem dech w piersiach. Kolejną sprawą jest to, że otrzymamy nowy sezonem, co znów jest na plus. Obyśmy dostali mniej płaczącej Zendaii, a więcej artystycznej Lexi czy też hardcore’owego Fezco. Brawo HBO, znów Wam się udało!


Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Redaktor prowadzący dział Newsy

Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.

Więcej informacji o
,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zarejestruj się, jeśli nie masz konta Nie pamiętasz hasła?